Początkowo ok. 65 proc. dostaw miała zabezpieczać jedna firma. To jednak podważyła konkurencja, która złożyła skargę do Krajowej Izby Odwoławczej. Przez wydłużającą się procedurę darmowe szczepionki mogły być niedostępne od 1 czerwca, a to w Dzień Dziecka miała nastąpić inauguracja programu. Wedle pierwotnych zapowiedzi opóźnienie jest ponad roczne. Dlatego w zeszłym tygodniu ministerstwo zmieniło wyniki przetargu, pozwalając firmom zapewniać szczepionki pół na pół. Oba koncerny na to przystały; skarga do KIO została wycofana. Na początku ma zostać sprowadzone ok. 200 tys. preparatów.
Konkurencja
Czy któryś jest lepszy? Opinia Agencji Oceny Technologii Medycznej z końca zeszłego roku mówi, że obie są skuteczne, więc o wyborze preparatu powinna decydować cena. Dlaczego MZ wybrał początkowo większość dostaw z droższej oferty? Jak słyszymy, jednym z argumentów było to, że amerykańska FDA uznała ten preparat za chroniący również przed rakiem gardła i innych nowotworów głowy i szyi wywołanych przez część podtypów wirusa HPV.
Za darmo
– Kluczowe jest to, że szczepionka będzie dostępna za darmo. To przełomowe wydarzenie. Znika ograniczenie ekonomiczne – to wydatek rzędu 900–1000 zł – mówi prof. Piotr Rutkowski, szef Polskiego Towarzystwa Onkologicznego. W podobnym tonie wypowiada się prof. Ewa Augustynowicz z Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Polska była ostatnim krajem w UE, gdzie tego rodzaju szczepienia były odpłatne. I dodaje, że to najlepsza ochrona przed rakiem szyjki macicy. – Skuteczność szczepionki wynosi 90 proc. – podkreśla. Profesor Rutkowski przywołuje przykład Australii, która dekadę temu wprowadziła powszechne bezpłatne szczepienia, połączone z badaniami przesiewowymi. W efekcie może być krajem, w którym w znacznym stopniu udało się zlikwidować zachorowania na raka szyjki macicy.
Brak kampanii
Eksperci zwracają uwagę, że dostępności bezpłatnej szczepionki powinna towarzyszyć kampania edukacyjna. – Szczególnie że mówimy o szczepieniu nastolatków. A ci rzadziej przychodzą do przychodni. Trzeba więc poinformować nie tylko o tym, dla kogo będzie darmowe szczepienie, lecz także jakie daje efekty oraz gdzie będzie możliwe do zrealizowania. To niezwykle ważne, by program odniósł oczekiwany efekt – uważa prof. Augustynowicz i zaznacza, że przy jej opracowywaniu warto skorzystać z doświadczeń samorządów. Te bowiem od lat oferują bezpłatne szczepienia na HPV. I są takie, w których wyszczepialność przekraczała 80 proc. w roczniku. Tam w kampanię informacyjną zostali zaangażowani m.in. lekarze i pielęgniarki.
– Działania edukacyjno-informacyjne to podstawa – potwierdza Joanna Olenderek z wydziału zdrowia i spraw społecznych w UM Poznań, które finansuje szczepienia HPV od 2008 r. Trwająca obecnie edycja programu (2019–2023) jest skierowana do 13-letnich dziewcząt i chłopców. Z ich doświadczenia wynika, że w trakcie kampanii zawsze wychodzą na jaw obawy, jakie mają w związku ze szczepieniami Polacy. To okazja do edukowania, co ma pozytywne przełożenie dla powodzenia programu.
Bożena Janicka, prezeska Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia, podkreśla, że POZ-y to najlepsze miejsca do tego, by szczepić na HPV. To tu przychodzą dzieci na bilans, dlatego to najlepsza droga dotarcia do potencjalnych odbiorców i ich rodzin. – Choć na razie nie ma co się spodziewać boomu, o ten trzeba walczyć – mówi.
Resort zdrowia nieoficjalnie szacował, że maksymalnie zaszczepi się ok. 20 proc. uprawnionych. A zamówienia będą robione w miarę zapotrzebowania. Tak aby nie wyrzucać niezużytych preparatów. ©℗