- Jeśli pacjentka przedstawi orzeczenie specjalisty, a inny lekarz się z tym orzeczeniem nie zgodzi i nie przerwie ciąży, musi być świadomy, że za nieuzasadnioną odmowę może mu grozić odpowiedzialność karna - mówi Jolanta Budzowska, radca prawny, pełnomocniczka poszkodowanych pacjentek.
Jak pani ocenia wytyczne Ministerstwa Zdrowia ws. obowiązujących przepisów prawnych dotyczących dostępu do procedury przerywania ciąży?
ikona lupy />
Jolanta Budzowska, radca prawny, pełnomocniczka poszkodowanych pacjentek / Materiały prasowe / fot. Materiały prasowe

Jako bardzo dobre. Nie pozostawiają pola do oderwanej od literalnego brzmienia przepisów, ich ratio legis, wiedzy medycznej i praw pacjenta interpretacji obowiązujących regulacji. Wszystko, co znalazło się w wytycznych, ma źródło i oparcie w aktualnym stanie prawnym. Dobrze, że MZ przecięło spekulacje dotyczące zakresu „władztwa” lekarza. Zostały wywołane m.in. treścią Rekomendacji Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) z 25 marca 2024 r. dotyczących stosowania przepisów ustawy z 7 stycznia 1993 r. o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. W rekomendacjach, mogących być uważanymi za źródło aktualnej wiedzy medycznej PTGiP kreowało prawo lekarza do prowadzenia dodatkowych konsultacji w przypadku wątpliwości dotyczących zgodności zaświadczenia lekarskiego innego lekarza z faktycznym stanem zdrowia pacjentki.

Lekarze twierdzą, że konsylia są konieczne dla bezpieczeństwa pacjentki.

Okoliczność, że ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety, może stwierdzić każdy lekarz posiadający tytuł specjalisty w zakresie medycyny właściwej ze względu na rodzaj choroby ciężarnej. To on bierze za taką diagnozę odpowiedzialność. W razie wątpliwości diagnostycznych lub terapeutycznych lekarz ma oczywiście prawo zasięgnąć opinii właściwego lekarza specjalisty lub zorganizować konsylium lekarskie, ale nie może to zmierzać do podważenia diagnozy innego lekarza innej specjalizacji i – co najważniejsze – nie może godzić w prawa pacjenta. Znamienne przy tym jest, że ci, którzy mówią o konieczności dodatkowych konsultacji, wskazują przede wszystkim na diagnozy psychiatryczne, a już nie na wskazania kardiologiczne, onkologiczne czy innych specjalistów. Czyżby lekarze psychiatrzy byli uważani przez środowisko za lekarzy „drugiej kategorii”?!

Czegoś pani w wytycznych brakuje?

Rozwinięcia wątku, że przepisy nie wymagają, żeby zagrożenie zdrowia lub życia kobiety było bezpośrednie. Nieprawidłowa – w tym aspekcie – interpretacja przesłanki zagrożenia zdrowia lub życia kobiety odgrywa istotną rolę w dotychczasowej argumentacji lekarzy. Wychodzą z błędnego założenia, że tylko „bezpośrednie” zagrożenie życia lub zdrowia kobiety uprawnia ich do dokonania legalnej aborcji, tymczasem zagrożenie materializuje się nierzadko nie natychmiast, a skutki dla zdrowia kobiety są często odsunięte w czasie. Taką sytuacją jest np. ciąża w bliźnie po cięciu cesarskim – jest pewna szansa na donoszenie takiej ciąży, ale zagrożenia dla matki w przypadku rozejścia się blizny i krwotoku są bardzo poważne. O takim ryzyku kobieta powinna być poinformowana, podobnie jak o możliwości przerwania ciąży. Decyzja o ewentualnym podjęciu ryzyka kontynuowania takiej ciąży należy do kobiety. Tymczasem wytyczne dość lakonicznie pozostawiają kwestię zagrożenia do oceny lekarza „działającego na podstawie aktualnej wiedzy medycznej”, co może być zawodne.

Lekarze twierdzą, że konsultacja z innym specjalistą jest potrzebna, bo pacjentki zdobywają fikcyjne zaświadczenia o zagrożeniu zdrowia, np. psychicznego, podczas teleporady. Pojawiła się opinia, że chcąc usunąć ciążę, będą korzystać z „aborcjomatów”.

Nie rozumiem oburzenia tych lekarzy, którzy wskazują na to, że pacjentki będą się posługiwały „kwitami od specjalisty”. Specjalista bierze przecież odpowiedzialność za postawioną diagnozę. Jeśli ginekolog uważa, że inny lekarz specjalista w zaświadczeniu poświadczył nieprawdę, powinien zawiadomić prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa z art. 271 k.k. Zaskakują mnie też ostentacyjne publiczne deklaracje łamania zasad etyki zawodowej przez niektórych lekarzy. Przecież zgodnie z Kodeksem etyki lekarskiej lekarz powinien zachować szczególną ostrożność w formułowaniu opinii o działalności zawodowej innego lekarza, w szczególności nie powinien publicznie dyskredytować go w jakikolwiek sposób, a wszelkie uwagi o dostrzeżonych błędach w postępowaniu innego lekarza powinien przekazać przede wszystkim temu lekarzowi. Czyżby ten przepis był stosowany przez organy samorządu wybiórczo, głównie przeciwko lekarzom, którzy działając w interesie pacjenta, odważą się wskazać pacjentowi, że w przebiegu leczenia doszło do błędu medycznego? Czy dla tez lekarzy podważających kompetencje innych, którzy potwierdzają wystąpienie okoliczności dopuszczającej przerwanie ciąży, jest ciche przyzwolenie?

Naczelna Izba Lekarska twierdzi, że ostateczną decyzję o przeprowadzeniu zabiegu podejmuje lekarz wykonujący zawód i że może odmówić jego wykonania, jeśli uzna, że specjalista, który na niego kieruje, się pomylił.

Jeśli pacjentka przedstawi orzeczenie specjalisty, a inny lekarz się z tym orzeczeniem nie zgodzi i odmówi, to również on musi być świadomy odpowiedzialności, jaka na nim spoczywa za nieuzasadnioną odmowę. Grozi mu m.in. odpowiedzialność karna w zależności od skutków – w przypadku śmierci kobiety ciężarnej odpowiedzialność z art. 155 k.k., w przypadku uszczerbku na zdrowiu z art. 156 k.k. lub 157 k.k., w przypadku narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia – z art. 160 k.k. Lekarz specjalista z zakresu ginekologii i położnictwa powinien się więc dwa razy zastanowić, czy ma prawo z założenia kwestionować diagnozy postawione przez specjalistów z zakresu medycyny właściwej ze względu na rodzaj choroby kobiety ciężarnej i jakie się z tym wiążą dla niego konsekwencje.

Część prawników mówi, że ministerialne wytyczne nie stanowią obowiązującego w Polsce prawa, a jedynie jego interpretację, i dlatego, jeśli rzecznik praw pacjenta i NFZ nałożą na placówkę karę za odmowę wykonania aborcji, sąd może uznać, że nie miała podstaw prawnych.

Wytyczne nie wprowadzają nowych przepisów ani – tym bardziej – nie nakładają na szpitale czy lekarzy nowych obowiązków. Zgodnie z zasadami wykładni prawa dokonano ustaleń interpretacyjnych, ale jest to wykładnia stwierdzająca, a nie rozszerzająca. Nie ma więc żadnych podstaw do kwestionowania wniosków płynących z wytycznych. ©℗

Rozmawiała Karolina Kowalska