Szpitale boją się, że Narodowy Fundusz Zdrowia nie zapłaci im za nadwykonania za ostatni kwartał 2024 r. I przesuwają planowe zabiegi na przyszły rok.

Choć, jak zapewnia Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych (OZPSP), Narodowy Fundusz Zdrowia zapłacił już za wszystkie nadwykonania nielimitowane za II kw. 2024 r., placówki drżą o pieniądze za III kw. I ograniczają zabiegi planowe przewidziane na październik, listopad i grudzień, zarówno zakwalifikowane przez płatnika jako nielimitowane, jak i te limitowane.

Nadwykonania nielimitowane dotyczą takich procedur, jak endoprotezoplastyka stawów biodrowego i kolanowego, operacje zaćmy czy badania obrazowe: tomografia komputerowa i rezonans magnetyczny. Jeśli szpital przekroczy liczbę tych procedur, na jakie umówił się z NFZ w ramach kontraktu, Fundusz zapłaci pełną kwotę za wszystkie procedury wykonane ponad limit. Inaczej jest ze świadczeniami limitowanymi. Tu placówki mogły liczyć na pokrycie tylko części „nadwykonań”.

Trudna sytuacja finansowa

Do tego roku nie było problemu z płaceniem za nadwykonania nielimitowane – wypłacano je o czasie. Jednak tegoroczna trudna sytuacja NFZ sprawiła, że wypłata pieniędzy za nadwykonania sporo się opóźniła – pieniądze za II kw. br. niektóre szpitale dostały dopiero teraz. Wcześniejszy brak środków zachwiał ich płynnością finansową.

Szefowie szpitali obawiają się, że skoro pieniądze za II kw. pojawiły się dopiero w IV kw., za nadwykonania nielimitowane za III kw. Fundusz zapłaci im dopiero w styczniu 2025 r. Wiceminister Marek Kos zapewnił, że pieniądze na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia na początku października, że „pieniądze powinny być w listopadzie, najpóźniej w grudniu, ale nie ma co do tego pewności”. Zarządzający szpitalami nie mają też pewności, czy w ogóle zapłacą im za nadwykonania limitowane, których NFZ pokrywać nie musi.

Wiele szpitali rozważa wiec cięcia w grafikach zabiegów. Część dyrektorów placówek polecenia przesuwania pacjentów na styczeń wydaje ustnie, tak, żeby nie zostawiać śladów. – Któregoś dnia przychodzi ordynator i decyduje, że więcej endoprotez nie robimy, a pacjentom mamy mówić, że ich miejsca zajęły przypadki pilne, które nie mogą czekać – mówi ortopeda ze szpitala w centralnej Polsce.

Inni, jak dyrektor szpitala w Lubaczowie na Podkarpaciu Piotr Cencora, oficjalnie przyznają – również w mediach – że ponieważ NFZ zalega z płatnościami za nadwykonania w limitowanych zabiegach wszczepiania endoprotez, ograniczył je o 50-60 proc.

Sytuację pacjentów najlepiej obrazują kolejki na operacje w przypadkach stabilnych. Na portalu TerminyLeczenia.nfz.gov.pl sprawdzamy dostępność endoprotezoplastyki (przypadek stabilny) na Podkarpaciu. W tym roku w całym województwie dostępnych jest siedem miejsc: trzy w październiku (w Stalowej Woli i Tarnobrzegu), dwa w listopadzie (w Dębicy i Łańcucie) i trzy w grudniu (w Przeworsku, Leżajsku i Rzeszowie). Kolejny termin to 14 kwietnia 2025 r. w Mielcu. Nie lepiej jest w sąsiednim Lubelskiem – tu do końca roku są jeszcze cztery miejsca – trzy jeszcze w październiku w szpitalach w Zamościu i Lublinie, jedno na początku grudnia w Krasnymstawie. Potem najwcześniej zostaniemy zoperowani w połowie stycznia 2025 r. w Białej Podlaskiej.

Siła wyższa

W kuluarowych rozmowach szefowie placówek przyznają, że nie chcą podzielić losu szpitala w Żywcu. Na jego przykładzie widać, w jakie kłopoty może popaść placówka, która pieniędzy za wykonane zabiegi nie dostaje na czas i w kwocie odpowiadającej rzeczywistym wydatkom.

– Wciąż czekamy na zwrot 37,8 mln zł, w tym 33,2 mln zł jest za zabiegi limitowane – mówi Karolina Kocięcka, rzeczniczka Szpitala w Żywcu. – Sytuacja przełożyła się na problemy z płatnościami za kontrakty lekarzy. Kiedy pensje zaczęły być płacone w ratach, duża część medyków odeszła – dodaje rzeczniczka. Szpital postanowił więc zawiesić pracę trzech oddziałów: chirurgii ogólnej, onkologicznego, chorób wewnętrznych oraz izby przyjęć i dwóch poradni.

– Ponieważ wojewoda odmówił nam zgody na czasowe zawieszenie oddziałów na trzy miesiące, zostało to zrobione w ramach siły wyższej. Do kiedy potrwa ta sytuacja, nie wiemy – mówi Karolina Kocięcka.

Dyrektor szpitala w Żywcu Małgorzata Świątkiewicz zaznacza, że z powodu zamknięcia oddziałów trzeba było zawiesić wykonywanie zabiegów. – W sumie dziennie robiono ich 17. Dziś tylko 7 – mówi i dodaje, że NFZ z opóźnieniem płaci też za endoprotezoplastykę. - Tym samym zaczynamy ograniczać liczbę zabiegów w tym zakresie na oddziale ortopedycznym – zaznacza. I wylicza, że z powodu zawieszenia pracy oddziałów do końca roku nie odbędzie się około 600 zbiegów. Zostaną przeniesione na inne terminy, co oznacza wydłużenie kolejki dla pozostałych pacjentów.

Szpitale mają nadzieję na małe opóźnienia

Sytuacji przyglądają się też inne szpitale: – Wciąż mamy nadzieję, że pieniądze nie będą spływać z dużym opóźnieniem, ale nie chcemy pogorszyć płynności finansowej placówki. Dlatego będziemy podejmować działania na bieżąco. Na razie nie ma planów odwoływania zabiegów. Zobaczymy co przyniesie końcówka roku. Jeśli płatności się opóźnią, to ograniczenia dotkną przede wszystkim zabiegów, które mogą poczekać, a nie ratujących życie – wyjaśnia dr n. med. Janusz Mielcarek, rzecznik prasowy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Toruniu.

Sytuacją w IV kw. martwi się też Kliniczne Centrum Ginekologii, Położnictwa i Neonatologii w Opolu. – Nasza sytuacja jest o tyle wyjątkowa, że nie możemy odmówić rodzącej kobiecie przyjęcia. Z drugiej strony sytuacja płacenia za wykonanie zabiegi nielimitowane również nas dotyka. Będziemy szukać rozwiązania dla tego problemu – mówi Natalia Ochędzan, rzeczniczka szpitala. Dodaje, że co roku limity dla placówki są zmniejszane w związku z mniejszą liczbą urodzeń. ©℗