Wojskowe komendy uzupełnień toną w nadsyłanych do nich wnioskach o przyjęcie do służby. Brakuje odpowiedniej liczby instytucji szkolących rekrutów.
Wojskowe komendy uzupełnień toną w nadsyłanych do nich wnioskach o przyjęcie do służby. Brakuje odpowiedniej liczby instytucji szkolących rekrutów.
Nabór kandydatów do Narodowych Sił Rezerwowych (NSR), którzy nie służyli w wojsku, ma być prostszy. Wchodzące dziś w życie rozporządzenie ministra obrony narodowej z 31 lipca 2013 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie służby przygotowawczej (Dz.U. poz. 1026) zakłada m.in. ograniczenie liczby dokumentów, jakie muszą składać zainteresowani.
Problem z naborem nie polega jednak tylko na skomplikowanej rekrutacji, lecz także np. na trudnościach z przeszkoleniem. Sami kandydaci nie mają odpowiednich kwalifikacji.
Osoby, które chcą dostać się do służby przygotowawczej, nie będą musiały osobiście stawiać się do WKU, pisać życiorysu i dostarczać odpisu skróconego aktu urodzenia.
– I tak mamy dużo podań, bo około 1,2 tys., i nie jesteśmy w stanie ich wszystkich na bieżąco przeanalizować. Dodatkowo blokują nas limity przyjęć – przyznaje mjr Artur Łęcki, szef wydziały rekrutacji WKU w Radomiu.
Według niego większość ze zgłaszających się jest po liceach, a wojsko poszukuje kandydatów po szkołach zawodowych i technikach, z uprawnieniami do prowadzenia pojazdów ciężarowych.
Armia nie jest w stanie przeszkolić wszystkich zainteresowanych. Szkolenia trwają cztery miesiące i adresowane są głównie do osób wstępujących do korpusu szeregowych.
– Nasze ośrodki szkoleniowe co roku są w stanie przyjąć do służby przygotowawczej około siedmiu tysięcy ochotników. Nie ma możliwości przeszkolenia większej grupy. Docelowo zasilają oni NSR, a w kolejnym etapie są rekrutowani do armii zawodowej – potwierdza gen. dyw. dr hab. Bogusław Pacek, doradca ministra obrony.
Wojsko zawodowe ma liczyć 100 tys. żołnierzy i 20 tys. rezerwistów w NSR. W tej ostatniej formacji wciąż brakuje około 10 tys. osób, bo już przyjęci do niej uzupełniają zasoby służby zawodowej.
Nowe przepisy umożliwiają przesłanie wniosku o przyjęcie do służby w wersji elektronicznej. Kandydat musi jednak dokonać tego za pomocą platformy ePUAP lub podpisu elektronicznego.
Kandydaci nie będą też musieli dołączać do wniosku informacji z Krajowego Rejestru Karnego. To, czy ochotnicy nie byli skazani, sprawdzą urzędnicy z poszczególnych komend wojskowych. Rocznie mają w ten sposób przeprowadzić około 7 tys. weryfikacji. Zdaniem mjr. Artura Łęckiego prócz elektronicznego podpisu również to rozwiązanie może być problematyczne, bo na tego rodzaju informacje WKU będzie czekać od dwóch do trzech tygodni.
Eksperci krytykują też rezygnację z obowiązku przygotowywania życiorysu.
– Na podstawie CV kandydata na żołnierza można było zweryfikować, czy jego kwalifikacje i doświadczenie wojskowe będą przydatne – mówi gen. Roman Polko, były dowódca GROM.
Innego zdania jest płk rezerwy Stanisław Ruman, były szef Zespołu ds. Profesjonalizacji Sił Zbrojnych. Według niego młode osoby nie mają dużego doświadczenia. Najczęściej w CV wpisują tylko ukończenie szkoły. – Dodatkowe informacje można przecież uzyskać bezpośrednio w trakcie rozmowy – dodaje.
Wojsko przyznaje, że kolejna, czwarta już nowelizacja jest efektem sugestii kandydatów ubiegających się o służbę.
Etap legislacyjny
Wchodzą w życie 20 września 2013 r.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama