Rodzice, którzy wysyłają dzieci na obozy i kolonie, nie mają nawet pojęcia, że ich pociechami mogą się opiekować osoby bez żadnego doświadczenia w pracy z młodzieżą. Wystarczy, że ukończą kilkudniowy kurs przez internet. Muszą mieć skończone 18 lat, średnie wykształcenie i nie mogą być karane. Koszty takiego szkolenia wynoszą od 100 do kilkuset złotych.
ikona lupy />
Jak zadbać o bezpieczeństwo dziecka w czasie wyjazdu / Dziennik Gazeta Prawna
Szkolenia prowadzone są za aprobatą kuratora oświaty, ponieważ Ministerstwo Edukacji Narodowej zgodziło się na prowadzenie kursów e-learningowych dla wychowawców i kierowników obozów oraz kolonii.

Musi być zgoda

– Dopóki przepisy dopuszczają taką formę, to musimy dokonywać rejestracji tych firm. Nie mamy wpływu na to, że opieką nad dziećmi zajmują się niedoświadczone osoby. Organizator, zanim je przyjmie, powinien przeprowadzić z nimi rozmowy, czy nadają się do pracy – tłumaczy Janina Jakubowska, zastępca dyrektora wydziału rozwoju edukacji Kuratorium Oświaty we Wrocławiu.
Zwraca też uwagę na inny problem. – Osoba, która może być kierownikiem wypoczynku, musi wykazać się trzyletnim doświadczeniem w pracy z młodzieżą. Ale takiego wymogu nie ma dla osób przystępujących do internetowego kursu – wyjaśnia Janina Jakubowska.
I przyznaje, że rokrocznie kuratorium otrzymuje skargi na pracę wychowawców.
Wprawdzie w rozporządzeniu ministra edukacji narodowej z 21 stycznia 1997 r. w sprawie warunków, jakie muszą spełniać organizatorzy wypoczynku dla dzieci i młodzieży szkolnej, a także zasad jego organizowania i nadzorowania (Dz.U. nr 12, poz. 67 z późn. zm.) jest m.in. program kursu przygotowawczego dla kandydatów na wychowawców placówek wypoczynku dla dzieci i młodzieży, ale trudno jest go zrealizować metodą e-learningu.
– Tam jest 36 godzin wykładów i ćwiczeń. O ile zajęcia teoretyczne jestem w stanie zrozumieć, to realizacja praktyki jest absurdem, bo przecież przez internet nie można spełnić takiego wymogu – przekonuje Marek Pleśniar, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty.
Tym bardziej że internetowe kursy zachęcają uczestników do ich ukończenia m.in. hasłami „nie musisz wychodzić z domu, aby zostać wychowawcą kolonii”.
– Ciekaw jestem, jak takie osoby są przećwiczone z udzielania pierwszej pomocy, co też jest w programie określonym w rozporządzeniu – dodaje Marek Pleśniar.

Niższe koszty

Firmy, które prowadzą kursy dla kandydatów na wychowawców i opiekunów w trybie stacjonarnym, przegrywają walkę o klienta na rynku.
– Prowadzenie kursów przez internet jest dla nas kuszące, bo koszty są znacznie niższe. Ale powiem z pełną odpowiedzialnością – nie są one w stanie przygotować do pracy z dziećmi i młodzieżą – zauważa Artur Ragan z biura turystycznego Gaudeamus.
– Otrzymujemy mnóstwo telefonów z pytaniem, czy kurs opiekuna można zdobyć przez internet. My odmawiamy. Nie ukrywam, że bałbym się oddać dziecko pod opiekę młodemu wychowawcy, który nie zna nawet praktycznych zasad udzielania pierwszej pomocy – dodaje.
– Gdy Ministerstwo Edukacji uznało, że takie kursy można prowadzić przez internet, byłem bardzo zaskoczony – mówi DGP jeden z dyrektorów kuratorium. Podkreśla, że możliwość praktycznej weryfikacji umiejętności kursantów jest ograniczona. – A potem taka osoba musi sobie radzić całą dobę z maluchami czy młodzieżą, które sprawiają np. problemy wychowawcze.
– Każdy kandydat na opiekuna lub kierownika wypoczynku powinien zadać sobie trud i przystąpić do stacjonarnego kursu – proponuje Andrzej Rafa, dyrektor wydziału nadzoru nad przedszkolami, szkołami i placówkami śląskiego kuratorium.

Gdzie bezpieczeństwo

Firmy, które prowadzą kursy e-learnigowe, nie mają sobie nic do zarzucenia.
– Po co przyszły opiekun i wychowawca ma dojeżdżać na wykłady lub ćwiczenia, gdy może wygodnie usiąść w fotelu z kawą i rozwiązywać zadania, a na końcu przystąpić do testu, który składa się ze 160 pytań. Najważniejsza jest teoria – przekonuje Waldemar Ałdaś z Centrum Kształcenia Agat w Głogowie.
Przyznaje, że jego kursy cieszą się bardzo dużym zainteresowaniem.
– Tak jak rodzice troszczą się o stan techniczny autokarów, które wyjeżdżają z dziećmi na kolonie, tak samo powinni żądać od organizatora informacji o opiekunach i kierownikach wypoczynku – przekonuje Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.
Jego zdaniem Ministerstwo Edukacji wyznaje zasady wolnego rynku, zamiast zadbać o bezpieczeństwo dzieci i młodzieży.