Pacjenci w 2021 r. dopłacili z własnej kieszeni ponad 500 mln zł do aparatów słuchowych. Średni wkład przekracza 2,6 tys. zł. Producenci apelują do Ministerstwa Zdrowia o zwiększenie finansowania. Resort mówi, że prace m.in. nad wyceną aparatów ruszą w lipcu

Z danych NFZ wynika, że do aparatów słuchowych dla dorosłych pacjenci w 2021 r. dopłacili w sumie 502 mln zł, a do dziecięcych 22 mln zł. Rok wcześniej były to odpowiednio 374,5 mln i 20 mln zł.
– Ten wzrost wynika głównie z tego, że w pandemicznym 2020 r. liczba pacjentów kupujących aparaty słuchowe spadła – mówi Leszek Wierzowiecki, prezes zarządu Sonova Polska. Przełożyło się to na liczbę sprzedanych urządzeń. W 2020 r. wyniosła ok. 158 tys., podczas gdy w 2021 r. skoczyła już do 196 tys.
Nie bez znaczenia są też rosnące ceny. – To z kolei efekt inflacji, ale i rozwoju nowych technologii. Na rynku pojawiają się coraz bardziej zaawansowane urządzenia, co przekłada się na koszt ich zakupu – tłumaczy Wierzowiecki. Poza tym jego zdaniem Polacy sięgają po coraz droższe aparaty.
Jak informuje Arkadiusz Grądkowski, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED, izba chce zawalczyć o dwukrotne zwiększenie dopłat do urządzeń od państwa. – Wychodząc naprzeciw potrzebom pacjentów, podjęliśmy dialog z Ministerstwem Zdrowia, mający na celu podwyższenie limitu finansowania aparatów słuchowych na przewodnictwo powietrzne, zwłaszcza tych dla osób dorosłych – informuje Grądkowski. Dodaje, że plan jest taki, by limit zwiększył się z 1 tys. do 2 tys. zł.
Producenci nie liczą jednak na taki rezultat. Uważają, że sukces zostanie osiągnięty, jeśli kwota refundacji wzrośnie już o 50 proc. – To bardzo ważne, zwłaszcza w sytuacji, gdy przybywa osób wymagających noszenia na stałe aparatu słuchowego ze względu na starzejące się społeczeństwo – uważa Leszek Wierzowiecki.
Sytuacja jest bardziej skomplikowana: z jednej strony refundacja z NFZ jest niska, ale z drugiej to wolny rynek i ceny w sklepach nie są jednakowe. – Różnice między placówkami sięgają nawet 1 tys. zł – mówi Maria Rekowska, prezes Stowarzyszenia Słyszeć Bez Granic. Bywa też, że starsze osoby są namawiane na dużo droższe aparaty, które niekoniecznie są im potrzebne. Wtedy dopłata pacjenta jest bardzo wysoka, a refundacja z NFZ, która jest stała, pokrywa bardzo niewielki odsetek wydatków.
Ale nawet gdyby ceny były takie jak od producentów, nadal dopłata 1 tys. zł do aparatu z NFZ dla dorosłego i 2 tys. zł dla dziecka do 26. roku życia (to refundacja do aparatów z przewodnictwem powietrznym, raz na pięć lat) nie pokrywałaby kosztów zakupu. Dlatego stowarzyszenie stworzyło bank aparatów – przede wszystkim dla dzieci, które czekają na implant. Mogą je wypożyczyć. – Jest to oszczędność nie tylko dla pacjentów, lecz także dla NFZ – mówi Rekowska. Przyznaje, że wydatek często stanowi znaczące obciążenie dla rodziny.
Jak zabezpieczyć się przed sytuacją, w której po tym, jak Ministerstwo Zdrowia podniesie wycenę, wzrosną ceny producentów?
POLMED tłumaczy, że ceny aparatów rosną średnio rok do roku o ok. 5–6 proc. – Trudno sobie wyobrazić, żeby nagle, po wzroście limitu, skoczyły z 3–3,5 tys. zł na kwotę 4–4,5 tys. zł. Producenci wyrobów medycznych zawierają pewną swego rodzaju umowę społeczną z pacjentami. Widzą ich potrzeby i często występują w dialogu z MZ, walcząc o ich rację. Podwyższenie cen aparatów o kwotę zwiększonego limitu dofinansowania byłoby dalece nieetyczne i trudne do wyobrażenia – słyszymy w izbie, która dodaje też, że firmy sprzedające aparaty w Polsce to zazwyczaj dystrybutorzy marek globalnych, gdzie polityka cenowa kształtowana jest na cały świat czy region, a nie na każdy kraj osobno.
O tym, że większy limit nie grozi wzrostem cen, mówią też producenci. Jak podkreślają, konkurencja jest zbyt duża, by to robić. – Poza tym pacjenci nadal będą dokładali znaczą część kosztów zakupu. Wyższe ceny to zahamowanie popytu na bardziej zaawansowane urządzenia – dodaje Wierzowiecki.
Z danych z raportu Europejskiej Federacji Osób Słabosłyszących (EFHOH) dopłaty publiczne w 2018 r. były bardzo różne. W Polsce kwota refundacji wynosiła 160 euro, podobnie jest w Czechach, w Słowenii – 315 euro, czy w Rumunii – 220 euro. Za to w Niemczech i Szwajcarii wynosi już ponad 700 euro, we Włoszech 640 euro, a w Belgii 670 euro. Są też państwa, które w ramach systemu refundują całość – tak jest w Holandii czy Danii (tam działa system dodatkowych ubezpieczeń), na Węgrzech z kolei państwo płaci 70 proc., ale trzeba wybrać produkt znajdujący się na rządowej liście.
Resort zdrowia przyznaje, że prowadzi prace nad projektem zmiany rozporządzenia w sprawie wykazu wyrobów medycznych wydawanych na zlecenie. – Zakładamy, że jeszcze w lipcu projekt zostanie skierowany do konsultacji publicznych. Jednocześnie informuję, że w wyniku sygnałów od pacjentów i stowarzyszeń jednym z tematów, które podlegały analizom, były aparaty słuchowe – informuje rzecznik MZ. Podkreśla, że ostateczne brzmienie rozporządzenia zależeć będzie od uwag, które wpłyną w toku procesu legislacyjnego.