Nie po numerze PESEL pracownika, tylko w ramach zwiększonego budżetu dla szpitala – to najbardziej prawdopodobny mechanizm przekazywania podwyżek dla medyków lecznicom. Dziś ustawą o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia będzie zajmował się Sejm.

Nowelizacja ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych po poprawkach Senatu wróciła do Sejmu.
Trwa dyskusja nie tylko ile, lecz także jak dawać pieniądze na zwiększone wynagrodzenia. Czy szpitale miałyby wykazywać, ile wydały na wzrost wynagrodzeń, czy też będą je przyznawać same po tym, jak otrzymają większą pulę pieniędzy z NFZ. Z informacji DGP wynika, że większe szanse ma ten drugi wariant. Skąd wiadomo, jakie koszty będzie ponosił szpital na wynagrodzenia? Zwiększone środki będą zależne od obszaru świadczeń. W tych specjalizacjach, w których udział kosztów pracy jest wysoki, podwyżki będą większe niż w tych dziedzinach, w których większym obciążeniem są np. wyroby medyczne. – Jednym z argumentów na rzecz takiego rozwiązania jest to, że to dyrektor szpitala będzie miał większą wolność w przyznawaniu podwyżek i np. będzie mógł też prowadzić rozmowy z lekarzami pracującymi na kontraktach, którzy nie są objęci ustawą – mówi jeden z naszych rozmówców.
Mechanizm zostanie wdrożony dopiero po tym, jak znowelizowaną ustawę przyjmie Sejm. Wczoraj sejmowa komisja zdrowia negatywnie zaopiniowała wszystkie poprawki senackie. Jeśli posłowie podczas dzisiejszego posiedzenia przychylą się do jej wniosków, oznacza to powrót do starych współczynników (służących do wyliczania minimalnych stawek dla poszczególnych grup zawodowych), konieczności raportowania wszystkich umów do AOTMiT oraz wskazywania stanowisk w umowach o pracę.
Jak tłumaczył DGP szef sejmowej komisji zdrowia Tomasz Latos z PiS, przyjęcie poprawek doprowadziłoby do podwojenia nakładów na wynagrodzenia, które i tak w przyszłym roku będą stanowić około jednej piątej budżetu na leczenie. Innego zdania była posłanka Krystyna Skowrońska (KO), która w trakcie posiedzenia komisji wskazała, że przy zeszłorocznej ustawie szacunki co do kosztów jej wprowadzenia były błędne. Zamiast planowanych 6 mld zł w rzeczywistości wydatki na ten cel wyniosły nieco ponad 3 mld zł. – Uważamy, że mogło dojść do podobnej sytuacji i w tym przypadku – podkreślała. Dlatego, jej zdaniem, jeśli wziąć pod uwagę możliwe przeszacowanie kosztów, inflację i brak dokładnego wskazania sposobu dystrybucji, podniesienie wskaźników o 0,25 jest uzasadnione.
Praca nad poprawkami Senatu toczyła się w nerwowej atmosferze, bowiem przed Sejmem od rana manifestowały pielęgniarki i położne, apelując o poparcie poprawek Senatu. Ich akcja z lokalnego happeningu zmieniła się w pospolite ruszenie. To pokłosie wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, który 20 czerwca, w trakcie konferencji prasowej stwierdził, że stanowisko związku zawodowego pielęgniarek jest osamotnione i nieuzasadnione merytorycznie, zaś żadna inna grupa zawodowa go nie popiera.
Na odpowiedź nie trzeba było długo czekać – już następnego dnia Naczelna Izba Lekarska wyraziła pełne poparcie dla działań pielęgniarek i aprobatę dla senackich poprawek.
Podwyżki to jednak niejedyny postulat pielęgniarek, które wczoraj rozpoczęły 48-godz. dyżur przed Sejmem. Co istotne, pielęgniarki chcą m.in. wykreślenia konieczności określania w umowach o pracę stanowiska, na których danym pracownik jest zatrudniony (Senat wyrzucił z noweli ten przepis). Zdaniem Krystyny Ptok, przewodniczącej OZZPiP, jest to pułapka, która umożliwiłaby np. zatrudnianie pielęgniarek z wykształceniem wyższym uzyskanym po liceum medycznym na stanowisku pielęgniarki absolwentki liceum medycznego. Tutaj interesy pielęgniarek i położnych są rozbieżne z personelem pomocniczym, który z kolei argumentuje, że spowoduje to masowe przenoszenie np. salowych na stanowiska nieobjęte podwyżkami. Mimo to grupa przedstawicieli Ogólnopolskiego Międzyzakładowego Związku Zawodowego Personelu Pomocniczego w Ochronie Zdrowia była razem z pielęgniarkami przed Sejmem. Reszta z nich w ramach protestu pracowała wczoraj w czarnych koszulkach.
Ostatecznie wszystkie poprawki przepadły w komisji o włos, tj. w większości przypadków stosunkiem głosów 16 za do 17 przeciw.