Rozwiązując umowę, bank powinien brać pod uwagę konsekwencje tej decyzji dla klienta.
Kilka dni temu Sąd Najwyższy wydał wyrok w sprawie jednego z klientów Banku Pekao, któremu ze względu na opóźnienia w spłacie kwoty równej półtoramiesięcznej racie wypowiedziano umowę kredytu mieszkaniowego i zażądano od niego natychmiastowego zwrotu całej pożyczonej sumy. Sąd Najwyższy stwierdził, że tak niewielka zaległość w spłacie 30-letniego kredytu o wartości kilkuset tysięcy złotych nie uzasadnia obawy, że całość zadłużenia nie zostanie zwrócona. Wypowiedzenie umowy zostało więc uznane za nieskuteczne.
Biuro prasowe Pekao ze względu na to, że kredytobiorca pozostał klientem tej instytucji, odmówiło komentarza w tej sprawie, zasłaniając się tajemnicą bankową.
Decyzja Sądu Najwyższego może mieć znaczenie dla kilkuset tysięcy kredytobiorców spłacających hipoteki. Z danych Komisji Nadzoru Finansowego wynika, że na koniec marca tego roku wartość kredytów mieszkaniowych spłacanych nieterminowo wynosi już prawie 9,5 mld zł.
Eksperci zaznaczają, że nawet jeżeli umowa kredytowa jest rozwiązywana przez bank, nie jest to decyzja nieodwracalna. Podjęcie rozmów ze strony klienta umożliwia anulowanie wypowiedzenia i powrót do spłaty. – Większość wysyłanych wypowiedzeń ma charakter warunkowy, co oznacza, że spłata zaległości w okresie wypowiedzenia oznacza jego anulowanie i powrót klienta do spłat. Na każdym etapie procesu windykacyjnego bank dopuszcza możliwość polubownego rozwiązania sprawy w drodze zawarcia umowy restrukturyzacyjnej – twierdzi Agata Chrzanowska, dyrektor marketingu bankowości hipotecznej Banku Millennium.
Zdaniem Katarzyny Marczyńskiej, arbitra bankowego działającego przy Związku Banków Polskich, wypowiedzenia umów dotyczą zazwyczaj nie hipotek, lecz kredytów konsumpcyjnych, a w szczególności kart kredytowych.
– Zgodnie z obowiązującymi przepisami bank może wypowiedzieć umowę dopiero po dwóch miesiącach zaległości w spłacie zadłużenia. Przy tym wypowiedzenie powinno zostać poprzedzone zawiadomieniem o zaległości w spłacie kredytu oraz ostrzeżeniem o zamiarze zerwania umowy. Dopiero trzecie pismo może zawierać faktyczne wypowiedzenie – tłumaczy Katarzyna Marczyńska. Jej zdaniem dochodzi do tego rzadko, zazwyczaj w przypadku gdy klient unika jakiegokolwiek kontaktu z kredytodawcą.
Potwierdza to Jarosław Sadowski z Expandera. – W przypadku kredytów mieszkaniowych wypowiedzenie umowy to ostatnia rzecz, jaką zrobi bank w celu odzyskania pożyczonych pieniędzy – mówi. Jego zdaniem bankowi o wiele bardziej opłaca się dogadać z klientem, odroczyć mu spłatę rat i jeszcze zarobić na dodatkowych prowizjach z tego tytułu.
Wartość kredytów spłacanych nieterminowo wynosi 9,5 mld zł