Ustawa o jakości w opiece zdrowotnej podzieliła posłów. Ostatnie posiedzenie sejmowej podkomisji zakończyło się awanturą i zostało gwałtownie przerwane. Termin kolejnego na razie jest nieznany. Na czym polega problem?

Czy projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta powinien zostać odrzucony w całości?
ikona lupy />
Tomasz Latos (PiS), przewodniczący sejmowej komisji zdrowia / Dziennik Gazeta Prawna

Nie

Tomasz Latos (PiS), przewodniczący sejmowej komisji zdrowia

W nieoficjalnych rozmowach przedstawiciele opozycji przyznają, że mają tak naprawdę zastrzeżenia tylko co do tego jednego artykułu (art. 62 - red.). Takie opinie pojawiły się pod wpływem wypowiedzi pochodzących także z mojego środowiska, czyli środowiska lekarskiego. Ten projekt ma natomiast bardzo wiele dobrych rozwiązań dla pacjentów i w związku z tym nie powinien być odrzucony. Możemy nad nim pracować. Możemy go jeszcze udoskonalać. Jestem otwarty na szukanie lepszych rozwiązań - również w odniesieniu do art. 62. Ta ustawa jest jednak potrzebna i będzie jeszcze procedowana - w tej kadencji. Termin następnej podkomisji jest zależny od decyzji pani marszałek odnośnie do II czytania.

Tak

Krystyna Skowrońska posłanka KO

Ta ustawa nie wnosi niczego nowego. Nie daje żadnych rozwiązań, które mogłyby poprawić jakość świadczeń medycznych udzielanych pacjentom oraz nie pozwala na to, by skutecznie walczyć ze zdarzeniami niepożądanymi w ochronie zdrowia. Odrzucono jej procedowanie i nie wskazano terminu następnego posiedzenia. W kuluarach mówi się, że nie będzie wchodzić w obecnej kadencji. Nie wiem, czy wnioskodawcy zrobili rachunek sumienia i doszli do wniosku, że ten projekt nie jest najlepszy. Zobaczymy, co będzie dalej. Na razie mamy czas do namysłu.
Czy wzbudzający najwięcej kontrowersji art. 62 dotyczący kar dla medyków, którzy w wyniku udzielanych świadczeń medycznych wywołają zdarzenia niepożądane u pacjentów, powinien zostać przyjęty w zaproponowanej obecnie formie?

Tak

ikona lupy />
Krystyna Skowrońska posłanka KO / Dziennik Gazeta Prawna
Muszę powiedzieć, że poza tym artykułem to ten projekt w ogóle nie wywołuje żadnych kontrowersji, bo jest bardzo dobry i korzystny dla pacjentów i całego systemu opieki medycznej. Pewne wątpliwości niektórych grup zawodowych wzbudza tylko ten jeden zapis. Odsyłam w tym przypadku do informacji udostępnionych przez rzecznika praw pacjenta, który przekonywał, że propozycje zaproponowane przez Izbę Lekarską nie występują w porządku prawnym innych krajów.
Natomiast my chcemy szukać rozwiązań, które mogą być pożyteczne dla pacjentów i bezpieczne dla personelu medycznego. Być może diabeł tkwi w szczegółach. Będziemy jeszcze mieli następne komisje i będziemy się jeszcze zastanawiali nad tymi rozwiązaniami.

Nie

Zdarzenia niepożądane nie powinny być penalizowane w taki sposób, aby zniechęcać personel opieki zdrowotnej do zgłaszania takich sytuacji przez pacjentów. Celem tej ustawy powinna być poprawa jakości świadczeń medycznych oraz zachęcenie do informowania o zdarzeniach niepożądanych, wśród których ok. 80-90 proc. nie jest bezpośrednio związanych z procesem leczenia. Możliwość informowania o takich przypadkach powinna być jak najszersza, a nie od razu penalizowana. To wywołuje odwrotny skutek od zamierzonego. Takich rozwiązań nie ma w innych państwach. W Stanach Zjednoczonych i w krajach Unii Europejskiej, które zamierzały poprawić świadczenia, nie wprowadzano takich kar za zgłaszanie zdarzeń niepożądanych. Penalizacja w zakresie błędów medycznych powinna być zastosowana za pomocą innych procedur.
Czy rządowy projekt ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta powinien zakładać możliwość przeznaczenia kwoty 20 mln zł przez prezesa NFZ na zasilenie Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej?

Tak

Wielokrotnie w czasie dyskusji na tematy medyczne w komisji zdrowia słyszałem opinie, że pieniądze, które są np. z funduszu korkowego (czyli wyodrębnionych z gminnych budżetów środków pozyskiwanych od przedsiębiorców ubiegających się o zezwolenia na sprzedaż alkoholu - red.), ale nie tylko, powinny być przeznaczone na promocję zdrowia i działania profilaktyczne. Z tego, co jest zapisane enumeratywnie i literalnie w ustawie, to te środki są przeznaczone właśnie na tego typu zadania.
W przeciwieństwie do opozycji zakładam, że ta zaproponowana kwota będzie przeznaczona na sfinansowanie korzystnych dla społeczeństwa rozwiązań. W związku z tym proponuję, żebyśmy się najpierw cieszyli, że możemy wydać na ten cel 20 mln zł, choć potrzebna kwota i tak jest znacznie wyższa. Zakładam, że te pieniądze będą rozdysponowane właściwie.

Nie

Zdecydowanie nie. Te pieniądze pochodzą ze składek Narodowego Funduszu Zdrowia. Jeżeli miałyby być rzeczywiście przeznaczone dla ministra sportu, to są inne możliwości pozyskania źródeł finansowania, m.in. z akcyzy papierosowej lub alkoholowej czy podatku cukrowego.
Poza tym do NFZ w bieżącym roku przeniesiono świadczenia dla ratowników oraz innych grup zawodowych, które dotychczas były finansowane z budżetu. W sprawie wysokości wynagrodzeń protestują pielęgniarki i lekarze. Rosną długi szpitali, więc takie pomysły jak ten są niemoralne.
Tę poprawkę w trakcie posiedzenia podkomisji zgłosiła posłanka Dominika Chorosińska, którą poparli jej koledzy z PiS. Nie zaproponowano w tym przypadku żadnego rozwiązania systemowego. Nie wiadomo, gdzie i jak będą te pieniądze rozdawane. Wątpliwości wzrastają szczególnie po doniesieniach o tzw. willi plus.
Nie przedstawiono żadnego rzeczowego argumentu, który wyjaśniałby, dlaczego 20 mln zł miałoby być przeznaczonych na Fundusz Rozwoju Kultury Fizycznej, a nie na inny cel. Rozumiemy, że trzeba wspierać sport i popularyzować zdrowy styl życia, ale można na to znaleźć inne środki niż te, które pochodzą z ochrony zdrowia i mogłyby pokryć choćby część długów państwowych szpitali. W tym przypadku każde zabrane z tej puli pieniądze pogarszają dostęp do opieki zdrowotnej.
Przygotowała Monika Piorun