RPO Adam Bodnar skierował wówczas do ministerstwa pismo, w którym przekonywał, że w efekcie tej decyzji in vitro będzie dostępne jedynie dla wąskiego kręgu zamożnych osób. Wskazywał też, że niektóre osoby, będące w trakcie leczenia, nie zdążą skorzystać z gwarantowanych przez program trzech prób procedury wspomaganego rozrodu.
W odpowiedzi na uwagi RPO wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas podkreślił, że "sprowadzanie leczenia niepłodności wyłącznie do stosowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego jest daleko idącym uproszczeniem". Przypomniał, że zgodnie z ustawą o leczeniu niepłodności procedura in vitro - poza wyjątkowymi sytuacjami - powinna być podjęta nie wcześniej niż po 12 miesiącach stosowania innych metod leczenia (np. leczenia farmakologicznego lub chirurgicznego).
Wiceminister zaznaczył, że świadczenia związane z leczeniem niepłodności są finansowane ze środków publicznych, a leczenie metodą zapłodnienia pozaustrojowego do końca czerwca jest finansowane w ramach specjalnego programu.
"W związku zaś z planowanym brakiem kontynuacji omawianego programu polityki zdrowotnej po 30 czerwca 2016 r. w dotychczasowej formie, w Ministerstwie Zdrowia rozpoczęto prace nad opracowaniem założeń do rozwiązań w zakresie zdrowia prokreacyjnego, które kwestie związane z problemem niepłodności będą traktować w sposób bardziej kompleksowy, niż finansowane ze środków publicznych świadczeń z zakresu zapłodnienia pozaustrojowego" - czytamy w piśmie Pinkasa.
W odpowiedzi na te wyjaśnienia Bodnar przypomniał, że podstawowym zadaniem Rady Ministrów jest zapewnienie wykonywania ustaw w zakresie i na zasadach określonych w konstytucji i w ustawach. "Zaprzestanie finansowania procedury zapłodnienia pozaustrojowego z budżetu państwa w praktyce równoznaczne będzie z pozbawieniem skuteczności ustawy o leczeniu niepłodności" - ocenił rzecznik. Dodał, że decyzja ta będzie skutkować "nieuzasadnionym ograniczeniem dostępu do regulowanej ustawowo metody in vitro".
Rzecznik odniósł się również do argumentów, iż finansowanie procedury in vitro powodowało, że mniejszą wagę przykładano do procesu diagnostyki i innych metod leczenia niepłodności. Zdaniem Bodnara wystarczającymi gwarantami w tym zakresie są zarówno przepis pozwalający zastosowanie na in vitro po przynajmniej rocznym stosowaniu innych metod leczenia, jak i obowiązek udzielania przez lekarza świadczeń zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej.
"Co więcej, nierzadko in vitro jest jedyną skuteczną metodą leczenia niepłodności, a zatem skupienie się na innych niż zapłodnienie pozaustrojowe metodach leczenia niepłodności, przy jednoczesnym zaprzestaniu finansowania in vitro, w rzeczywistości pozbawi część osób bezpłodnych możliwości posiadania genetycznie
spokrewnionego potomstwa" - ocenił rzecznik.
Jednocześnie wyraził zadowolenie z planów resortu upowszechnienia wiedzy o przyczynach niepłodności i sposobach ich leczenia. "Działania profilaktyczne nie powinny jednak być substytutem dla metod terapeutycznych, w tym metody in vitro, a raczej powinny funkcjonować równolegle" - dodał RPO.
Pod koniec grudnia Radziwiłł powołał zespół, który ma opracować projekt programu polityki zdrowotnej z zakresu zdrowia prokreacyjnego. Ma on także opracować projekt celu operacyjnego Narodowego Programu Zdrowia ukierunkowanego na promocję zdrowia prokreacyjnego.(PAP)