„Dziękuję za podjęcie ważnej inicjatywy służącej poprawie jakości zdrowia dzieci i młodzieży” – pisze Anna Zalewska w opinii dotyczącej założeń do ustawy o medycynie szkolnej przygotowanych przez resort zdrowia. I dodaje: „Nie wyrażam jednak akceptacji dla koncepcji”. Co się najbardziej nie podoba minister edukacji? Obawia się nałożenia licznych nowych obowiązków na pracowników oświaty, uprawnień pielęgniarek szkolnych do zbyt głębokiej ingerencji w życie rodzin, a także obciążenia samorządów dodatkowymi kosztami.
Powrót opieki medycznej do szkół miał być flagowym projektem resortu zdrowia przygotowywanym ponad podziałami, ramię w ramię z MEN. Jeszcze jesienią 2017 r. minister Zalewska przekonywała, że jest w stałym kontakcie z ministrem Radziwiłłem. Teraz szefowa MEN ostro krytykuje MZ i wylicza, że dzieciom należy zapewnić bezpłatną opiekę dentystyczną, wprowadzić dobrej jakości gabinety profilaktyczne do każdej szkoły oraz zwiększyć efektywność opieki pielęgniarskiej. A tych rozwiązań jej zdaniem w założeniach do projektu medycyny szkolnej w ogóle nie ma.
zobacz także:
Ministerstwo Zdrowia postawiło przede wszystkim na wzmocnienie roli i pozycji pielęgniarki w szkole. Miałaby nie tylko opiekować się przewlekle chorymi uczniami, robić badania wzroku i słuchu oraz kontrolować wagę dzieci, ale także pomagać im w problemach natury psychicznej. Pielęgniarki miałyby także monitorować, czy rodzice stosują się do zaleceń lekarskich, np. czy zaszczepili dzieci, czy byli z nimi u dentysty. Miałyby też współpracować z nauczycielami i dyrektorem, uczestniczyć w radach pedagogicznych, a zebrane informacje przekazywać lekarzowi rodzinnemu sprawującemu opiekę nad uczniem. Miałoby się to odbywać poprzez specjalną platformę informatyczną, służącą do wymiany informacji medycznych.
Z kilkunastostronicowego spisu zarzutów wynika, że właśnie to wszystko nie podoba się MEN. Są obawy, że pielęgniarki otrzymają zbyt duże kompetencje, będą ingerować w metody wychowawcze, informować samorząd o działaniach placówek oświaty, a także za niewypełnianie zaleceń medycznych będą mogły naskarżyć na rodzinę do odpowiednich instytucji, co wydaje się – jak pisze Anna Zalewska do ministra zdrowia – „za daleko ingerować w prawa dziecka i rodziców”.
Wskazywanym problemem jest też obciążenie pracowników szkolnych zdrowotnymi problemami dzieci. Niepokój MEN budzą takie sformułowania, jak: „koordynowanie, uczestniczenie, współpraca”; obawia się, że za tymi słowami kryją się dodatkowe biurokratyczne i czasochłonne zadania dla nauczycieli. Minister Zalewska pyta też, kto będzie szkolił nauczycieli i z jakich funduszy płacił za dodatkowe godziny pracy poświęcone sytuacji zdrowotnej dziecka czy prowadzenie programów profilaktycznych.
To niejedyny krytyczny głos. Do projektu zastrzeżenia mają również organizacje uczestniczące w konsultacjach, które widzą w projektowanych przepisach zagrożenie dla prywatności. Oceniają, że w założeniach nie ma żadnych innowacji, które miałyby wpłynąć na zdrowie dzieci, a jedynie przeniesienie nadzoru nad opieką zdrowotną na teren szkoły. I to budzi ich zastrzeżenia – Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach „STOP NOP” argumentuje, że rodzic ma prawo do prywatności, zachowania tajemnicy związanej ze stanem zdrowia w miejscu pracy czy nauki.
Podobne wątpliwości ma Stowarzyszenie Rzecznik Praw Rodziców – które też boi się wzmocnionej kontroli rodzin na poziomie szkół. Obawy budzi przede wszystkim to, że pielęgniarki i higienistki szkolne mają otrzymać dostęp do pełni danych z przychodni o zdrowiu dziecka i zostać zobowiązane do monitorowania rodzin i zgłaszania nieprawidłowości do opieki społecznej.
Zdaniem prof. Anny Oblacińskiej z Instytutu Matki i Dziecka, która pracowała nad założeniami ustawy, pielęgniarki obowiązuje tajemnica medyczna, a już teraz mają obowiązek zgłaszać do odpowiednich instancji, jeżeli zaobserwują, że coś złego się dzieje z uczniem. Otrzymują też informacje od lekarza POZ o jego stanie zdrowia. Współpraca ta miałaby teraz być tylko lepiej zorganizowana.
Minister rozwoju i finansów oraz Rządowe Centrum Legislacji zwracają uwagę na jeszcze inny kłopot: kto po wprowadzeniu nowych przepisów będzie koordynował opiekę zdrowotną nad dzieckiem: pielęgniarka w szkole czy lekarz? I wytykają brak spójności: nowa ustawa o POZ wskazuje lekarza pierwszego kontaktu – a według założeń o medycynie szkolnej koordynować opiekę nad uczniami miałaby pielęgniarka szkolna.
Ministerstwo Finansów – podobnie jak MEN – domaga się uszczegółowienia kwestii finansowych, doprecyzowania związanych z tym zapisów i określenia kosztów związanych z realizacją ustawy dla poszczególnych jednostek samorządu.
Pojawia się też zarzut o niezręczność wobec dzieci niepełnosprawnych. Resort rodziny ma uwagi do terminologii – zaleca używać sformułowania dzieci niepełnosprawne, bo tak jest w przepisach, a nie dzieci z niepełnosprawnością, choć taka forma jest akceptowana przez środowisko. Zamiast upośledzenie umysłowe MRPiPS radzi zapisać: niepełnosprawność intelektualna (tak jest w przepisach oświatowych).
Ministerstwo Zdrowia przekonuje, że odbyło się spotkanie z przedstawicielami z MEN, podczas którego szczegółowo omówiono zastrzeżenia i wątpliwości Ministerstwa Edukacji. – Podkreślono również, że intencją nie było wprowadzanie przepisów ingerujących w jakimkolwiek zakresie w prawo rodziców do decydowania o zdrowiu dziecka – mówi Milena Kruszewska, rzeczniczka MZ. Na podstawie projektu założeń, z uwzględnieniem zgłoszonych do niego uwag, jest przygotowywany wstępny projekt ustawy, który w najbliższym czasie będzie przekazany do konsultacji publicznych.
lena(2018-01-09 18:12) Zgłoś naruszenie 541
Brawo dla Pani Minister ., szkoła jest od nauki a poradnie od leczenia dzieci a rodzice od opieki
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzKdirif(2018-01-09 18:47) Zgłoś naruszenie 56
Powiedz to jeszcze rodzicom. Część wzorowo pełni swoje zadania, kocha mądrze dzieci, dla innych to balast, źródło 500+ lub spełnienie patologicznych marzeń. Jak rodzic ma fantazję doprowadzić do tego, że dziecku próchnica zniszczy wszystkie zęby, będzie zawszone, źle odżywiane, to ważniejsze jest jego prawo do niszczenia dziecka, niż dziecka do zdrowia!
Niedługo nie będzie dla kogo????(2018-01-09 09:07) Zgłoś naruszenie 191
Średnia wieku Pielegniarek to 55 lat.... Niedługo nie będzie komu Pielenować.... Tak to Zarządza się przez 30 lat służba zdrowia
OdpowiedzJak zaoszczędzić miliardy złoty w Budżecie(2018-01-09 12:23) Zgłoś naruszenie 160
Każdy z Nas kupując lek, kupuje w paczce po kilka „blistrów” leku jako komplet. Brak innej możliwości!---Często ,bardzo, bardzo często, wielu z pacjentów po tzw. początkowej dawce ,musi odstawić taki lek lub go zmienić po konsultacji z lekarzem ,gdyż nie toleruje przepisanego/tak zaleconego leku. Wystarczy wprowadzić obowiązek sprzedaży dawek pilotażowych (próbnych) – dopiero po ich zażyciu pacjent decydował by się/ był obowiązany do kupna leku w pełnym opakowaniu. Miliony zaoszczędzonych dopłat z budżetu . Brak zbędnych zalegających opakowań w apteczkach ,domowych -same ,same zyski!
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzKolo(2018-02-09 12:10) Zgłoś naruszenie 00
Też tak myślę, powinny być pakowane w sposób pozwalający na zakup tabletek w ilosci wypisanej przez lekarza. A tak? Kupuje dziecku tabletki w ilości 48 sztuk, a potrzebuję 7 lub 14... reszta po czasie ląduje w koszu.
mikos(2018-01-09 16:37) Zgłoś naruszenie 762
Zalewska nie chce zdrowych dzieci. Czemu ona nie poleciała z rządu? Co tej "ministrze" nie podoba się w tym, że pilęgniarki będą mogły lepiej kontrolować zdrowie dzieci? Babe do dymisji.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzJaga(2018-01-09 19:51) Zgłoś naruszenie 142
Tu nie chodzi o zdrowie. Masz dziecko z katarem i lekarza od antybiotykow i choc to tylko katar jak zwykle antybiotyk musi byc - nie decydujesz sie bo to tylko katar i co? Pielegniarka zglasza Cie do opieki ze narazasz zdrowie wlasnego dziecka.
ela(2018-01-09 10:13) Zgłoś naruszenie 57
Średnia wieku Pielegniarek to 55 lat.. To w służbie zdrowia zatrudniają pielęgniarki , lekarzy wieku podeszłym emerytów babcie i dziadków około 80tki. To są te same osoby które odeszły na wcześniejsze emerytury w latach 90-tych. W tamtych czasach już się napracowali i nie patrzyli na nikogo , tylko żeby im dobrze. Otrzymali odprawy , porządne emerytury i spokojnie żyli korzystając nawet 4 razy do roku z sanatorium i uzdrowisk. Obecnie są tacy zdrowi , że idziemy do Przychodni i takie babcie, dziadkowie doktorzy z trzęsącymi rękoma nas przyjmują.Myślę sobie, że nie tędy droga. Dobrzy fachowcy mimo wieku szczególnie lekarze mogą a nawet powinni być do pomocy młodym lekarzom.Służyć radą pomocą i własnym doświadczeniem. Ale trzeba zaprotestować i nie pozwalać na zatrudnianie osób które w wieku 55 -60 lat będąc w sile wieku odeszły na emeryturę , a dziś zabierają miejsca młodym lekarzom.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzBabcia Lekarz....(2018-01-09 11:46) Zgłoś naruszenie 51
Babcia Lekarz by chętnie poodpoczywała...... Ale jak wnusia by prowadzić Przychodnię/Szpital MUSI MIEĆ SPECJALISTĘ ...... to ma. A że staruszę??? A niby skąd wziąc Młodzieńca ???
zainteresowana tematem(2018-01-09 21:23) Zgłoś naruszenie 44
Czy autorka materiału wie, że te sensacyjne informacje są nieco przeterminowane, bo pochodzą z października 2017 r.? Może przygotowując artykuł warto również sprawdzać daty materiałów, w oparciu o które buduje się przerażające tezy. To ABC warsztatu "dziennikarza".
OdpowiedzValdemort(2018-01-09 16:14) Zgłoś naruszenie 319
czy Zalewska to ta, która wreszcie wstawiła sobie zęby i wreszcie przestała straszyć w Świdnicy pieńkami?
Pokaż odpowiedzi (1)Odpowiedzmem(2018-01-09 22:21) Zgłoś naruszenie 00
A teraz suszy koronkę :)