4 marca 2020 r. odnotowano w Polsce pierwszy przypadek COVID-19. Ponad dwa lata później wirus jest wciąż obecny – zapewne zostanie z nami już na stałe. Musimy więc nauczyć się z nim żyć i wykorzystać to, co dobrego zadziało się w tym czasie w przestrzeni biznesowej, gospodarczej czy cyfrowej. O pandemii, jak mówi dr Stojgniew Sitko z Uniwersytetu Jagiellońskiego, należy myśleć jak o producencie zmiany. Szansie na wykorzystanie kryzysu do tworzenia takich systemów, mechanizmów i procedur, które pozwolą zawczasu być gotowym na kolejny.

O tym, jak jest to ważne, przekonaliśmy się szczególnie w kontekście systemu lecznictwa. Pandemia ze zdwojoną siłą uwypukliła jego słabe punkty – instytucjonalne, organizacyjne czy kadrowe. W jednym momencie rząd, samorządy, dyrektorzy szpitali musieli rozwiązywać nie pojedyncze problemy, ale zasypywać kilka dziur jednocześnie. To, co na początku wydawało się niemożliwe, udało się opanować – powstały szpitale tymczasowe, w lecznicach kolejne oddziały były przekształcane w covidowe, personel medyczny dostał dodatkowe pieniądze za pracę w warunkach w zasadzie bojowych. Zakupiono sprzęt ratujący życie i zdrowie pacjentów z wirusem. Sam system lecznictwa przeszedł przyśpieszoną rewolucję w kontekście cyfrowym – kto przed pandemią miał i regularnie korzystał z Internetowego Konta Pacjenta, teleporad, e-recept i wystawianych tam skierowań? Obecnie konto w IKP już ma założonych ponad 15,8 mln Polaków, a e-receptę otrzymało ponad 34 mln osób.
To wszystko nie zmienia jednak tego, że z pandemii wychodzimy jako społeczeństwo mocno poobijani. Nadprogramowe zgony – w przypadku np. chorób układu krążenia eksperci szacują, że tu wzrost jest nawet 20-proc. Zaniedbani pacjenci przewlekle chorzy, którzy w ciągu ostatnich dwóch lat albo w ogóle nie chodzili do lekarza, bo się bali zakażenia, albo nie kontynuowali terapii, albo po prostu trafiali do szpitali za późno. Do tego rosnące kolejki do specjalistów i diagnostyki – na opis wyników niektórych badań trzeba czekać nawet przez kilka miesięcy. To wszystko składowe długu zdrowotnego, na którego pozbycie się potrzeba czasu, odważnych zmian systemowych i dodatkowych pieniędzy, również tych unijnych w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Niezbędna jest także zmiana w strukturze wydatków publicznych na lecznictwo i jasne powiedzenie sobie, gdzie tych pieniędzy brakuje i co jest naszym priorytetem.
Głównym celem projektu „Zdrowie Polaków” jest zmierzenie się z wyzwaniami, jakie stoją przed systemem ochrony zdrowia, który powoli wychodzi z trybu pandemicznego. Od dzisiaj przez cały tydzień w rozmowach jeden na jeden oraz w trakcie paneli dyskusyjnych będziemy pytać ekspertów, jak go ulepszać, żeby działał sprawnie i stanowił realne wsparcie dla chorych. W końcu – jak zachęcać Polaków do badań profilaktycznych i poszerzać dostęp do innowacyjnego leczenia. Inaczej, zamiast wykorzystać zmianę do wejścia na kolejny szczebel rozwoju systemu, który ma działać na rzecz chorych, grozi nam pozostanie średniakiem w unijnej klasie, gdzie nie brakuje prymusów. ©℗