Chorych, m.in. z powodu wojny, jest coraz więcej. Szpitale leczą wszystkich, także na własny koszt.

Styczeń tego roku przyniósł kolejnych 220 nowo wykrytych przypadków HIV w Polsce. To niemal trzy razy więcej niż w pierwszym miesiącu poprzedniego roku. Wzrosła też liczba chorych na AIDS. W styczniu tego roku było ich 14 wobec 4 przed rokiem. A cały 2022 r. był rekordowy: liczba nowych przypadków HIV była największa od co najmniej dekady. Ujawniono ich niemal 2,4 tys. Prawie dwa razy tyle co w 2021 r. i trzy razy więcej niż w 2020 r. Liczba przypadków AIDS wyniosła 131 wobec 57 rok wcześniej.

Dwa razy więcej dzieci

Oprócz większej liczby wykrywanych przypadków wzrost liczby rejestrowanych zakażeń jest powodowany m.in. tym, że spływają dane nierejestrowane podczas pandemii. - Dziś mamy u siebie w ośrodku pod opieką 2,5 tys. pacjentów. W 2020 r. było ich o 1 tys. mniej - wylicza dr Jacek Gąsiorowski, specjalista chorób zakaźnych z Wrocławskiego Centrum Zdrowia.
I dodaje, że w największym stopniu do wzrostu przyczynili się pacjenci z Ukrainy. - Zdecydowana większość z nich kontynuuje w Polsce leczenie. Są jednak też zupełnie nowe przypadki, czyli osoby, które, będąc już w Polsce, dowiadują się, że są zakażone. Najczęściej to kobiety w ciąży (badanie na HIV jest obowiązkowe) - dodaje dr Jacek Gąsiorowski.
Wzrost liczby pacjentów obserwują też ośrodki w innych miastach. - Na 1,7 tys. pacjentów, których mamy w Krakowie, 350 osób stanowią obywatele Ukrainy. Największy ich przypływ był widoczny w pierwszych trzech miesiącach od wybuchu wojny. Potem dynamika nieco osłabła. Widoczna jest natomiast rotacja wśród nich - zwraca uwagę dr hab. n. med. Monika Bociąga-Jasik z Kliniki Chorób Zakaźnych i Tropikalnych Collegium Medicum UJ.
Z danych Krajowego Centrum ds. AIDS wynika, że w Polsce leczonych jest 3,2 tys. pacjentów ukraińskich (z czego 3,07 tys. to uchodźcy); wszystkich chorych w programie jest 18 tys. Dwukrotnie wzrosła też liczba dzieci: we wcześniejszych latach było ok. 100 rocznie, w tym roku to ok. 200. Doktor Grażyna Cholewińska, mazowiecka konsultant krajowa ds. chorób zakaźnych, opowiada, że ostatnio trafiła do nich trzydziestoparoletnia pacjentka po kilkurazowych omdleniach. Okazało się, że ma HIV. Wielu chorych z Ukrainy ma już rozwinięte pełne objawy choroby.

Niewygodny patent

Dostęp do leków jest pełen. W Polsce przepisy są jednoznaczne: każdy, kto przyjeżdża na nasze terytorium, niezależnie od statusu ubezpieczenia, otrzymuje leczenie. Różnica polega na tym, że Ukraińcy u siebie byli leczeni generykiem produkowanym w Indiach, który nie jest dopuszczony na rynek europejski - nadal trwa ochrona patentowa leku oryginalnego. Rozwiązano to tak, że WHO przekazała do Polski darowiznę z lekiem dla uchodźców (choć i z tym było zamieszanie, bo miał być w kwietniu 2022 r., przyszedł we wrześniu). Teraz leki się kończą. Jak jednak podkreśla Anna Marzec-Bogusławska, dyrektorka Krajowego Centrum ds. AIDS, z preparatami nie powinno być problemu - wszyscy przejdą na oryginalne leczenie. Z jednej strony firmy dały darowizny (na 40 mln zł), z drugiej - MZ zwiększyło nakłady w programie leczenia HIV i AIDS o 130 mln zł. Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski podczas Forum Organizacji Pacjentów podkreślał, że budżet będzie musiał wzrosnąć, głównie z powodu liczby pacjentów. - Mamy już 20 proc. pacjentów, którzy przybyli do nas z Ukrainy, i ta liczba wzrasta - mówił.

Leczenie na rachunek szpitala

Lekarzy niepokoi, że zwiększyła się liczba pacjentów nieubezpieczonych (nie dotyczy to uchodźców wojennych, ci otrzymali PESEL i ubezpieczenie zdrowotne). Tymczasem zgodnie z rządowym programem leczenie antyretrowirusowe przysługuje w Polsce każdemu zakażonemu nieodpłatnie, bez względu na to, czy jest ubezpieczony, czy nie. To zdaniem naszych rozmówców jest słuszne: chodzi o ochronę społeczeństwa, nie tylko konkretnego pacjenta. Jednak szpitale wskazują, że za tym powinno iść też rządowe finansowanie. Tu nie ma jasności. Przed podaniem leków trzeba jednak pacjenta zbadać. A tego już NFZ nie finansuje w przypadku osób bez ubezpieczenia zdrowotnego. Co oznacza, że staje się to kosztem własnym ośrodków leczenia HIV i AIDS. - Mamy kilka takich osób. Sam koszt wykonania badań przed zleceniem leczenia to wydatek 2-3 tys. zł na osobę. Do tego dochodzi świadczenie lekarskie i pielęgniarskie. Koszty nie są więc małe - zauważa dr Jacek Gąsiorowski.
Agnieszka Kujawska-Misiąg, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, wskazuje, że sprawa jest poważna - przede wszystkim dlatego, że zjawisko może narastać, a koszty spadają na szpitale. U nich tylko w styczniu było 28 takich osób, wielu z nich to byli Białorusini. NFZ i MZ wiedzą o problemie, ale nadal nie wydali odpowiednich interpretacji, jak go rozwiązać. ©℗
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe