Resort odwołał dzisiejsze spotkanie, na którym miano przyjąć standardy terminacji ciąży.
DGP poznał szczegóły dokumentu, który od miesięcy nie może ujrzeć światła dziennego. Chodzi o zasady terminacji ciąży przygotowane na zlecenie resortu zdrowia. W sierpniu posiedzenie odwołano, bo do ministerstwa wkroczyli antyaborcyjni aktywiści. Wczoraj anulowano dzisiejszy termin. – Chcemy, żeby zajął się tym nowy minister – słyszymy od urzędników.
Najwięcej kontrowersji budzi zapis dotyczący przerywania ciąży ze względu na zdrowie matki, konkretnie z powodów psychologicznych. Projekt, do którego dotarliśmy, przewiduje, że „zagrożenie dla zdrowia lub życia”, czyli przesłanka pozwalająca na aborcję, „może obejmować sferę fizyczną lub psychiczną, nie musi zachodzić łącznie (zdrowie lub życie)”. „W przypadku odpływania płynu owodniowego przed ukończeniem 22 i 6/7 tygodnia ciąży niezbędne jest poinformowanie kobiety o ograniczonych szansach dziecka na przeżycie i jego prawidłowy rozwój. Należy również poinformować kobietę o wysokim ryzyku wystąpienia powikłań. Postępowanie powinno zależeć od aktualnej sytuacji klinicznej, zaawansowania ciąży, decyzji pacjentki. Decyzja o kontynuowaniu ciąży jest możliwa jedynie przy braku wykładników zagrożenia ciężarnej przy jednoznacznej udokumentowanej na piśmie woli matki” – czytamy.
Wyrok Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji
Zespół został powołany w maju po doniesieniach o kolejnej tragedii matki, która nie miała na czas wykonanej aborcji mimo zagrożenia życia. Były też przypadki śmierci kobiet z powodu zbyt późnych decyzji lekarskich, na które według części komentatorów wpływ mógł mieć wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 2020 r. zakazujący aborcji z powodu wad płodu. Jeden z członków zespołu nie kryje zaskoczenia zwłoką. Podkreśla, że wytyczne są gotowe od trzech miesięcy i nie ma w nich nic, co nie mieściłoby się w standardach wiedzy medycznej. – A i tak jesteśmy postrzegani jako wywrotowcy, aborcjoniści – ironizuje. I dodaje, że z medycznego punktu widzenia nie ma możliwości zasłaniania się klauzulą sumienia, gdy życie lub zdrowie kobiety jest zagrożone.
Własne wytyczne wydało w czerwcu Polskie Towarzystwo Ginekologów i Położników. To rodzi pytanie, po co tworzyć kolejne, i co, jeśli nowe wytyczne będą się różnić od poprzednich. Ginekolog Michał Bulsa, prezes Okręgowej Izby Lekarskiej w Szczecinie, opisuje, że wytyczne przewidują, jak postępować w sytuacji, gdy odpływa płyn, a ciąża jest na granicy przeżycia ze względu na swój wiek. – Dobrą praktyką powinno być podpisanie przez MZ umowy z największymi towarzystwami naukowymi z różnych dziedzin na opracowywanie wytycznych i aktualizowanie ich co pięć lat. Kolejnym krokiem byłoby zobowiązanie Narodowego Funduszu Zdrowia, by sprawdzał, czy wytyczne są realizowane w ramach płatnych świadczeń – mówi. Prawniczka Katarzyna Przyborowska podkreśla, że wytyczne nie są obowiązującym aktem prawnym. To dokument, który ma pomagać lekarzom, a także biegłym przy ocenianiu, czy doszło do błędu medycznego. – Każdy lekarz powinien się pod nimi podpisać, potwierdzając, że się z nimi zapoznał. Wówczas przy ocenie pracy nie byłoby wymówki, że ktoś ich nie zna – dodaje.
Sprawa różni też przyszłych koalicjantów. Na razie znalazła się w protokole rozbieżności do projektu umowy koalicyjnej, który poznaliśmy. Lewica i Koalicja Obywatelska chcą legalnej aborcji do 12. tygodnia, a Trzecia Droga powrotu do starych przepisów i referendum. Wiele zależy od tego, kto będzie ministrem. Pomysł jest taki, by wytyczne zapisane w rozporządzeniu mówiły, że zagrożenie zdrowia może wynikać z powodów psychologicznych, które są przesłanką do legalnej aborcji. Rozporządzenia nie trzeba uzgadniać w parlamencie i nie jest uzależnione od podpisu prezydenta. ©℗