Boom na marihuanę medyczną: w pierwszych dwóch miesiącach tego roku niemal został wyczerpany roczny limit zamówień, a GIF zapowiada ograniczenia w wydawaniu nowych zezwoleń.

Tylko w styczniu i lutym tego roku Polacy kupili w aptekach 270 kg marihuany leczniczej. To więcej niż w całym 2021 r., kiedy sprzedaż wyniosła ok. 250 kg. W porównaniu z 2020 r. to już dwukrotny wzrost, a do 2019 r. aż pięciokrotny – wynika z danych przesłanych DGP przez resort zdrowia.

Powód? Z jednej strony zwiększyła się liczba firm oferujących ten produkt; z drugiej – wiedza o dostępności marihuany z apteki. Możliwość legalnej sprzedaży konopi w celach medycznych istnieje od 2017 r. Dopiero jednak w czerwcu 2018 r. pierwsza firma zajmująca się dystrybucją zgłosiła preparat do rejestracji.

– Z każdym rokiem rynek się rozkręcał. Przybywało graczy, stąd też rosnąca liczba sprzedanych kilogramów – mówi jeden z uczestników rynku. Bo więcej firm to skuteczniejsze dotarcie do lekarzy i pacjentów z wiedzą, że istnieje taka metoda leczenia. – Prowadzimy szkolenia, mówimy komu, jest potrzebna – tłumaczy. Co oznacza, że rynek nadal będzie się rozwijać. Widać to nie tylko w ilości sprzedanego preparatu, lecz także w wydanych receptach: w 2022 r. pacjenci zrealizowali ich 30,2 tys. To ponad trzy razy więcej niż w 2021 r. i sześć razy więcej niż w 2020 r.

Kiedy firmy wprowadzały konopie lecznicze na rynek, szacowano, że w Polsce tej terapii potrzebuje ok. 300 tys. osób. Estymacja została dokonana na podstawie porównania z krajami zbliżonymi wskaźnikami do Polski, gdzie terapia jest legalna, jak choćby w Niemczech.

Kłopot polega na tym, że za rosnącą liczbą sprzedanych recept stoi także sprzedaż bez konsultacji lekarskiej, przez zdalne recepty (np. 100 zł za konsultację kończącą się wystawieniem recepty). Nie zawsze jest to poprzedzone prawdziwym wywiadem, podczas którego doszłoby do zweryfikowania, czy faktycznie będzie potrzebna w celach medycznych, np. do łagodzenia bólu, w padaczce, HIV, SM czy raku.

– W efekcie doszło do absurdu: z jednej strony część lekarzy nadal boi się wypisywać pacjentom marihuanę medyczną, którym realnie może pomóc, z obawy przed tym, że są to – mówiąc umownie – narkotyki; z drugiej – można dostać marihuanę online bez żadnego wysiłku, ale za pieniądze – mówi jeden z farmaceutów.

Również GIF potwierdza, że „problemem nie jest wyprowadzanie medycznej marihuany poza legalny łańcuch dystrybucji, ale raczej stosunkowa łatwość otrzymania recepty na leki recepturowe sporządzane z surowca farmaceutycznego pochodzącego z ziela konopi innych niż włókniste”.

Reglamentacja

Popyt jest tak duży, że już po pierwszych dwóch miesiącach tego roku importerzy zbliżyli się z liczbą zezwoleń do rocznego limitu, jaki przypada na Polskę. Wynosi on 3 t i jest ustalany na podstawie przepisów Jednolitej Konwencji o środkach odurzających z 1961 r. A to spowodowało, że główny inspektor farmaceutyczny, nadzorujący sprowadzanie marihuany w celach leczniczych do Polski, wydał na początku marca ostrzeżenie o ewentualnym wstrzymaniu wydawania kolejnych zezwoleń na import. – Tak będzie w przypadku osiągnięcia rocznego limitu importowego – mówi Małgorzata Gajęcka, starszy specjalista z GIF. Komunikat wywołał w branży duży niepokój.

Jak przekonują firmy, może przełożyć się to na dostępność dla pacjentów. Argumentują, że ilości zadeklarowane w zezwoleniach na import nie mają pokrycia w tym, ile produktu faktycznie jest przywożone do Polski. – Boom na marihuanę leczniczą widać w całej Europie. To sprawia, że producenci nie wyrabiają się z realizacją zamówień. Dlatego z reguły otrzymujemy od nich mniej produktu, niż wnioskujemy w zezwoleniu. Bywa, że wielokrotnie mniej – tłumaczy jeden z importerów marihuany i dodaje, że w związku z tym GIF założył błędną ilość produktu na rynku. Dziś, jak wynika z danych opracowanych dla DGP przez portal GdziePoLek, marihuana medyczna jest dostępna w 24 proc. aptek.

GIF nie zgadza się z argumentacją. Wskazuje, że w 2022 r. do Polski przywieziono 1,82 t ziela konopi, a faktycznie do pacjentów trafiło 0,77 t. Więc nawet, gdyby był kłopot z realizacją obecnych zezwoleń albo firmy nie dostałyby żadnych nowych, to produktu nie zabraknie.

– Rok 2023 rozpoczął się z nadwyżką niemal 1000 kg surowca farmaceutycznego pochodzenia konopnego lub materiału wyjściowego służącego jego wytworzeniu. Ilość ta jest niemal czterokrotnie większa niż faktyczne wydania w pierwszych dwóch miesiącach 2023 r. – nie uwzględniając nawet kolejnych dostaw dokonywanych w roku 2023 – wylicza Gajęcka. I dodaje, że „gdyby jednak dało się zaobserwować, że niewykorzystane zapasy z roku ubiegłego, jak również ilości sprowadzone w roku bieżącym mogą nie zaspokoić potrzeb pacjentów, to GIF podejmie stosowne działania z odpowiednim wyprzedzeniem”.

Na to, co się dzieje na rynku, jednak z niepokojem patrzą aptekarze. Jak mówi farmaceutka Paulina Front, do której zgłaszają się stali pacjenci z ciężkimi chorobami, głównym wyzwaniem w tym obszarze jest nieprzewidywalność. – Rynek jest świeży, a wielu lekarzy i farmaceutów nadal np. nie zdaje sobie sprawy, że różnice w poziomie stężenia substancji czynnych w produkcie mają duże znaczenie. Ich odmian jest wiele, a każda jest na inne schorzenie – mówi i dodaje, że nie ma znaczenia dostępność ogólna, lecz konkretnej odmiany preparatu. A z tym bywa różnie. I zdarzało jej się już odsyłać stałych pacjentów z niczym. I przyznaje, że, podobnie jak inne apteki, które sprzedają marihuanę medyczną, stara się robić zapasy. Szczególnie po tym, jak pojawiła się informacja, że zezwolenia na dalszy import mogą zostać zablokowane.

Konkurencja

Jak to się przekłada na rynek nielegalnej marihuany? Z raportu narkotykowego Europejskiego Centrum Monitorowania Narkotyków i Narkomanii za 2022 r. wynika, że więcej jest haszyszu – o wyższej zawartości THC. Jednym z powodów jest „konkurencja” z legalnym rynkiem: marihuana medyczna ma mniejsze stężenie.

Jak wygląda to w statystykach służb ścigających przestępczość narkotykową? Z danych CBŚ wynika, że spada w Polsce liczba nielegalnych plantacji marihuany. W 2022 r. zabezpieczono 20 plantacji, wobec 42 rok wcześniej. – To nie znaczy, że rynek nielegalnej marihuany się kurczy. Rośnie bowiem jej import. Głównie z Hiszpanii – słyszymy. ©℗

ikona lupy />
Faktyczna wydania surowca farmaceutycznego pochodzenia konopnego / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe