Dwa trudne pandemiczne lata, galopująca inflacja, zmiany podatkowe, a w perspektywie duża reforma i możliwa restrukturyzacja – to sprawia, że sytuacja placówek medycznych stała się wyjątkowo trudna. Potrzebują wsparcia organu rentowego

Podmioty, które mają trudności z terminowym opłaceniem składek na ubezpieczenia, mogą liczyć na pomoc organu rentowego. Chodzi m.in. o odroczenie terminu płatności składek lub rozłożenie ich na raty (patrz infografika). W wyjątkowych przypadkach, po spełnieniu określonych warunków, składki mogą być także umarzane. Ostatnio po pomoc do ZUS ruszyli płatnicy, którzy mają problemy z regulowaniem zobowiązań w związku z konfliktem zbrojnym w Ukrainie (pisaliśmy o tym w DGP nr 73/2022 „ZUS pomaga firmom mającym trudności z powodu wojny”). Ale nie oni jedyni. - Trudną sytuację mają również szpitale. W ostatnim czasie także one występują do nas z wnioskami o ulgi, w tym głównie układy ratalne - wyjaśnia Julita Jezierska, opiekun centrów obsługi wniosków o ulgę (CUL) w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
Koniec pandemii nie kończy kłopotów
Jak wskazuje przedstawicielka ZUS, w przypadku placówek medycznych to przede wszystkim konsekwencje pandemii, które spowodowały u wielu podmiotów kłopoty finansowe. - Mam na myśli konieczność zapewnienia środków ochronnych przed wirusem, które były bardzo kosztowne. Doszły do tego zwiększone wypłaty wynagrodzeń za dodatki covidowe, które z kolei zwiększyły wysokość składek - dodaje.
Dodatkowo od kwietnia zmieniły się zasady finansowania świadczeń covidowych. Płaci teraz za nie NFZ (wcześniej pieniądze pochodziły ze specjalnego funduszu), nie ma już dodatków dla personelu ani dodatku do kontraktów na środki ochrony osobistej. Tymczasem obowiązek ich stosowania wcale nie zniknął. Dlatego koniec pandemii niekoniecznie musi oznaczać koniec kłopotów lecznic.
COVID-19 uderzył przede wszystkim w przychodnie, zwłaszcza udzielające świadczenia, które bez większej szkody można „zawiesić”. - Jesteśmy publiczną jednostką i nasza działalność, pomimo iż jest zdywersyfikowana, w dużej mierze obejmuje świadczenie usług w ramach umów zawieranych z NFZ. Jest to podstawowa opieka zdrowotna, ambulatoryjna opieka specjalistyczna, rehabilitacja lecznicza i świadczenia ogólnostomatologiczne. Kolejnym segmentem jest medycyna pracy. To nie tylko badania, ale ze względu na status naszej jednostki także szkolenia i nadzór nad wszystkimi placówkami medycyny pracy znajdującymi się na terenie woj. łódzkiego. Po wybuchu pandemii liczba pacjentów znacznie zmalała. Po pierwsze dlatego, że obawiali się zakażenia, po drugie mierzyliśmy się wówczas z dużą absencją personelu. W przypadku wizyt stomatologicznych liczbę pacjentów ograniczył też reżim sanitarny - mówi Izabela Łącka-Kotras, dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Medycyny Pracy - Centrum Profilaktyczno-Leczniczego w Łodzi. Dodatkowo przepisy antycovidowe zmieniły regulacje związane z medycyną pracy - ważność badań okresowych pracowników została wydłużona, w efekcie liczba przyjmowanych osób w związku z medycyną pracy drastycznie spadła.
- NFZ wypłacał do pewnego momentu jedną dwunastą kontraktu bez względu na to, na jakim poziomie został on zrealizowany. Niestety nie zdecydowano się na abolicję w tym zakresie i te świadczenia musimy teraz zrealizować, bez otrzymania za nie środków finansowych. W ostatnim czasie doszły też kwestie wzrostu cen oraz wynagrodzeń pracowników medycznych - relacjonuje.
Jej placówka uzyskała odroczenie płatności składek do 12 miesięcy. - Oprócz ulg w ZUS optymalizowaliśmy i redukowaliśmy koszty. Cały czas szukamy możliwości zwiększenia i ustabilizowania swojego przychodu - mówi Izabela Łącka-Kotras.
Nagromadzenie problemów
Jednak, jak podkreślają eksperci, pandemia to tylko czubek góry lodowej - placówki lecznicze zmagają się również z konsekwencjami Polskiego Ładu (czego skutkiem są m.in. mniejsze wpływy do budżetów samorządów, będących organami założycielskimi dużej części szpitali, a także groźba zapłaty CIT) oraz inflacją. Co więcej w niedalekiej perspektywie dyrektorów czeka znaczące podniesienie pensji pracownikom w związku z planowaną nowelizacją ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych (t.j. Dz.U. z 2021 r. poz. 1801), a w dalszej - gruntowna reforma związana z wprowadzeniem ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa.
- Większe zainteresowanie szpitali pomocą z ZUS może wiązać się pośrednio z procedowanym projektem - potwierdza dr Tomasz Zalasiński, radca prawny w Kancelarii DZP.
Przypomnijmy, projektowana ustawa zakłada utworzenie systemu nadzoru nad szpitalami przez powołanie nowej instytucji - Agencji Rozwoju Szpitali (ARS), która będzie odpowiedzialna za inicjowanie, wspieranie i monitorowanie procesów rozwojowych i naprawczych. Na podstawie kryteriów ekonomiczno-finansowych będzie im przyznawana kategoria - od najlepszej A do najgorszej D. Do szpitali w najgorszej sytuacji wkroczy doradca restrukturyzacyjny, a autonomia takich placówek zostanie ograniczona. Pierwsza kategoryzacja odbywać się będzie na podstawie wyników z tego roku.
Jak wskazuje mecenas Zalasiński, sytuacja wielu szpitali jest na tyle zła, że zasadne jest korzystanie z każdej możliwości, aby poprawić kondycję finansową. - Dotychczas dyrektorzy SPZOZ-ów (samodzielnych publicznych zakładów opieki zdrowotnej - red.) żyli w przekonaniu, że ich placówki - ze względu na publiczny charakter - w efekcie i tak otrzymają pomoc. Utwierdziły ich w tym dotychczasowe akcje oddłużeniowe szpitali. Projekt ustawy dał im jednak jasny sygnał, że na nic takiego nie mogą już liczyć, że przymusowa restrukturyzacja może skończyć się sprzedażą majątku szpitala lub jego likwidacją. Dochodzi do tego jeszcze sytuacja na rynku pracy oraz epidemia COVID-19. Dlatego dyrektorzy zintensyfikowali działania mające na celu zmniejszenie zadłużenia, w tym poprzez uzyskanie ulgi w ZUS - wskazuje mecenas.
Potwierdza to Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. - Na pewno szpitale będą starały się rolować zadłużenie. Na ile będą się na to godzić współpracujący z nimi usługodawcy - trudno powiedzieć, bo sami też są w trudnej sytuacji. Przed nami kolejne duże podwyżki płac w placówkach medycznych - już od 1 lipca, w związku ze zmianami podatkowymi, spadły również przychody samorządów, więc na pomoc ze strony organów założycielskich szpitale nie bardzo mogą liczyć. Dlatego podejmowane są różnego rodzaju kroki, a także działania wyprzedzające, żeby szpitale w tym trudnym dla niech okresie nie popadły w zobowiązania przeterminowane - mówi.
Ulgi w ZUS nie tylko dla podmiotów leczniczych / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe