1 lipca wejdą w życie przepisy wprowadzające podwyżki w ochronie zdrowia. Wyższe pensje powinny cieszyć, ale dyrektorzy szpitali i przedstawiciele medyków widzą wiele problemów ze zmianą siatek płac.

O 684 zł wzrasta przeciętne miesięczne wynagrodzenie stanowiące kwotę bazową do obliczeń pensji dla wszystkich grup personelu. Od 1 lipca kwota bazowa wyniesie 6346 zł. Ta kwota przemnożona przez współczynnik właściwy dla osoby o określonych kwalifikacjach (np. lekarza ze specjalizacją) daje ostateczną wysokość wynagrodzenia, jakie dana osoba musi otrzymać, pracując w podmiocie leczniczym.

Jest to kolejna, odgórnie uregulowana podwyżka wynagrodzenia personelu. Zmiany zainicjowano w 2015 r. wprowadzeniem „dodatku zembalowego”, a następnie na szerszą skalę kontynuowano je w 2017 r. poprzez wprowadzenie ustawy z 8 czerwca 2017 r. o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. 2022 r. poz. 2139).

Zatrważające dane

Pensje rosną, ale podwyżki wynagrodzeń coraz mocniej odbijają się na kondycji szpitali. Podczas ogólnopolskiego spotkania prezydentów, starostów i członków zarządu powiatu odpowiedzialnych za ochronę zdrowia oraz dyrektorów i prezesów szpitali, które odbyło się w ubiegłym tygodniu w Warszawie, przedstawiono raport dotyczący finansów szpitali. Dokument zatytułowany „Sytuacja finansowa szpitali powiatowych w świetle nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych” został opracowany pod nadzorem prof. Eweliny Nojszewskiej przy współpracy ze Szkołą Główną Handlową w Warszawie, Związkiem Powiatów Polskich oraz Ogólnopolskim Związkiem Pracodawców Szpitali Powiatowych (patrz: infografika). Dane z raportu nie pozostawiają złudzeń – sytuacja szpitali powiatowych stała się bardzo trudna już na skutek podwyżek w 2022 r. Wówczas wzrost minimalnego wynagrodzenia w zależności od grupy pracowników wyniósł od 17 proc. do 41 proc. To oznacza, że szpitale coraz częściej nie tylko muszą rezygnować z inwestycji, lecz także zadłużają się, żeby móc wypłacić pensje.

Kolejne podwyżki

Już za kilka dni zaczną obowiązywać nowe zasady finansowania. Dyrektorzy szpitali nie mogą jednak być pewni, jak podwyżki zaplanowane od 1 lipca wpłyną na ich sytuację finansową, ponieważ mimo że zostało niewiele czasu, to nadal nie otrzymali aneksów dotyczących finansowania z NFZ.

– Nie wiemy zupełnie nic. Nie dostaliśmy żadnej informacji z NFZ – mówi Jerzy Friediger, dyrektor Szpitala Specjalistycznego im. S. Żeromskiego SP ZOZ w Krakowie. – Nie mamy aneksów, a mieliśmy przecież podpisać porozumienia ze związkami zawodowymi. Chyba nikt w tym momencie nie wie, jaka będzie sytuacja w lipcu – zauważa menedżer.

– Pieniędzy zabraknie, szpitale będą się zadłużać, zarówno w instytucjach, jak i będą rosnąć ich zobowiązania wobec pielęgniarek, ponieważ duża liczba szpitali nie realizuje wynagrodzenia w pełnej wysokości – stwierdza Agata Kaczmarczyk, przewodnicząca Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Regionu Małopolskiego. – To w krótkim czasie doprowadzi do zniechęcenia pielęgniarek, a młodych nie zachęci do pracy w szpitalu. W konsekwencji może to skutkować zapaścią w ochronie zdrowia – alarmuje.

Szeroko komentowana jest sytuacja pielęgniarek, które nie zgadzają się na to, by otrzymywać niższe wynagrodzenie, bo uwzględniane są kwalifikacje wymagane na danym stanowisku, a nie te rzeczywiście przez nie posiadane. Problem okazuje się bardziej złożony.

– Spodziewam się problemów ze wszystkimi grupami zawodowymi – mówi Jerzy Friediger. – Pielęgniarki oczekują, że będą otrzymywać wynagrodzenie zgodnie z posiadanymi kwalifikacjami, wszystkie pozostałe grupy zawodowe oczekują tego, że otrzymają podwyżki proporcjonalne do pozostałych. Przecież każdemu należy się podwyżka. Tymczasem nie otrzymaliśmy pieniędzy, które – według naszych obliczeń – wystarczą na podwyższenie pensji pracownikom etatowym działalności podstawowej. A co z osobami na kontraktach czy pracownikami administracyjnymi lub obsługi? – zastanawia się.

Dylematy finansowania

Gorzkich słów pod adresem rozwiązań dotyczących mechanizmu wprowadzania podwyżek nie szczędzą zarówno dyrektorzy szpitali, jak i przedstawiciele personelu medycznego.

– Nie wiem, na jakiej podstawie Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji wylicza finansowanie – zastanawia się Agata Kaczmarczyk.

– Sytuacja jest dramatyczna – nie kryje zdenerwowania dyrektor Friediger. – Nie wierzę, że ci, którzy podejmują decyzje, nie wiedzą o tym. Liczą, że po raz kolejny jakoś to będzie, że dyrektorzy szpitali sobie poradzą. A z drugiej strony pojawiają się opinie, że dyrektorzy szpitali są nieudolni. Gdyby tak było, już dawno byśmy mieli strajk w ochronie zdrowia, nic by nie funkcjonowało.

Pojawia się zatem pytanie, czy problem związany z finansowaniem dotyczy wszystkich szpitali, czy może sytuacja szpitali powiatowych jest szczególnie niekorzystna? Wątpliwości rozwiewa Agata Kaczmarczyk, wskazując na kwestie związane ze specyfiką wykonywanych świadczeń.

– Otrzymuję informacje, że pojedyncze szpitale kliniczne w całej Polsce nie mają problemu z realizacją podwyżek. To są szpitale, które realizują dobrze wycenione procedury – stwierdza.

Wskazuje jednak na inny problem systemowy, który dotyczy wszystkich szpitali, niezależnie od wykonywanych procedur, wywierając wpływ na ich płynność finansową.

– Nadal wiele szpitali kredytuje NFZ, ponieważ część wykonanych procedur nie jest opłacana od razu, tylko często z wielomiesięcznym opóźnieniem, bo tak wygląda rozliczenie przy fakturowaniu – zauważa Agata Kaczmarczyk.

W sprawie sygnalizowanych przez przedstawicieli szpitali problemów skierowaliśmy pytania do NFZ i MZ. Do czasu zesłania artykułu do druku nie otrzymaliśmy odpowiedzi. ©℗

ikona lupy />
Jak podwyżki wpływają na sytuację szpitali powiatowych? / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe