Policja prowadzi rekordowo dużą liczbę spraw dotyczących naruszania zakazu przerywania ciąży. W 2021 r. stwierdziła 382 przestępstwa tego rodzaju. Rok wcześniej było ich 37, w 2019 r. – 265, a w 2018 r. – 323. To pierwszy pełen rok działania prawa zmienionego wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, który ograniczył możliwość legalnej aborcji.
Według prawników zwiększyła się aktywność organów ścigania, gdy chodzi o rozliczanie aktywistek z działalności na rzecz prawa do aborcji. Policja ma też intensywniej walczyć z handlem lekami o działaniu poronnym, które zyskują na popularności.
Równocześnie, jak wynika z sondy DGP, 23 prokuratury okręgowe zajmowały się niemal setką postępowań tego rodzaju. Z danych Prokuratury Krajowej wynika zaś, że do sądów w latach 2019-2021 r. skierowano odpowiednio 21, 25 i 29 spraw o czyny z art. 152 kodeksu karnego. To artykuł mówiący o tym, że kto za zgodą
kobiety przerywa jej ciążę z naruszeniem przepisów ustawy, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech (par. 1). Tej samej karze podlega ten, kto udziela pomocy w przerwaniu ciąży z naruszeniem przepisów ustawy lub do tego nakłania (par. 2). Paragraf 3 dotyczy sytuacji, gdy płód jest zdolny do życia poza organizmem matki.
Jak podkreślają nasi rozmówcy, uwagę zwraca to, że w roku 2021
policja prowadziła najwięcej postępowań z par. 2 - łatwiej jest udowodnić pomoc kobiecie w przerywaniu ciąży niż samo dokonanie nielegalnej aborcji. Prawnicy wskazują, że widać zmianę charakteru pracy policji: m.in. wzrost zainteresowania funkcjonariuszy działaniami osób udzielających informacji o sposobach aborcji, ale także zintensyfikowanie działań wobec handlarzy, którzy wprowadzają do nielegalnego obrotu w Polsce leki o działaniu poronnym. Jak mówi Kamila Ferenc, prawniczka Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, do fundacji zgłaszają się kobiety, które mają się stawić na komisariat w charakterze świadków, choć im samym odpowiedzialność karna nie grozi. - To pokłosie walki policji i prokuratury z handlarzami - tłumaczy.
Natalia Broniarczyk z Aborcyjnego Dream Teamu opisuje, że
policja interesuje się także osobami wypowiadającymi się m.in. w mediach społecznościowych na temat przerywania ciąży. - Sytuacja nasila się od grudnia 2021 r., kiedy w ostatnio głośnej sprawie Justyny Wydrzyńskiej, aktywistki oskarżonej o pomocnictwo w aborcji, do sądu trafił akt oskarżenia właśnie w związku z art. 152 par. 2 - mówi. Opisuje, że osoby, które dziś są wzywane, to głównie młode kobiety, które same dokonały aborcji. Na grupach na Face booku pisały, że podzielą się swoimi doświadczeniami, porozmawiają z innymi. Ktoś zrobił następnie screen tych postów i dostarczył organom ścigania. Same aktywistki dostają wezwania także np. w związku z plakatami czy naklejkami ich organizacji, które pojawiają się w publicznej przestrzeni.
Równocześnie organizacje kobiece przestrzegają przed handlarzami. - W tygodniu mamy przynajmniej kilka zgłoszeń od kobiet, które zrobiły
przelew na wskazane konto, a potem kontakt się urwał. W sieci powstają kolejne strony oferujące leki, robione z identycznej matrycy. Jedna znika, na jej miejsce pojawiają się dwie kolejne. Handlarz rekordzista żądał za preparat 1 tys. zł. W aptece kosztuje on 40 zł, choć żeby dostać receptę, też trzeba za nią zapłacić kilkaset złotych - opisuje Natalia Broniarczyk. Jej zdaniem skala osób korzystających z usług handlarzy jest dziś olbrzymia.
Sprawami aborcyjnymi zajmują się także prokuratury. Z sondy DGP wśród 23 prokuratur okręgowych (to mniej więcej połowa) wynika, że w latach 2021-2022 skierowano do sądów 10 aktów oskarżenia o pomoc przy dokonaniu aborcji (art. 152 par. 2), w 52 przypadkach prokuratura umorzyła sprawę lub odmówiła wszczęcia postępowania, a 20 spraw jest obecnie w toku. W przypadku art. 152 par. 1 (wykonanie zabiegu przerwania ciąży) dane są inne: siedem umorzeń lub odmów wszczęcia postępowania, jedna sprawa w toku i zero aktów oskarżenia.
O jakie sprawy chodzi? W prokuraturze w Rzeszowie dwie sprawy zakończyły się aktem oskarżenia. Obie dotyczyły nastolatków i w obu doszło do skazania. W jednej z nich 18-letni chłopak po tym, jak jego dziewczyna zaszła w ciążę, zamówił jej przez internet tabletki poronne. Dziewczyna, która zażyła je w czwartym miesiącu, trafiła na pogotowie. Sprawę do prokuratury skierowali ratownicy. Chłopak został skazany na rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat. Policji nie udało się natomiast ustalić handlarza tabletkami. Kolejna sprawa, która skończyła się skazaniem - również z Podkarpacia - była podobna. W tej chłopak przyznał się do winy i dobrowolnie poddał karze. Sąd skazał go na 10 miesięcy ograniczenia wolności polegającej na nieodpłatnej kontrolowanej pracy przez 30 godzin miesięcznie. W sprawie prowadzonej przez prokuraturę w Mławie, a następnie sąd w Płocku skazano mężczyznę, który nagabywał swoją partnerkę do aborcji. Czasem postępowania dotyczące przerwania ciąży to odpryski innych spraw, np. rozwodowych. W jednej ze spraw prowadzonych przez prokuraturę w Koszalinie zgłosiła się zaś, jako świadek, matka dziewczyny, która była nakłaniania do przerwania ciąży.
Mecenas Kamila Ferenc zwraca uwagę, że policja i prokuratura głównie skupiają się na kwestii pomocy albo nakłaniania do przerwania ciąży. Obecny stan prawny nie spowodował, że kobiety przestały decydować się na aborcję, decydują się na farmakologiczną w domu lub jadą za granicę. - Lekarze nie przeprowadzają już raczej aborcji (tych niemieszczących się w ustawowych przesłankach) po kryjomu w prywatnych gabinetach - mówi. Co znajduje potwierdzenie w statystykach - w 2021 r. do sądu trafił jeden akt oskarżenia za przeprowadzenie nielegalnego zabiegu przerywania ciąży. Jak mówią aktywistki, to dlatego, że po pierwsze lekarze są bardzo ostrożni, ale także dlatego, że pacjentki starają się o skierowanie od psychiatry (mówiące o zagrożeniu dla zdrowia i życia kobiety po urodzeniu dziecka z poważnymi wadami), które bywa uwzględnianie w publicznym szpitalu.
Oficjalne dane (podawane w „Rzeczpospolitej”) wskazują, że było 107 legalnych aborcji - to niemal 10 razy mniej niż w poprzednich latach. Zdaniem naszych rozmówczyń nie przekłada się to na zwiększenie liczby porodów, jeżeli wykryto wadę płodu. Niemniej dokładnie nie wiadomo, ile się rodzi dzieci z niepełnosprawnością. Świadczyć o tym może liczba wniosków o jednorazowe świadczenie 4 tys. zł z tytułu urodzenia się dziecka z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem lub nieuleczalną chorobą zagrażającą życiu. Z danych z 10 województw wynika, że w 2019 r. wydały 9,76 mln zł, co pozwoliło na wypłatę 2,43 tys. świadczeń. Rok później kwota ta wyniosła 8,5 mln zł (2,1 tys. świadczeń). Ubiegły rok przyniósł delikatne odbicie. Wypłacono bowiem ponad 2,2 tys. świadczeń o wartości ponad 8,9 mln zł. W tym roku do maja wypłacono je dotąd 640 razy (2,5 mln zł).
Przerwanie ciąży za zgodą kobiety
/
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe