W UE zostanie sześć krajów bez ustalonego wynagrodzenia. Są wśród nich zarówno te z niskim, jak i te z dużym bezrobociem. Ale ważny jest stosunek najniższej pensji do średniej krajowej.
Około 3,7 mln Niemców skorzysta na wprowadzeniu – po raz pierwszy w historii kraju – płacy minimalnej. Ale opinie na temat tego, czy wyjdzie to na dobre także niemieckiej gospodarce, są podzielone, a przykłady z innych krajów nie dają jednoznacznej odpowiedzi na temat wpływu płacy minimalnej na rynek pracy.
W najbliższy piątek nowe przepisy musi zatwierdzić izba wyższa niemieckiego parlamentu, ale głosowanie – podobnie jak to, które w miniony czwartek odbyło się w Bundestagu – będzie formalnością. Wprowadzenie płacy minimalnej jest bowiem częścią umowy koalicyjnej, którą po zeszłorocznych wyborach zawarły chadecja i socjaldemokracja. Partia Angeli Merkel była jej przeciwna, lecz w końcu ustąpiła, choć ostateczna wersja została osłabiona w stosunku do forsowanej przez SPD.
Od 1 stycznia przyszłego roku minimalna pensja w Niemczech wynosić będzie 8,5 euro za godzinę, ale niektóre sektory będą mogły opóźnić jej wprowadzenie o dwa lata, zaś poniżej tej stawki będą mogli pracować: osoby zatrudnione na umowach krótkoterminowych, praktykanci, osoby do 18. roku życia oraz wracający na rynek pracy długotrwale bezrobotni.

Podwyżki nie dostaną osoby najsłabsze na rynku, np. młodzi

– Wprowadzając liczne wyjątki, koalicja brutalnie amputowała ustawę o płacy minimalnej. Dotkną one osoby najsłabsze na rynku pracy. Miliony osób nadal będą narażone na otrzymywanie głodowych pensji – skomentował Frank Bsirske, szef jednego z największych niemieckich związków zawodowych Ver.di.
Nie zmienia to tego, że na niemieckim rynku pracy jest to rewolucyjna zmiana. Niemcy były do tej pory jednym z siedmiu państw Unii Europejskiej, w której nie obowiązywała ogólnokrajowa pensja minimalna. Zamiast niej były minimalne stawki w poszczególnych sektorach, które negocjowane były przez związki zawodowe i organizacje pracodawców.
Poniżej stawki 8,50 euro pracuje obecnie ok. 5,3 mln Niemców, czyli co siódmy zatrudniony – 3,7 mln w zachodniej części kraju (14 proc. tamtejszej siły roboczej) i 1,6 mln na terenach dawnej NRD (24 proc. pracujących). Jeśli chodzi o poszczególne sektory, to najsłabiej wygląda sytuacja w hotelarstwie i gastronomii, gdzie mniej niż przyszłe minimum zarabia co druga osoba. Szacuje się, że po uwzględnieniu wszystkich wyjątków podwyżki od początku roku dostanie 3,7 mln osób.
– W krótkiej perspektywie płaca minimalna wspomoże gospodarkę, ale stanie się problemem ze względu na mniejszą konkurencyjność gospodarki – uważa Carsten Brzeski, główny ekonomista banku ING. Monachijski instytut ekonomiczny Ifo szacuje, że może to spowodować likwidację 340 tys. miejsc pracy.
Ekonomiści od dawna się spierają, czy płaca minimalna jest korzystna dla rynku pracy, a także jeśli już ma być, to ile powinna wynosić. Wśród krajów, w których ona nie obowiązuje, są zarówno te z niskim bezrobociem (Austria, Dania czy Szwecja), jak i te, gdzie jest ono duże (Włochy i Cypr). Z drugiej strony – najwyższe pensje minimalne są m.in. w Luksemburgu i Holandii, gdzie liczba osób bez pracy jest poniżej unijnej średniej, oraz w Irlandii czy we Francji, gdzie jest powyżej. Za kluczowy element często uważane jest to, jaki procent średniego wynagrodzenia stanowi pensja minimalna – wskazywany jest przykład Francji, gdzie sięga on dwóch trzecich, co powoduje, że firmom nie opłaca się zatrudniać i bezrobocie od wielu miesięcy nie spada. W Polsce jej podniesienie nie wpłynęło na wysokość bezrobocia, a z kolei w tych krajach Europy Środkowo-Wschodniej, gdzie płaca minimalna jest mniejsza niż połowa średniego wynagrodzenia, jest ono niewielkie (Czechy, Rumunia). Można się więc spodziewać, że płaca minimalna może nie wyjść Niemcom na dobre: będzie jedną z najwyższych w Europie, będzie stanowiła też wysoki odsetek pensji przeciętnej.