Na wzrost pensji w 2016 r. mogą liczyć najsłabiej zarabiający urzędnicy oraz ci, którzy się pozytywnie wyróżniają. Tak wynika z deklaracji dyrektorów generalnych. Związki chciałyby, żeby pieniądze otrzymali wszyscy. I najlepiej po równo.
Zatrudnienie i wynagrodzenie w administracji rządowej / Dziennik Gazeta Prawna
Członkowie korpusu służby cywilnej od 1 stycznia dostaną pierwszą od 2008 r. podwyżkę. W sumie pochłonie 430 mln zł (z ponad 2 mld zł zarezerwowanych na ten cel dla całej budżetówki), co daje średnio 298 zł na osobę i oznacza wzrost funduszu płac o 6 proc.
Nie wzrośnie kwota bazowa (1873,84 zł brutto), której wielokrotność decyduje o wysokości pensji zasadniczej danego urzędnika (przykładowo jeżeli dotyczy go mnożnik 2, jego zasadnicze wynagrodzenie wynosi 3747,68 zł). A to oznacza, że podwyżka nie musi objąć wszystkich. I – jak wynika z naszej sondy – nie obejmie.
To nie podoba się związkom zawodowym. – Rząd obiecał dodatkowe pieniądze, a teraz się okazuje, że dostaną je tylko wybrani – podkreśla Robert Barabasz, szef Sekcji Krajowej Pracowników Administracji Rządowej i Samorządowej NSZZ „Solidarność”. Nie kryje obaw, że zwiększą się wynagrodzenia kierownictwa oraz znajomych króliczka.
Kto dostanie więcej
Jakie kryteria będą decydujące przy podziale dodatkowych funduszy? Przykładowo w kancelarii premiera pod uwagę ma być brany „zakres realizowanych w komórkach organizacyjnych zadań” oraz rezultaty wewnętrznego audytu, który odpowie na pytanie, jakie w danej grupie pracowników są średnie wynagrodzenia.
– Przy podziale środków powinny zostać uwzględnione wyniki wartościowania stanowisk w służbie cywilnej, a także ocena pracowników, w tym przede wszystkim poziom kompetencji i efekty ich pracy – tłumaczy Artur Koziołek, rzecznik prasowy Ministerstwa Administracji i Cyfryzacji.
Jak dodaje, uwzględnione mają zostać również postulaty szefa służby cywilnej, który poprosił o zwiększenie wynagrodzeń osób, których pensja zasadnicza na koniec roku nie przekroczy 2,5 tys. zł brutto.
Wyrównywanie płac
Największy problem ze słabo zarabiającymi pracownikami mają urzędy wojewódzkie i podległe im instytucje.
– 184 pracowników otrzymuje wynagrodzenie nieprzekraczające 2,5 tys. zł brutto miesięcznie. Z tej grupy płaca 47 osób to mniej niż 2,2 tys. zł. To zostanie wzięte pod uwagę. Dodatkowo podział środków na podwyżki będzie powiązany z wynikami wartościowania stanowisk pracy oraz ocenami okresowymi pracowników – zapewnia Małgorzata Oczoś-Błądzińska, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego.
Zaznacza, że pod uwagę będą też brane takie kryteria, jak złożoność i pracochłonność powierzonych pracownikowi zadań oraz zaangażowanie w ich realizację.
– Zalecenia wojewody są takie, że podniesione powinny być najniższe płace oraz wyrównane zarobki na podobnych stanowiskach. Dysproporcje to m.in. efekt zamrożenia funduszu wynagrodzeń – przekonuje Halina Stachura-Olejniczak, dyrektor generalny Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego.
Z kolei Wiesława Drożdż, rzecznik prasowy Ministerstwa Finansów, twierdzi, że opracowywana jest koncepcja, w myśl której podwyżki „byłyby uzasadnione i miały charakter motywacyjny”.
Ministerstwo Sportu i Turystyki przyznaje wprost, że pieniądze trafią tylko do wybranych – przede wszystkim dla mniej zarabiających.
– Jeśli zostanie jeszcze jakaś kwota do rozdysponowania, będzie przeznaczona dla tych, których zakres obowiązków został znacznie rozszerzony, a wynagrodzenie się nie zmieniło – wskazuje Anna Mytko, rzecznik prasowy resortu.
Pora trudnych rozmów
Ci, którzy będą decydować o podwyżkach, deklarują gotowość rozmów ze związkami zawodowymi.
– W drugiej połowie października kryteria podziału przyznanych pieniędzy powinny być gotowe. Oczywiście będą wymagały uzgodnień zarówno z dyrektorami poszczególnych wydziałów, jak i organizacją związkową – zapowiada Sławomir Wasilczyk, dyrektor generalny Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego. Zależy mu na takich kryteriach, które będą uwzględniały zarówno potrzebę wyrównania dysproporcji w wynagrodzeniach, jak i konieczność ograniczenia ryzyka odpływu najbardziej kompetentnej kadry.
Zdaniem Jarosława Szymczyka, dyrektora generalnego Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, przy podwyżkach nikt nie powinien czuć się pominięty. A co za tym idzie – konsultacje ze związkami (w urzędzie działają trzy organizacje) są konieczne.
O porozumienie nie będzie jednak łatwo. – Podwyżki powinni otrzymać co do zasady wszyscy urzędnicy, którzy mają pozytywną ocenę okresową, a takich jest ponad 99 proc. Tym bardziej że spodziewany wzrost płac nie rekompensuje inflacji w ostatnich latach. Pominięci powinni być urzędnicy mianowani, bo za zdany egzamin dostali wysokie dodatki, a także ci, których pensje mimo kilkuletniego zamrożenia wynagrodzeń systematycznie rosły – podnosi Robert Barabasz z Solidarności. Według niego nie ma sensu rozmowa o takich czy innych kryteriach podziału dodatkowych pieniędzy, bo w praktyce i tak na większe zarobki będą mogli liczyć głównie ci, którzy mają dobre układy z szefem.
Dyrektorzy generalni mają swoje argumenty. – Nie ma mowy ani o automatycznej podwyżce dla wszystkich pracowników, ani o podwyżce dla wąskiej elity. Pierwsza byłaby niesprawiedliwa i nie prowadziłaby do podniesienia efektywności pracy – twierdzi Marek Tarabuła, dyrektor generalny Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego. – Druga, czyli podwyżki tylko dla najlepszych, byłaby demotywująca dla tych, którzy w tym gronie się nie znajdują, ale wypełniają swoje obowiązki rzetelnie i mają dobre wyniki. Oni też powinni być docenieni. W przeciwnym razie dojdą do wniosku, że nie warto się starać – uzasadnia.
Również eksperci są zdania, że podwyżki nie mogą być przyznawane automatycznie wszystkim. – Z pewnością trzeba doprowadzić do wyrównania przepaści płacowych na podobnych stanowiskach pracy, a jednocześnie docenić tych, którzy się wyróżniają, pracują najlepiej. Wzrost płac dla wszystkich to pójście na łatwiznę – komentuje dr Stefan Płażek, adiunkt z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jak dodaje, związki zawodowe powinny zaś dbać o to, aby podwyżki były sprawiedliwe.
Potwierdzają to inni specjaliści. – Wielokrotnie apelowałam o wyrównanie płac najmniej zarabiających urzędników. Jednocześnie wzrost wynagrodzeń powinien dotyczyć przede wszystkim tych, którzy się pozytywnie wyróżniają – zastrzega prof. Jolanta Itrich-Drabarek z Uniwersytetu Warszawskiego, członek Rady Służby Cywilnej.
Tadeusz Woźniak, poseł Zjednoczonej Prawicy i członek Rady Służby Cywilnej, uważa, że podwyższenie kwoty bazowej, czyli wzrost płac wszystkich członków korpusu służby cywilnej, byłoby demotywujące. – Z kolei zwiększenie funduszu płac i podział dodatkowych środków według określonych kryteriów może się łączyć z patologiami. Związki powinny pilnować, by tak się nie działo – podsumowuje.