Konsekwencje wojny w Ukrainie zdominowały sesję inaugurującą VII Kongres Wyzwań Zdrowotnych. Niemniej, zgodnie z planem, dotyczyła ona kluczowych wyzwań stojących przed polityką zdrowotną Polski.

W Międzynarodowym Centrum Kongresowym w Katowicach odbywa się w dniach 3-4 marca VII Kongres Wyzwań Zdrowotnych (Health Challenges Congress - HCC 2022).
Wydarzenie rozpoczęła minuta ciszy upamiętniająca ofiary wojny w Ukrainie. Wojciech Kuśpik, prezes Grupy PTWP, wydawcy „Rynku Zdrowia” i organizatora HCC 2022, potępił podczas otwarcia kongresu agresję i apelował o jej zaprzestanie. Marcin Krupa, prezydent Katowic, dziękował wszystkim przedstawicielom świata medycznego za pomoc Ukraińcom, mówił też o wsparciu udzielanym przez zwykłych ludzi.
Nie przeszkadzać w pomaganiu
O potrzebie pomocy Ukraińcom podczas pierwszego dnia imprezy mówiono wiele, środowisko medyczne jest poruszone i niesie bezinteresowną pomoc. Ze swej natury kongres jest też jednak tym miejscem, gdzie można zastanowić się nad wyzwaniami i niezbędnymi działaniami. Do Polski napłynęło już około 500 tys. uchodźców wojennych, szacunki mówią, że ich liczba może sięgnąć od 1 do 3 mln.
Podczas sesji inauguracyjnej „Kluczowe wyzwania stojące przed polityką zdrowotną państwa” generał dywizji WP prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, zwrócił uwagę na konieczność zapewnienia podstawowej opieki medycznej w sytuacji, gdy uciekający w pośpiechu przed wojną ludzie z reguły nie mają ze sobą dokumentacji medycznej. Sytuację komplikuje zła sytuacja w Ukrainie w kwestii szczepień. W pierwszej kolejności chodzi tu o odrę, problemem są też przypadki zachorowań w tym kraju na poliomyelitis (choroba Heinego-Medina) i gruźlicę. Oznacza to konieczność zbierania informacji o uchodźcach przyjeżdżających do Polski i zgodnie z obowiązującym polskim prawem odpowiednie zarządzenie kwestią ich szczepień ochronnych. Drugi wątek, o którym mówił dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, dotyczył bezpośrednio działań wojennych. Ukraińcy zgłaszają zapotrzebowanie na sprzęt, narzędzia, opatrunki. Lekarze ukraińscy obecni w Polsce poprosili o przeszkolenie w medycynie pola walki.
Generał Gielerak uważa, że wyznaczenie w Polsce 120 szpitali, które mają nieść pomoc ofiarom wojny, nie jest dobrym pomysłem. Jego zdaniem w pierwszym rzucie powinno to być 20-30 placówek, raczej we wschodnim pasie kraju (blisko Ukrainy), które wiedzą, jak leczyć osoby poszkodowane podczas konfliktu zbrojnego. Jak wynikało z jego wypowiedzi, warto wykorzystać zasoby medycyny wojskowej NATO. Wnioskiem na przyszłość jest choćby podstawowa, ale powszechna edukacja lekarzy w zakresie medycyny pola walki.
Zgodził się z taką oceną prof. Andrzej Matyja, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, który jednocześnie pracuje w I Katedrze Chirurgii Ogólnej Wydziału Lekarskiego UJ CM. Jego zdaniem ofiary wojny muszą trafiać do właściwych specjalistów.
Cześć lekarzy ukraińskich wraca do kraju, o ewentualnych wyjazdach personelu mówiła Zofia Małas, prezes Naczelnej Rady Pielęgniarek i Położnych. Jak powiedziała, w Polsce jest 500 pielęgniarek z Ukrainy i 38 położnych, i raczej nie planują one wyjazdów; to raczej do Polski przyjeżdżają ich rodziny (udostępniono im hotel pielęgniarek i położnych w Warszawie). Zofia Małas przypomniała, że w związku z pandemią mamy w Polsce procedurę przyspieszającą uzyskanie prawa wykonywania zawodu. Warunkiem jest znajomość języka polskiego.
Innym ważnym wątkiem jest zaopatrzenie w leki, mówił o tym Krzysztof Kopeć, prezes zarządu Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego. Podkreślił on, że bezpieczeństwo lekowe jest równie ważne jak energetyczne czy militarne. Zapewniał, że polscy producenci dadzą radę z odpowiednim zaopatrzeniem, podobnie jak podczas pandemii, o ile nie będą im rzucane kłody pod nogi.
- Apelujemy, żeby nie wprowadzać rozwiązań, które nam utrudniają działalność - mówi Krzysztof Kopeć.
Podał on przykład korytarzy cenowych, zawartych w tzw. dużej noweli ustawy refundacyjnej. Leki droższe o określony poziom od najtańszych mają być eliminowane.
- Budżet NFZ zaoszczędzi, ale to pogłębi nasze uzależnienie od chińskich dostaw leków. Czy na pewno chcemy dziś opierać się na chińskich dostawach? To nie jest dobry moment na takie rozwiązania. Nie róbmy nic, co przeszkadza pomagać - mówił Krzysztof Kopeć.
Podkreślał, że innowacyjny krajowy przemysł farmaceutyczny jest ważny dla suwerenności lekowej i korzystnie wpływa na gospodarkę.
O tym, że nie zabraknie zaopatrzenia, mówił również Arkadiusz Grądkowski, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Wyrobów Medycznych POLMED. I podobnie wskazał on, że problemem są regulacje. Jako przykład podał ustawę o wyrobach medycznych, która wprowadza zakaz reklamy, informowania pacjentów o wyrobach do użytku przez profesjonalistów. Jak wynikało z jego wypowiedzi, zdarza się, że to jednak sam pacjent, czy też opiekująca się nim rodzina, dociera do informacji, co jeszcze można zrobić, w jaki sposób pomóc, o co się upomnieć.
Podkreślał on również konieczność holistycznego spojrzenia i oceny efektywności stosowanych technologii.
Anna Rulkiewicz, prezes zarządu LUX MED, przedstawiła perspektywę prywatnej służby zdrowia. Mówiła ona o potrzebie wzmocnienia przepływu informacji i koordynacji w kontekście pomocy Ukraińcom, aby jej działania nie dublowały podejmowanych przez państwowe jednostki. LUX MED szybko zareagował na wydarzenia. Po pomoc zgłaszali się pracodawcy, prosząc m.in. o wsparcie psychologiczne pracowników, firma również pomaga bezpośrednio uchodźcom.
- Pandemia nauczyła nas być w gotowości - mówiła Anna Rulkiewicz.
LUX MED należy do światowego giganta, grupy Bupa, która chce rozwijać pomoc z pośrednictwem polskiej firmy.
Nierozwiązane problemy
Choć temat wojny był przewodni w dyskusji, poruszono w niej również inne wątki. Bartłomiej Łukasz Chmielowiec, rzecznik praw pacjenta, mówił o tym, czego najczęściej dotyczą skargi i sygnały, z jakimi się styka. Na pierwszy plan wysuwa się kwestia dostępności opieki medycznej. Tendencja jest wzrostowa, w 2020 r. napłynęło 135 tys. takich spraw, w 2021 r. ich liczba przekroczyła 140 tys. Rzecznik praw pacjenta przypomniał, że uchodźcom wojennym przysługują takie same prawa jak polskim pacjentom - nie lepsze, i nie gorsze.
Andrzej Matyja wypowiadał się szerzej o problemach kadrowych. Prowadzący debatę: Paulina Gumowska, redaktor naczelna portalu rynekzdrowia.pl i Sektor Zdrowie Grupy PTWP, oraz Wojciech Kuta, redaktor naczelny magazynu „Rynek Zdrowia”, pytali, czy coś zmieniło się na lepsze, przynajmniej odkąd 11 września 2021 r. w Warszawie pojawiło się w ramach protestu „białe miasteczko”. Czy są na przykład podjęte działania legislacyjne, które poprawią sytuację? Andrzej Matyja odpowiedział jasno: są tylko niewielkie kroczki, które nie rozwiązują problemu kadr w ochronie zdrowia.
- Mamy do czynienia z wieloletnimi zaniedbaniami, od 1989 r. Nie ma do tej pory spójnego rozwiązania problemu - podkreślał szef Naczelnej Rady Lekarskiej.
Przypomniał on o wysokiej średniej wieku lekarzy, zwłaszcza w dyscyplinach zabiegowych. W przypadku chirurgii jest to 58 lat. Problem w istotnym stopniu dotyczy też np. dentystów.
Andrzej Matyja wyraził również mocne obawy o konsekwencje kształcenia zawodowego zamiast akademickiego i mówił o skutkach zaostrzania kodeksu karnego: o medycynie asekuracyjnej, bezpiecznej dla lekarza. Bardzo krytycznie ocenił on rozporządzenie o asyście chirurgicznej lekarza z 2021 r. Jego zdaniem nie jest to rozwiązanie dla Polski, bo nie tylko nie odciąży chirurga, lecz także utrudni szkolenie rezydentów chirurgii, którzy w roli ucznia zdobywają doświadczenie podczas zabiegów.
- Nie możemy jakości zmienić w ilość - zgadzał się w pełni prof. Tomasz Szczepański, rektor Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach oraz m.in. przewodniczący Polskiego Towarzystwa Onkologii i Hematologii Dziecięcej.
Przypomniał, że lekarze muszą sprostać wyzwaniom związanym z leczeniem, ale także wdrażaniem najnowszych technologii. Potrzebne jest większe dofinansowanie kształcenia, aby odbywało się we właściwych warunkach. Mówiąc wprost: aby nie kształcić na korytarzu.
Klaudia Rogowska, dyrektor Górnośląskiego Centrum Medycznego im. prof. Leszka Gieca Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach skoncentrowała się w dyskusji na kwestiach dotyczących szpitali, w tym projekcie ustawy o modernizacji i poprawie efektywności szpitalnictwa. Krytycznie oceniła dzielenie szpitali na podstawie wskaźnika ekonomicznego. Szpitale pełnią różnorodną funkcję, muszą np. kształcić, poza tym nie sprzedają swoich usług - jeśli patrzeć w tych kategoriach - po cenach rynkowych. Istnieje problem urealniania zbyt nisko wycenianych świadczeń.
Wyjść poza bańkę
W dyskusji wziął również udział prof. Wojciech Czakon, kierownik Katedry Zarządzania Strategicznego Instytutu Ekonomii, Finansów i Zarządzania Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, który na kwestie zarządzania w sektorze ochrony zdrowia spojrzał oczami ekonomisty. Podziękował on za zaproszenie, podkreślając, że w wielu obszarach życia publicznego jesteśmy zamknięci w swoich bańkach. Prof. Czakon odniósł się do dyskusji, a także polskich doświadczeń okresu pandemii i tych ostatnich, związanych z wojną w Ukrainie. Przypomniał, że do połowy 2021 r. świat patrzył z podziwem, jak radzimy sobie z pandemią. - Mobilizacja do zdarzenia jednorazowego to niewątpliwy talent Polaków. Gorzej z rutynizacją - mówił prof. Czakon.
Aby zmiana na lepsze okazała się trwała, niezbędne jest słuchanie siebie nawzajem, pokonanie inercji, odpowiednie działanie regulatorów.
- Menedżer nie jest superbohaterem, nikt z nas nie jest, ale możemy tak kształtować organizację, aby ona nasze ułomności przełamywała - wskazywał prof. Czakon.
Na razie w Polsce to raczej ludzie dużym wysiłkiem muszą przełamywać ułomności systemu.
JP
foto: materiały prasowe