Pandemia przyspieszyła cyfryzację ochrony zdrowia. Teraz przyszedł czas na kolejny etap – interwencji medycznej oraz tworzenia bardziej przyjaznych im e-usług – twierdzą eksperci panelu „Kamienie milowe e-zdrowia”, odbywającego się podczas XXXI Forum Ekonomicznego w Karpaczu

Najpierw mieliśmy do czynienia ze stagnacją cyfrową, a teraz wybuchem technologii. Dziś jesteśmy w zupełnie innym miejscu niż jeszcze cztery lata temu – ocenia Adam Niedzielski, minister zdrowia, podkreślając, że cyfrowe rozwiązania są najlepszym sposobem na pogodzenie oczekiwań pacjentów coraz mniej odpowiadających temu, co służba zdrowia jest im dziś w stanie zaoferować.
– Dlatego powstał w resorcie departament innowacji, którego zadaniem jest testowanie nowych technologii w obszarze zdrowia. Cel to przyspieszenie realizacji następnych projektów w obszarze e-usług, ale i badań klinicznych, które dziś również napędzają wzrost technologiczny w tym sektorze – wyjaśnia Adam Niedzielski.

Korzyści dla pacjentów

Jak zauważają eksperci, ze ścieżki rozwoju cyfrowego nie da się już zejść. Nie można jednak tkwić w tym samym punkcie. Szczególnie że wdrożyliśmy jako kraj rozwiązania unikatowe na skalę europejską, jak e-recepty i e-zwolnienia, dostarczające ogromnej wiedzy o pacjentach.
– Należy zacząć czerpać z niej profity. Inaczej mówiąc, wejść w obszar interwencji e-zdrowia – zauważa Łukasz Szumowski, dyrektor Narodowego Instytutu Kardiologii i podaje przykład realizowanego we współpracy z NFZ projektu w zakresie migotania przedsionków, choroby dającej ryzyko udaru, a w konsekwencji prowadzącej do zgonu. Chyba że pacjent będzie przyjmował leki zmniejszające krzepliwość krwi.
– Dane z e-recept dostarczają wiedzy na temat tego, kto je przyjmuje. Okazuje się, że 60 tys. pacjentów nie jest jednak leczonych prawidłowo. Dzięki usługom w e-zdrowiu możemy ich uratować, przekazując informacje na ten temat lekarzom prowadzącym. Ci natomiast będą mogli zainterweniować – wyjaśnia Łukasz Szumowski, zaznaczając, że doszliśmy do etapu, w którym technologia nie służy już urzędnikom, a zaczyna służyć pacjentom.
Dlatego zdaniem Pawła Kikosickiego, dyrektora Centrum e-Zdrowia, przy realizacji kolejnych projektów warto przede wszystkim skupić się na tym, czego dziś oczekują pacjenci.
– Włączamy w związku z tym organizacje pacjentów w testowanie nowych rozwiązań, a także otwieramy się na zgłaszane przez nich pomysły – dodaje, zwracając uwagę na sukces telefonicznej infolinii pacjenta, a zwłaszcza internetowych kont pacjenta, które przyjęły się nie tylko wśród lekarzy, lecz właśnie wśród pacjentów.
– IKP to już 16 mln kont i 3 mln pobranej aplikacji. Każdego dnia tą drogą wystawianych jest kilkadziesiąt milionów recept – przytacza dane Paweł Kikosicki.
Konieczność rozwoju nowych technologii w obszarze e-zdrowia dostrzega też Główny Inspektorat Sanitarny, który wdrożył system SEPIS, poprawiający komunikację między klientem a pracownikami inspekcji. Wprowadził też przełomowe rozwiązanie, dzięki któremu możliwe stało się oderwanie od struktury powiatowej i spojrzenie na realizację zadań przez pryzmat województwa. To znacznie usprawniło pracę.
– System będzie dalej rozwijany. Od 2021 r. rejestruje niepożądane odczyny poszczepienne. Plan docelowy jest taki, by SEPIS obsługiwał wszystkie zadania realizowane przez sanepid, był też modułem raportującym i narzędziem analitycznym. Chodzi bowiem o to, by nie tylko mieć dostęp do danych, ale móc je analizować, by zawczasu przewidzieć pewne sytuacji, by móc na nie zareagować z wyprzedzeniem – tłumaczy Krzysztof Saczka, główny inspektor sanitarny.
Według ekspertów rozwojowi e-usług powinny też towarzyszyć zmiany ustawowe. Dzięki nim, jak mówi Przemysław Mitkowski, prezes Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego, możliwe będzie ich świadczenie na coraz większą skalę.
– Na rynku dostępne są już urządzenia medyczne trzeciej generacji, czyli takie, które automatycznie przesyłają pomiar. Teraz istotna jest analiza tych danych w celu przewidzenia hospitalizacji pacjenta. Zdalne monitorowanie zdrowia pozwala obniżyć śmiertelność o 50 proc. Same urządzenia nie pomogą. Potrzebne jest jeszcze wsparcie w diagnostyce i leczeniu – podkreśla Przemysław Mitkowski.

Perspektywa biznesu

Michał Kępowicz, dyrektor ds. relacji strategicznych, członek zarządu Philips Polska, dodaje, że sytuacja o tyle jest dobra, że nie tylko pacjenci oczekują nowych technologii, ale chcą je oferować również sami świadczeniodawcy.
– Mają świadomość, że pomogą im one uporać się z wyzwaniami, z którymi się mierzą. Choćby tymi związanymi z deficytem kadr – tłumaczy.
Marcin Łukasiewicz, dyrektor zarządzający, członek zarządu Medicover, zaznacza, że wiele firm już od lat angażuje się we wdrażanie innowacyjnych rozwiązań.
– W naszym przypadku są one wpisane w nasze DNA. Mamy ogromne doświadczenie na tym polu. Dlatego jesteśmy w stanie służyć pomocą w tworzeniu kolejnych rozwiązań cyfrowych na skalę ogólnopolską – mówi. Szczególnie że, jak zaznacza, nie ma odwrotu od tej drogi. Trzeba kontynuować jej rozwój.
– Zwłaszcza w profilaktyce. Istotne jest, by pacjenta wspomóc w podejmowaniu decyzji – uważa Marcin Łukasiewicz.
Eksperci zwracają też uwagę na to, że dziś sporo danych przechowywanych jest lokalnie. Dotyczy to zwłaszcza badań obrazowych.
– Ważne jest, by umożliwić ich wymianę. Dlatego powinno wdrożyć się systemy rozwijające integrację dostępnych na rynku danych o pacjentach. Wtedy procedury medyczne można będzie wykonywać jeszcze bezpieczniej, co przełoży się też na rokowania pacjentów – zaznacza Przemysław Mitkowski.
PO

PARTNER DEBATY

Fot. materiały prasowe