Ceny prywatnych konsultacji i badań lekarskich coraz bardziej rosną. W dodatku czas oczekiwania na wizyty stale się wydłuża, bo mimo rosnących cen coraz więcej osób korzysta z prywatnego leczenia i system się korkuje. Ministerstwo Zdrowia uważa, że robi, co może.

Dane GUS za maj 2023 r. pokazują, że ceny usług lekarskich wzrosły względem maja 2022 r. o 14 proc. A, jak mówią nam eksperci, będzie jeszcze drożej. To oznacza dla pacjentów duże problemy.

– Już w tej chwili zdarza się, że rodzice muszą rezygnować z niektórych terapii czy wizyt, bo po prostu nie stać ich na nie – mówi Marek Parowicz, wiceprezes Stowarzyszenia na Rzecz Osób z AHC ahc-pl. – A korzystanie tylko z publicznej opieki zdrowotnej jest niewystarczające w przypadku naszej choroby, ponieważ lekarz może przepisać stosunkowo niewiele zabiegów – dodaje.

Potwierdza to Marta Mrozek, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Osób z Nadciśnieniem Płucnym i Ich Przyjaciół:

– Koszty niektórych badań są koszmarnie wysokie – stwierdza. – Mało jest osób, które będąc na rencie, będą mogły sobie pozwolić, żeby prywatnie zrobić takie badania jak tomografia czy echo serca.

Podwyżki są pewne

Tymczasem, jak mówią nam przedstawiciele prywatnych placówek medycznych, dalsze podwyżki cen usług medycznych są nieuniknione.

– Mówimy o wzroście cen rzędu 5–7 proc. od czerwca dla klientów indywidualnych. To druga w tym roku podwyżka i nie jestem przekonany, czy ostatnia – zaznacza Jacek Rozwadowski, prezes zarządu Centrum Medycznego Enel-Med.

To samo mówi nam Anna Rulkiewicz, prezeska Grupy LUX MED.

– W ciągu ostatnich lat podejmowaliśmy wiele działań optymalizacyjnych, które pomogły nam ograniczyć do minimum konieczność przenoszenia dodatkowych kosztów na pacjentów – wyjaśnia. – Dziś podnoszenie cen abonamentów i innych usług to biznesowa konieczność. Inflacja kosztów medycznych znacząco przekracza wzrost cen innych towarów i usług konsumpcyjnych – wynosi ok. 20 proc.

Koszty rosną lawinowo…

Na podwyżkę cen usług medycznych duży wpływ ma wzrost kosztów pracy.

– Płaca minimalna w 2023 r. wzrośnie łącznie o 19,6 proc. Trudno oczekiwać, że przedsiębiorcy wezmą ten koszt na swoje barki – mówi Paweł Walicki, prezes Centrum Medycznego CMP. – Będzie on w naturalny sposób przeniesiony na pacjenta – zaznacza.

Jak zauważa Wojciech Słania, który prowadzi Biuro Rachunkowe Skut&Słania specjalizujące się m.in. w obsłudze branży medycznej, są też czynniki wzrostu specyficzne tylko dla ochrony zdrowia.

– Takim czynnikiem jest migracja lekarzy, pielęgniarek oraz ratowników medycznych. Ale także skutki epidemii koronawirusa. Podczas pandemii tym grupom pracowników przysługiwały dodatki tzw. covidowe, więc zarabiali więcej. Teraz nadal oczekiwania są takie, że wynagrodzenia powinny rosnąć – zauważa ekspert.

Na ceny wizyt wpływa wiele innych kosztów, które również rosną. To koszty utrzymania placówek, ceny energii, ceny wynajmu powierzchni, koszty związane z utylizacją odpadów, zakupem sprzętu czy nowymi technologiami. – Jeśli chcemy zachować wysoki standard leczenia pacjenta, co oznacza leczenie go przy użyciu nowoczesnych rozwiązań, przez wykwalifikowaną i liczniejszą kadrę – musimy liczyć się ze zwiększonymi nakładami na działalność, która przekłada się na cenę świadczeń – zaznacza Artur Białkowski, dyrektor zarządzający pionem usług biznesowych, członek zarządu Medicover.

…i liczba pacjentów też

Problemem dla placówek jest również lawinowy wzrost liczby pacjentów, wynikający z tzw. długu zdrowotnego z czasów pandemii. Pacjenci, którzy odkładali swoje wizyty, często wymagają już bardziej zaawansowanych interwencji medycznych. Ponadto przez pandemię stali się bardziej wyczuleni na problemy ze zdrowiem i częściej odwiedzają lekarza. Jak zauważa Artur Białkowski, wskaźnik wizyt przypadających na statystycznego pacjenta wzrósł w ostatnim sezonie infekcyjnym (jesień/zima 2022/2023) o ok. 30 proc. w porównaniu do poprzednich lat.

Zwiększone zapotrzebowanie na świadczenia potwierdza Igor Grzesiak, wiceprezes Fundacji Integracja.

– Zauważalnym problemem, który pogłębił się w okresie pandemii, jest dostęp do świadczeń komercyjnych. Coraz więcej osób rezygnuje z opieki państwowej na rzecz prywatnej, żeby szybciej otrzymać świadczenie. Ale z tego powodu system wizyt płatnych też się już trochę zakorkował.

Igor Grzesiak wskazuje, że przeciążenie systemu świadczeń komercyjnych jest kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost cen.

– Skoro mamy duży popyt, zwiększana jest odpłatność za świadczenia i pacjenci, którzy nie mogą sobie pozwolić na tę droższą usługę – rezygnują. Tym samym pacjenci, którzy chcą skorzystać z usług komercyjnych i są w stanie zapłacić więcej, otrzymają szybciej świadczenie – konkluduje.

Najszybciej rosną ceny wizyt u najbardziej obleganych specjalistów. Marek Parowicz z ahc-pl mówi o dużym problemie z dostępem do neurologów dziecięcych. Z kolei wiceprezes Fundacji Integracja dostrzega problem z psychiatrią dziecięcą. – Jeżeli w państwowym systemie danych specjalistów jest mało, to presja cenowa w sektorze prywatnym rośnie. Za pierwszą wizytę, która często nie przekracza godziny, niektórzy pacjenci płacą nawet 700 zł.

Dane portalu Znanylekarz.pl to potwierdzają. Na wydatek na poziomie 400 zł podczas wizyty należy nastawić się u neurologa lub psychiatry dziecięcego, a kolejne wizyty niekoniecznie muszą być dużo tańsze niż pierwsza.

Co na to ministerstwo

Pytamy Ministerstwo Zdrowia, czy widzi rozwiązanie problemu rosnących cen wizyt prywatnych. Ministerstwo odpowiada, że nie ma możliwości ingerowania w ceny usług zdrowotnych oferowanych na zasadach rynkowych. Jednak zapewnia, że robi, co może, żeby poprawić sytuację pacjentów, m.in. przez wzrost nakładów na świadczenia finansowane przez NFZ, podwyższenie wyceny świadczeń, zniesienie limitów na świadczenia ambulatoryjnej opieki zdrowotnej, wprowadzanie e-recept i e-skierowań, testowanie rozwiązań, które mają poprawić wykorzystanie wolnych terminów wizyt.

To, że dostęp do publicznych świadczeń się poprawia, potwierdza Igor Grzesiak i zachęca, żeby sprawdzać ofertę świadczeń publicznych, często z góry odrzucaną przez pacjentów z obawy przed kolejkami.

– Przyzwyczailiśmy się, jako pacjenci, do tego, że możemy się zwrócić zawsze o poradę płatną, bez potrzeby oczekiwania, bez potrzeby zgłoszenia się po skierowanie. Ponieważ coraz więcej osób tak uważa, okres oczekiwania w komercyjnej ochronie zdrowia jest teraz bardzo wydłużony, a ceny tych usług rosną. Tymczasem często w sektorze publicznym do niektórych specjalistów nie ma tak dużych kolejek, jak myślimy.

Jednak ciągle jeszcze trudno powiedzieć, że publiczna ochrona zdrowia zaspokaja wszystkie kluczowe potrzeby pacjentów. – Jeśli nie dokonamy zmian w sposobie funkcjonowania rynku opieki zdrowotnej, np. poprzez wprowadzenie dodatkowych ubezpieczeń zdrowotnych czy mechanizmu współpłacenia przez pacjentów, będziemy się z tym problemem mierzyć przez wiele kolejnych lat – podsumowuje Anna Rulkiewicz, prezeska Grupy LUX MED. ©℗