Brak specjalistów i zbyt niskie wyceny ich konsultacji – to największe problemy, które mogą stanąć na drodze wdrażania opieki koordynowanej. A szkoda, bo korzyści dla pacjentów związane z tym rozwiązaniem są ogromne

Przypomnijmy, gruntowne zmiany w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej (POZ) rozpoczęły się 1 lipca. Pierwszy etap reformy polegał na rozszerzeniu zakresu badań, jakie zlecać może lekarz rodzinny (patrz infografika), i innym sposobie ich finansowania (poprzez budżet powierzony, czyli płatność za wykonane świadczenie, a nie w ramach stawki kapitacyjnej).
Jak wygląda to w praktyce po ponad dwóch miesiącach? Z danych Narodowego Funduszu Zdrowia wynika, że w lipcu br. z badań finansowanych w ramach budżetu powierzonego skorzystało 1056 podmiotów, a w sierpniu - 1605. Ich łączna wartość w pierwszym miesiącu wakacji wyniosła ponad 284 tys. zł, w drugim - 608 tys. zł. Co prawda, mając na uwadze, że obecnie ponad 10 tys. podmiotów ma podpisane z NFZ umowy w zakresie świadczeń POZ, można uznać, że powyższe liczby nie powalają, jednak eksperci zwracają uwagę m.in. na okres wakacyjny, podczas którego pacjenci z reguły rzadziej pojawiają się u lekarza.
Z danych udostępnionych przez Narodowy Fundusz Zdrowia wynika, że najczęściej zlecanym badaniem był poziom witaminy B12 (zlecana w przypadku podejrzenia m.in. niedokrwistości). Z kolei najrzadziej zlecano antygen H. pylori w kale w postaci testu kasetkowego. Dobra wiadomość jest taka, że liczba wszystkich rodzajów badań z dodatkowego zakresu rośnie.

W przededniu dużych zmian

Teraz jednak przed przychodniami POZ większe wyzwanie, bowiem od października wchodzą bardziej rewolucyjne, choć nieobligatoryjne, zmiany. Chodzi o wprowadzenie tzw. opieki koordynowanej. Tym samym poradnie POZ będą mogły przejąć prowadzenie części pacjentów przewlekle chorych. Chodzi o leczenie m.in. cukrzycy, wybranych chorób układu krążenia, układu oddechowego oraz chorób tarczycy.
Opieka koordynowana ma składać się z kilku elementów: porady kompleksowej, badań diagnostycznych, konsultacji specjalistycznych, porad edukacyjnych oraz konsultacji dietetyków. Ta pierwsza obejmować ma pogłębiony wywiad, zestaw badań wraz z analizą ich wyników i ewentualną konsultacją ze specjalistą. Wszystko po to, by zakończyła się ustaleniem indywidualnego planu opieki medycznej, obejmującego m.in. plan wizyt i badań kontrolnych, porad pielęgniarskich czy dietetycznych. Nad jego realizacją czuwać ma koordynator. Do tego po raz kolejny rozszerzono katalog badań, m.in. o USG doppler tętnic szyjnych, echo serca przezklatkowe.

Proces trudny i pracochłonny...

Już na etapie pojawienia się konsultowania zmian pojawiały się głosy, że wdrożenie opieki koordynowanej w POZ będzie długotrwałym procesem, o ile w ogóle na szeroką skalę się uda. Zwłaszcza w przypadku małych przychodni, które będą miały problem ze znalezieniem specjalistów do współpracy. Tym bardziej że - jak wskazuje Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia - wyceny dla porad specjalistycznych zaproponowane przez NFZ znacząco odbiegają od cen rynkowych. - Za konsultację u lekarza specjalisty NFZ ma zapłacić lekarzowi rodzinnemu tylko 81,65 zł, a za echokardiografię 106,26 zł. Każdy, kto choć raz był zmuszony skorzystać z konsultacji kardiologa lub wykonać to badanie, dobrze wie, że takie badania są co najmniej dwa razy droższe - podkreśla Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Pojawiają się również argumenty o niegotowości - infrastrukturalnej, administracyjnej, kadrowej. Lekarze zrzeszeni w PPOZ szacują, że w Wielkopolsce żadna przychodnia POZ nie jest w stanie zrealizować opieki koordynowanej. Z kolei Jacek Krajewski, prezes Federacji PZ, informuje, że na prawie tysiąc ankietowanych przychodni z całej Polski ok. 80 proc. nie ma nawet rzetelnej wiedzy na temat tego, na czym opieka koordynowana miałaby polegać.

...ale pacjent skorzysta

Andrzej Zapaśnik, prezes przychodni BaltiMed w Gdańsku i ekspert PZ, który już od czterech lat prowadzi opiekę koordynowaną, podkreśla, że to rozwiązanie się sprawdza. - Najważniejszym plusem jest to, że opieka jest bardziej uporządkowana. Mamy ustalony plan dla danego pacjenta, dzięki czemu można go umawiać na kolejne wizyty kontrolne z wyprzedzeniem, np. na rok czy pół roku do przodu (oczywiście, o ile stan jego zdrowia na to pozwala), w międzyczasie realizując zleconą przez lekarza dodatkową diagnostykę czy konsultacje, w uzgodnionych z pacjentem terminach - wskazuje.
Stąd kluczową postacią tej reformy jest koordynator opieki, który będzie odpowiadał za realizację zaleceń. - Dzięki temu role się zmieniają - pacjent nie zostaje sam z chorobą, ale jest cały zespół, który niejako staje się współodpowiedzialny za zaplanowanie opieki - wskazuje Andrzej Zapaśnik.
Z kolei Jacek Krajewski podkreśla, że szczególnie ważne z punktu widzenia pacjenta będzie to, że badania specjalistyczne służące monitorowaniu jego stanu będzie mógł zlecić lekarz rodzinny. - Co więcej, jeśli przychodni w ogóle uda się nawiązać współpracę ze specjalistą, to moim zdaniem w przypadkach pilnych będzie on mógł być szybciej dostępny dla pacjenta niż w standardowej kolejce - argumentuje.
Co nie mniej istotne, zdaniem naszych rozmówców włączenie w opiekę koordynowaną choćby porady pielęgniarskiej czy dietetycznej zwiększa zakres narzędzi służących do leczenia. - Lekarze rodzinni będą mogli leczyć pacjentów nie tylko samodzielnie, ale też angażować innych profesjonalistów medycznych. Na przykład w przypadku pacjenta, który cierpi na cukrzycę lub nadciśnienie i ma otyłość, będę mógł zaproponować skorzystanie z porad dietetyka. Jeżeli natomiast ma trudności z pomiarami glikemii lub ciśnienia tętniczego - edukację u pielęgniarki. Mamy więc szersze możliwości interwencyjne niż te, które daje sama porada lekarska - podkreśla Andrzej Zapaśnik. ©℗
Realizacja pierwszego etapu reformy POZ / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe