Aż 70 proc. zużytego sprzętu chłodniczego jest nieprawidłowo przetwarzane. Powoduje to ogromne straty dla klimatu – alarmuje Ogólnopolska Izba Gospodarcza Ochrony Środowiska (OIGOŚ).
Organizacja wskazuje, że rokrocznie do utylizacji trafia 900 tys. lodówek. Niespełna co trzecia jest właściwie przetwarzane – tak, że nie uwalniają się z niej żadne szkodliwe substancje do atmosfery. Tych zaś w jednej chłodziarki jest wiele.
– Co najmniej 30 proc. lodówek, które obecnie są przetwarzane, zawiera freon. To gaz, który niszczy warstwę ozonową i powoduje efekt cieplarniany. Najczęściej słyszymy o wpływie dwutlenku węgla na ocieplenie klimatu, należy jednak pamiętać o tym, że dwutlenek węgla ma współczynnik ocieplenia klimatu 1, a freon ponad 10 tys. To przepaść w oddziaływaniu na środowisko – wyjaśnia dr Henryk Buczak, przewodniczący rady nadzorczej OIGOŚ.
Zdecydowana większość sprzętu jest niszczona w prymitywny sposób, najczęściej przy pomocy młotka. Zużyte lodówki z reguły trafiają na złomowiska, gdzie wyjmowane są jedynie ich metalowe części. Niektóre legalnie działające zakłady nie dysponują zaś odpowiednią technologią – efekt jest więc niewiele lepszy.
Organizacja proponuje, by ustawodawca przesądził, że każdy, kto kupi wielkogabarytowy AGD, będzie miał zagwarantowane bezpłatne i szybkie odebranie zużytego sprzętu. Obecnie w wielu miejscowościach na darmowy odbiór starej lodówki w praktyce nie można liczyć. Dlatego ludzie wywożą je np. do lasów.
– Należy też wprowadzić standardy przetwarzania i wprowadzić lepszy nadzór nad obrotem zużytym sprzętem, nad jego zbiórką i przetwarzaniem. Czyli kontrole i jeszcze raz kontrole. Już w 2010 r. Główny Inspektorat Ochrony Środowiska wydał dyspozycję, jak należy kontrolować zakłady przetwarzające sprzęt chłodniczy. Problem w tym, że nie wszyscy inspektorzy się do tego stosują – dodaje dr Henryk Buczak.
Ustawodawca w najbliższym czasie będzie musiał zająć się sprawą niewłaściwego przetwarzania produktów szkodliwych dla środowiska. Od 2021 r. próg odbioru elektrośmieci będzie wynosił 65 proc. średniorocznej masy sprzętu wprowadzonego do obrotu. Takie zobowiązanie nakłada na Polskę art. 7 ust. 3 dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady 2012/19/UE. Jeśli okazałoby się, że nie jesteśmy w stanie spełnić tych norm, Polsce groziłoby postępowanie ze strony Komisji Europejskiej. A w najgorszym razie – surowe kary.
Z tego powodu pod koniec lipca opublikowano rozporządzenie Ministra Środowiska w sprawie minimalnych rocznych poziomów zbierania zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego (Dz.U. z 2017 r. poz. 1499). Artykuł 20 ust. 1 ustawy o zużytym sprzęcie elektrycznym i elektronicznym (Dz.U. z 2015 r. poz. 1688) określa, że podmiot wprowadzający urządzenia do obrotu obowiązany jest do osiągnięcia minimalnych poziomów zbierania tych zużytych. Wynoszą one zgodnie z ustawą do końca 2020 r. nie mniej niż 40 proc. średniorocznej masy sprzętu wprowadzonego do obrotu.
Zdecydowano, że zamiast podnosić na przełomie 2020 i 2021 r. próg z dnia na dzień, lepiej robić to stopniowo. Dlatego rozporządzenie określa, że w 2018 r. dla większości elektrośmieci minimalny poziom zbierania wyniesie 50 proc. średniorocznej masy sprzętu wprowadzonego do obrotu, w 2019 r. – 55 proc., zaś w 2020 r. – 60 proc.