W samorządzie lekarskim trwa spór o możliwość prowadzenia leczenia ortodontycznego. Eksperci wskazują jednak, że samo podjęcie go przez lekarza niebędącego ortodontą nie jest przestępstwem.

Sprawa jest o tyle istotna, że mimo ogromnego zainteresowania co roku miejsc na specjalizację z ortodoncji jest bardzo mało (w jesiennej rekrutacji na każde z 10 miejsc rezydenckich przypadało ok. 11 chętnych, ostatecznie otworzono ich 18).
Początkiem sporu była konferencja Polskiego Towarzystwa Ortodontycznego, w trakcie której udowadniano, że leczeniem wad zgryzu mogą zajmować się wyłącznie lekarze posiadający specjalizację z ortodoncji, a każda próba rozpoczęcia takiego leczenia przez osobę bez tej specjalizacji jest przestępstwem.
W reakcji na te mocne słowa Komisja Stomatologiczna NRL i Zespół Radców Prawnych NIL wystosowały stanowisko, w którym jasno wskazano, że lekarz dentysta posiada nieograniczone prawo wykonywania zawodu. Co za tym idzie – może prowadzić leczenie stomatologiczne (w tym ortodontyczne) w pełnym zakresie. Zaś przepisy ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty nie uzależniają wykonywania poszczególnych rodzajów świadczeń od posiadania konkretnej specjalizacji.
Sprzeciw samorządu budziła również teza, iż lekarz bez specjalizacji z ortodoncji, podejmując się takiego leczenia, naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia (czyli popełnia przestępstwo z art. 160 par. 1 kodeksu karnego). – Fakt braku specjalizacji z danej dziedziny lekarsko-dentystycznej nie może być utożsamiany z brakiem umiejętności zawodowych, taka ocena powinna być zindywidualizowana i uwzględniać całokształt okoliczności – podkreśla NIL.
Wydawałoby się, że stanowisko samorządu rozwiąże tę kwestię. Jednak polemikę z nim podjęły prof. Beata Kawala, konsultant krajowa ds. ortodoncji, i prof. Joanna Lis, konsultant wojewódzka w woj. dolnośląskim, argumentując, że zakres uprawnień lekarza dentysty nieposiadającego specjalizacji jest określony w programach szkolenia danej uczelni medycznej. Z tego względu jest on uprawniony wyłącznie do zachowawczego leczenia próchnicy, chorób zapalnych miazgi zębowej i jej martwicy, usuwania zębów, wykonywania i zdejmowania uzupełnień protetycznych oraz zachowawczego leczenia chorób przyzębia. Zaś nabycie uprawnienia do leczenia ortodontycznego wynika z rozporządzenia ministra zdrowia z 31 sierpnia 2020 r. w sprawie specjalizacji lekarzy i lekarzy dentystów (Dz.U. z 2020 r. poz. 1566). – Leczenie ortodontyczne przez osoby niebędące specjalistami z tej dziedziny jest naruszeniem art. 58 ustawy o zawodach lekarza i lekarza dentysty i powinno być uznane za przestępstwo – kategorycznie podkreślały w korespondencji.
Ze stanowiskiem profesor nie do końca zgadza się adwokat Karolina Podsiadły-Gęsikowska z kancelarii adwokacko-radcowskiej Podsiadły-Gęsikowska, Powierża Sp.p. – Odnosząc się do odpowiedzialności z art. 160 k.k., to sam fakt, iż lekarz dentysta nie posiada specjalizacji z ortodoncji, a udziela świadczeń zdrowotnych z tego zakresu, nie przesądza automatycznie o jego odpowiedzialności – wskazuje. Podkreśla, że może to stanowić dodatkową okoliczność obciążającą, ale dopiero wtedy, gdy pacjent zostanie faktycznie narażony na niebezpieczeństwo.
Ekspertka zgadza się w tym zakresie z argumentacją samorządu lekarskiego – lekarz dentysta ma pełną swobodę w udzielaniu świadczeń w zakresie chorób zębów, jamy ustnej, części twarzowej czaszki oraz okolic przyległych (a w dobie epidemii może udzielać nawet świadczeń zastrzeżonych w normalnych okolicznościach dla lekarzy).
Podkreśla, że istnieją przepisy wskazujące, że określone czynności może podjąć wyłącznie specjalista z danej dziedziny. Tak jest np. w przypadku świadczeń z zakresu anestezji (m.in. wykonywania znieczulenia ogólnego). Inaczej jest jednak w przypadku ortodoncji – tu przepisy nie przewidują podobnych ograniczeń. – Oczywiście musimy mieć na uwadze to, że do udzielania świadczeń z zakresu ortodoncji nie wystarczy sam tytuł lekarza dentysty, konieczne jest również zdobycie odpowiedniego doświadczenia – podkreśla mec. Podsiadły-Gęsikowska. – Pamiętajmy bowiem o Kodeksie etyki lekarskiej, który wskazuje, iż lekarz nie powinien wykraczać poza swoje umiejętności zawodowe przy wykonywaniu czynności diagnostycznych, zapobiegawczych, leczniczych i orzeczniczych – kończy. ©℗