Ze wstępnych policyjnych danych dotyczących prób odebrania sobie życia w 2022 r. wyłania się obraz pełen sprzeczności.

W niezwykle szybkim tempie rosła w 2022 r. liczba prób samobójczych – wynika z danych, które otrzymaliśmy z Komendy Głównej Policji. W 2022 r. było ich ponad 14,5 tys. Dla porównania w 2021 r. odnotowano 13,8 tys., a do 2019 r. ta liczba nie przekraczała 12 tys. Spadła natomiast liczba tych zakończonych zgonem. W 2022 r. skutecznie życie odebrało sobie 5,1 tys. osób – o 100 mniej niż rok wcześniej i najmniej od 2017 r. (wtedy zmieniła się metodologia zbierania danych i porównania z wcześniejszymi latami nie są w pełni przejrzyste). W 2022 r. funkcjonariusze uratowali ponad 700 osób, które zamierzały targnąć się na życie.
Udział nieletnich w grupie osób, które chciały popełnić samobójstwo, osiągnął absolutny rekord, po raz pierwszy był dwucyfrowy – sięgnął 14,5 proc. W 2022 r. na życie targnęło się 2093 nieletnich wobec 1369 w 2021 r. To ponad trzy razy więcej niż pięć lat wcześniej. Wzrósł też odsetek nieletnich wśród osób, które zmarły na skutek samobójstwa – było ich wśród dzieci 156 wobec 127 rok wcześniej.
Profesor Piotr Gałecki, konsultant krajowy ds. psychiatrii, uważa, że obraz, który się wyłonił z tych danych, wbrew pozorom potwierdza teorie suicydologiczne. Zgodnie z nimi w trakcie kryzysów liczba samobójstw w społeczeństwie maleje. Wpływ na sytuację miała paradoksalnie pandemia, a ewentualny efekt popandemiczny został przesunięty przez pojawienie się kolejnego zagrożenia, czyli wybuchu wojny w Ukrainie. Jak tłumaczy nasz rozmówca – kryzysy działają mobilizująco, a efekty ujawniające się w liczbie samobójstw zostają przesunięte w czasie.
Nie jest tak jednak w przypadku dzieci. Obserwacje wskazują, że dzieci nie radzą sobie z kryzysami, reagują natychmiast na problemy. I to one poniosły najszybciej najbardziej dramatyczne szkody.
W wielu krajach widać podobny trend – wyhamowanie liczby samobójstw w całym społeczeństwie przy jednoczesnym wzroście liczby dzieci, które odbierają sobie życie. Tak jest w Wielkiej Brytanii, w Niemczech czy w Chorwacji. W Bułgarii, gdzie liczba śmierci samobójczych spadła w 2021 r., aż 70 proc. dotyczyło młodych ludzi – podaje portal Euractiv.
Wiele międzynarodowych analiz poświęconych wpływowi pandemii na zdrowie psychiczne mówi o młodych. Według opracowania OECD (Health at a Glance) z jesieni 2022 r. pandemia spowodowała dwukrotny wzrost liczby młodych ludzi z objawami depresyjnymi. W krajach skandynawskich jedna trzecia młodych osób zgłaszała stany depresyjne – niemal trzy razy więcej niż przed pojawieniem się wirusa SARS-CoV-2.
Autorzy raportu twierdzą, że we wszystkich krajach europejskich, dla których dostępne są dane, młodzi ludzie znacznie częściej zgłaszali i zgłaszają problemy ze zdrowiem psychicznym niż starsze grupy wiekowe. A to przekłada się na liczbę śmierci z tego powodu. Skorelowane jest to również ze stanem zamożności: im gorsza sytuacja socjalna, tym większe ryzyko samobójstwa. Wskazują też winnego: brak dostępu do leczenia, co nastąpiło w większości państw.
Jak mówi nam Renata Szredzińska, psycholog z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę (FDDS), problem mógłby być w Polsce mniejszy, gdyby zadbano o odpowiednią profilaktykę i wsparcie. Plan reformy opieki psychiatrycznej dla dzieci powstał, jednak tempo jego wprowadzania zawodzi. Jednym z przykładów jest liczba ośrodków I stopnia referencyjności, które mają oferować szybką pomoc dzieciom blisko ich domu, a które rozpoczęły działanie w kwietniu 2020 r. Jak podaje FDDS, w kwietniu 2022 r. było ich 341, w lipcu już o ponad 30 proc. mniej. Zaś w ośrodkach III stopnia, czyli w szpitalach, brakuje miejsc – nawet dla dzieci po próbach samobójczych. – A widzimy, że coraz więcej dzieci potrzebuje pomocy. Dowodzi tego rosnąca z każdym rokiem liczba połączeń na nasz telefon zaufania – wylicza.
Lucyna Kicińska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego przyznaje, że dziś działania pomocowe są wdrażane za późno. – Pierwszy kontakt ze specjalistą jest wtedy, gdy dziecko trafia na oddział zamknięty i jest już po próbie samobójczej. To pokazuje, że nie potrafimy rozpoznawać kryzysów, że mamy lekcje do odrobienia – dodaje. Zaznacza, że w tym celu konieczne jest też zbudowanie systemu, w którym nie będzie dochodziło do przemocy, której doświadcza obecnie 6 na 10 dzieci. – Takie dzieci siedem razy częściej podejmują próbę samobójczą. Nie ma skutecznych programów, które by jej zapobiegały – zauważa.
Profesor Piotr Gałecki wskazuje, że samobójstwa dzieci to papierek lakmusowy kondycji całego społeczeństwa. To one najszybciej pokazują, że problem dotyczy całego organizmu. To, co się dzieje, pokazuje, że doszło do takiego rozwarstwienia i różnicy międzypokoleniowej, która jednak nie tyle rodzi bunt, ile myśli rezygnacyjne oraz poczucie niedopasowania do wartości prezentowanych przez dorosłych, a także ich brak dojrzałości i poziomu udzielanego wsparcia. A o tym, że źle jest także z dorosłymi, może świadczyć rosnąca liczba prób samobójczych.
Kolejna grupa, w której widoczny jest wzrost skłonności samobójczych, to osoby w wieku 30–39 lat. Osoby w wieku 60–64 lata tracą zapał do życia najczęściej po odejściu z pracy na emeryturę albo po zwolnieniu z powodu cięć. Jak mówi Lucyna Kicińska, nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji, szczególnie teraz, gdy koszty życia bardzo rosną. Problem nadal dotyczy przede wszystkim mężczyzn: 83 proc. wszystkich śmierci z tego powodu dotyczy tej grupy. ©℗