Kalendarz obowiązkowych szczepień, dawki i nazwy szczepionek powinny być ustalane w rozporządzeniu, a nie w komunikacie Głównego Inspektoratu Sanitarnego – wynika z wyroku TK. Wyrok może się skończyć roszczeniami o zwrot zapłaconych kar.
Wczoraj TK wydał wyrok w sprawie skargi konstytucyjnej wniesionej przez matkę dwójki dzieci, która nie poddała ich obowiązkowym szczepieniom i odmówiła zapłacenia za to mandatu. TK umorzył postępowanie w sprawie tego, czy obowiązkowe szczepienia są niekonstytucyjne. Uznał natomiast, że Program Szczepień Ochronnych powinien być ogłaszany w rozporządzeniu, a nie w komunikacie, bo komunikat nie ma takiej mocy prawnej jak rozporządzenie czy ustawa. Wadliwe przepisy utracą moc po upływie sześciu miesięcy od dnia ogłoszenia wyroku w Dzienniku Ustaw.
Jak obrazowo wyjaśnia Oskar Luty z kancelarii Fairfield: – Rzecz w tym, że komunikat Głównego Inspektoratu Sanitarnego nie powstaje w procedurze prawnej, a mimo to współtworzy treść powszechnego obowiązku prawnego. To przypomina sytuację, w której prawo o ruchu drogowym przewidywałoby obowiązek przestrzegania sygnałów świetlnych na skrzyżowaniach, ale dobór i wielkość kolorów obwieszczałaby, a co za tym idzie dowolnie zmieniała, jakaś agencja rządową w formie informacji w BIP – tłumaczy ekspert.
Szymon Cienki, rzecznik prasowy GIS, dodaje: – TK nie zakwestionował w uzasadnieniu ustnym istoty obowiązku szczepień, ale podważył jego podstawy prawne. Wyrok jest więc korzystny dla ruchów antyszczepionkowych, które mogą go wykorzystywać do uzasadniania odmów szczepień.
Oskar Luty dodaje, że problemem może być też kwestia ewentualnych roszczeń osób, które zostały w przeszłości ukarane za niepoddanie się obowiązkowi szczepień. To, czy takie roszczenia będą zasadne, będzie zależało od tego, co znajdzie się w pisemnym uzasadnieniu wyroku. ©℗