Choć wojnę opioidom wypisywanym zdalnie premier wypowiedział już w czerwcu, wciąż nie ma odpowiednich przepisów. A resort twierdzi, że „pracuje nad projektem”.

Ponad miesiąc upłynął od zakończenia konsultacji publicznych projektu znowelizowanego rozporządzenia ministra zdrowia, które ma ograniczać możliwość zdalnego przepisywania m.in. fentanylu, morfiny, oksykodonu i marihuany. Do dziś na stronie Rządowego Centrum Legislacji nie ukazał się nawet raport z konsultacji, choć projekt, wedle zapewnień minister zdrowia Izabeli Leszczyny, miał wejść w życie „jak najszybciej”.

Na pytanie, kiedy zostanie przekazany do dalszego procedowania i kiedy zmieniony akt prawny wejdzie w życie, resort odpowiedział: „Pracujemy nad projektem rozporządzenia (…). W najbliższym czasie projekt ten zostanie przekazany na kolejny etap procesu legislacyjnego”.

Nie uspokaja to jednak pacjentów, którzy, jak przekonuje farmaceutka Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl, nie wiedzą, na czym stoją. Wielu z nich ma problemy z poruszaniem się i możliwość uzyskania recepty na środki przeciwbólowe czy na medyczną marihuanę przez internet jest dla nich dużym ułatwieniem. Oczywiście martwią się też producenci, którzy nie są w stanie przewidzieć, czy przy ograniczeniach, jakie przewiduje rozporządzenie, zbyt na substancje będzie podobny – dodaje Angelika Talar-Śpionek.

Nieco mniej niepokoją się medycy: – Wolimy, żeby z ministerstwa wyszedł dopracowany akt prawny, uwzględniający uwagi nasze i innych środowisk medycznych dotyczące bezpieczeństwa pacjentów, niż taki jak ten zeszłoroczny, przygotowany za kadencji Adama Niedzielskiego, który na pewien czas sparaliżował wystawianie leków na opioidy – mówi rzecznik Naczelnej Rady Lekarskiej Jakub Kosikowski.

Przypomnijmy: projekt rozporządzenia zakładał, że pierwszorazową receptę na marihuanę, fentanyl, oksykodon, tramadol, tapentadol i buprenorfinę lekarz będzie mógł przepisać tylko po osobistym zbadaniu pacjenta, a receptę na te leki będzie mógł przedłużyć za pośrednictwem teleporady tylko lekarz podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Brak w projekcie medycznej marihuany zadziwił środowiska medyczne, które wielokrotnie podkreślały, że część receptomatów stanowią „marihuanomaty”, specjalizujące się w przepisywaniu recept na tę substancję osobom, które używają jej rozrywkowo. We wrześniowym wywiadzie dla DGP minister Leszczyna zapowiedziała jednak, że marihuana medyczna znajdzie się w rozporządzeniu, z którego znikną tramadol, tapentadol i buprenorfina.

Wciąż nie wiadomo jednak, czy resort uwzględnił inne uwagi strony społecznej, m.in. samorządów lekarskiego i aptekarskiego, które postulowały włączenie do listy substancji uzależniających: uspokajających benzodiazepin czy nasennych tzw. zetek (zolpidemu, zopiklonu i zaleplonu).

Nie ma też pewności, czy ministerstwo przychyli się do uwag konsultantów krajowych: anestezjologii i intensywnej terapii prof. Katarzyny Kotfis i medycyny paliatywnej Artura Pakosza, którzy przekonywali, że możliwość zdalnego przepisywania recept na środki przeciwbólowe nie powinny się ograniczać do lekarza POZ ani też do specjalistów leczenia bólu mających kontrakt z NFZ.

– Liczę, że resort przyjmie nasze argumenty, że ograniczanie możliwości zdalnego wystawiania recept na leki opioidowe nie jest najlepszym sposobem na walkę z receptomatami, a zaszkodzi milionom pacjentów cierpiących na przewlekły ból. Dla wielu z nich teleporada jest jedyną możliwością uzyskania terapii. Zamiast całkowicie zakazywać wystawiania leków opioidowych przez teleporadę, można weryfikować lekarzy, którzy przepisują takie leki bez wskazań – tłumaczy prof. Katarzyna Kotfis.

Czy zapowiedź ograniczenia teleporad wpłynęła na rynek apteczny? Angelika Talar-Śpionek z portalu GdziePoLek.pl przyznaje, że marihuana wciąż jest drugą, po leku na cukrzycę ozempic, najczęściej wyszukiwaną substancją w portalu, notującą średnio 119 tys. wyświetleń w tygodniu. – Ale z dostępnością jest problem. Z 26 zarejestrowanych surowców dostępnych jest tylko 6. Koniec roku jest zawsze trudny dla marihuany, bo kiedy firmy wyczerpią limit 6 t na przewóz do Polski, trzeba czekać na nowe pozwolenia od GIF, który liczy, jaką masę rzeczywiście wwieziono i ustala, ile jeszcze można wwieźć, a następnie wydaje nowe pozwolenia, co zwykle zajmuje dwa miesiące – tłumaczy.

Braki w dostępie do suszu potwierdza także Paulina Front, farmaceutka specjalizująca się w wytwarzaniu leków recepturowych, prowadząca z mężem, również farmaceutą, dwie apteki pod Krakowem: – Obecnie dostępność suszu jest słaba i wiele z recept w ogóle nie zostanie zrealizowanych. Wiele osób szuka stale „promocji”, czyli suszu z krótkimi datami ważności. Teraz praktycznie wszystko zostało wyprzedane, więc zainteresowanie zdecydowanie zmalało. Jeśli ktoś planował kupować „na zapas”, to najprawdopodobniej zrobił to już wcześniej – uważa farmaceutka. I dodaje, że może to wynikać z chwilowej paniki po opublikowaniu projektu rozporządzenia, kiedy telefony do apteki z pytaniami o medyczną marihuanę były wręcz masowe. ©℗