Sprzedaż leków na ADHD osiąga w Polsce najwyższy poziom w historii. Z części z nich korzystają osoby bez wskazań, które lekami próbują poprawić sobie koncentrację.

Od stycznia do września br. sprzedało się w Polsce 937 tys. opakowań leków na ADHD (attention deficit hyperactivity disorder, zespół nadpobudliwości psychoruchowej). Dla porównania w całym 2023 r. było to nieco ponad 836 tys. opakowań – wynika z danych firmy konsultingowej Pex, które wskazują też na to, że po wakacjach popyt na tego rodzaju terapie wyraźnie wzrósł. We wrześniu sprzedaż wyniosła 137 tys. opakowań, podczas gdy w sierpniu było to 105 tys. opakowań, a w poprzednich miesiącach popyt wynosił poniżej 100 tys. sztuk.

Jak mówi Tomasz Kiełczewski, dyrektor działu konsultingu Pex, w tym czasie zwykle dochodzi do sezonowego wahnięcia, co jest związane m.in. z rozpoczęciem roku szkolnego. Eksperci zauważają natomiast, że tak wysokiej sprzedaży nie było jak dotąd w historii.

– Od wakacji lek jest dostarczany na rynek regularnie. Mowa o medikinet CR, czyli metylofenidacie – mówi mgr farm. Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl. I dodaje, że choć jest lepiej, to nadal nie jest idealnie. Metylofenidat w kapsułkach o zmodyfikowanym uwalnianiu dla dzieci od szóstego roku życia ma od 10 do 30 proc. aptek w Polsce. Dostępność jego nierefundowanego zamiennika – symkinetu MR – jest podobna. – Gorsza jest dostępność metylofenidatu w tabletkach o przedłużonym uwalnianiu, bo lek concerta 18 mg ma 2 proc. aptek, a ten w dawce 36 mg – 10 proc. aptek. Nierefundowane zamienniki concentia są dostępne w ok. 13 proc. aptek – mówi Angelika Talar-Śpionek i dodaje, że najgorzej sytuacja wygląda w przypadku atomoksetyny – leku należącego do grupy inhibitorów wychwytu zwrotnego noradrenaliny (SNRI) – do leczenia dzieci od szóstego roku życia. Mimo że występuje on w czterech różnych dawkach, to aktualnie dostępna jest tylko jedna z nich – 25 mg, do tego tylko w 14 proc. aptek.

Sytuację pogarsza to, że lek nie ma zamienników

To wszystko sprawia, że klienci rzucili się na metylofenidat, co nakręca jego sprzedaż na polskim rynku. Zdaniem ekspertów po leki sięgają też osoby bez diagnozy ADHD i wskazań do jego użycia, które chcą wyostrzyć koncentrację.

– Rzeczywiście te leki zyskały sławę takich, które poprawiają koncentrację i likwidują zmęczenie, i ta legenda rozeszła się wśród pacjentów. Wiem, że niektórzy uważają, że lek jest bezpieczniejszą alternatywą dla amfetaminy – jako legalny i o mniejszym potencjale uzależniającym. Jest to jednak błędne myślenie – ostrzega dr Mateusz Kowalczyk, psychiatra, wiceprezes Naczelnej Izby Lekarskiej. – To leki, które naprawdę pomagają osobom z diagnozą ADHD skoncentrować się i wyciszyć, jednak nawet ci pacjenci powinni, oczywiście pod kontrolą lekarza, robić sobie przerwy w ich przyjmowaniu, by nie rozwinąć uzależnienia. Z kolei osoby bez takiej diagnozy mogą bardzo szybko rozwinąć tolerancję na lek i się od niego uzależnić – podkreśla dr Kowalczyk i dodaje, że nie wierzy, by leki były wypisywane bez wskazania przez psychiatrów, co sugerowano w jednym z artykułów (który ukazał się w mediach przed wakacjami).

– Jeśli pacjent bez wskazań prosi mnie o przepisanie leku na ADHD „na poprawę koncentracji”, mówię mu, że nie ma do tego leku wskazań i że mu go nie wypiszę. Nie wyobrażam sobie, by jakikolwiek psychiatra robił inaczej. Moim zdaniem źródłem leków na ADHD pozyskiwanych bez wskazań są receptomaty – dodaje dr Kowalczyk.

Potrzeba uregulowania telemedycyny

Dlatego, jak podkreśla, konieczne jest jak najszybsze uregulowanie kwestii związanych z telemedycyną. Tymczasem projekt nowelizacji rozporządzenia Ministra Zdrowia ws. środków odurzających, substancji psychotropowych, prekursorów kategorii 1 i preparatów zawierających te środki lub substancje, który miał ograniczyć możliwość przepisywania części leków przez receptomaty, utknął na etapie konsultacji publicznych, które zakończyły się pod koniec sierpnia.

Przypomnijmy – projekt miał być błyskawiczną odpowiedzią resortu zdrowia na przypadki nielegalnego pozyskiwania uzależniających środków opioidowych – fentanylu i oksykodonu. Szefowa resortu zdrowia Izabela Leszczyna zaznaczała, że projekt wejdzie w życie możliwie najszybciej, nawet na początku września. Tymczasem na początku października opublikowano raport z konsultacji publicznych, który precyzuje, które z uwag strony społecznej ministerstwo ma zamiar uwzględnić. Wśród nich znalazła się również ta, by do listy substancji, których nie można by wypisywać za pośrednictwem teleporady, dodać leki na ADHD. Nie została ona jednak uwzględniona.

Przypomnijmy, że projekt rozporządzenia zakłada, iż receptę na morfinę, oksykodon, fentanyl i marihuanę lekarz wypisze tylko po osobistym zbadaniu pacjenta. Wyjątkiem ma być lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ), który będzie mógł przedłużyć przypisanemu do siebie pacjentowi receptę podczas teleporady. Takie rozwiązanie skrytykowali lekarze zajmujący się leczeniem bólu, m.in. konsultant krajowy w dziedzinie anestezjologii i intensywnej terapii prof. Katarzyna Kotfis i konsultant krajowy w dziedzinie medycyny paliatywnej Artur Pakosza, którzy podkreślali, że takie rozwiązanie ograniczy dostęp do leczenia bólu najbardziej potrzebującym – chorym onkologicznie, obłożnie i terminalnie. Zwrócili również uwagę, że lekarze POZ rzadko prowadzą leczenie bólu u takich pacjentów, którymi zajmują się lekarze pracujący w hospicjach, medycy paliatywni czy anestezjolodzy. ©℗