Moratorium do końca 2015 r. na tworzenie nowych placówek. W tym czasie zmiana przepisów dla poprawy sytuacji polskich farmaceutów. Tego od rządu oczekuje Naczelna Rada Aptekarska
Moratorium do końca 2015 r. na tworzenie nowych placówek. W tym czasie zmiana przepisów dla poprawy sytuacji polskich farmaceutów. Tego od rządu oczekuje Naczelna Rada Aptekarska
W liście do premier Ewy Kopacz samorząd aptekarski alarmuje, w jak katastrofalnym stanie są polskie apteki. Przez to farmaceuci nie są w stanie zapewnić pacjentom równego dostępu do leków, a na rynku występują takie patologie, jak odwrócony łańcuch dystrybucji: lekarstwa nielegalnie trafiają do innych krajów, gdzie są sprzedawane po znacznie wyższych cenach. Tylko w tym celu (wywozu leków) zresztą zakładana jest część aptek.
Grzegorz Kucharewicz, prezes Naczelnej Rady Aptekarskiej, zwraca uwagę także na to, że działalność niezależnych placówek oraz hurtowni farmaceutycznych jest w zasadzie niemożliwa, największe firmy na rynku aptecznym zajmują się bowiem równocześnie dystrybucją. NRA twierdzi, że jeżeli nie zostaną wprowadzone zmiany, rynek hurtowy i detaliczny sprzedaży leków zostanie całkowicie zmonopolizowany.
Lek na całe zło
Jakie jest rozwiązanie tego problemu? Jak dowiadujemy się nieoficjalnie: likwidacja kilku tysięcy placówek. Oficjalnie mówi się o wprowadzeniu moratorium zawieszającego prawo do tworzenia nowych aptek. Ograniczenie to miałoby dotyczyć wszystkich, także działających już na rynku właścicieli. W okresie jego obowiązywania ustawodawca miałby czas na wprowadzenie zmian legislacyjnych. Mówi się między innymi o wprowadzeniu zasady: apteka dla aptekarza. Obecnie to kierownicy mają wykształcenie kierunkowe, a właściciele często nie. Na sprzedaży leków zarabiają nawet osoby, które zajmują się równocześnie np. handlem stalą lub sprzedażą paliw. Stąd też – zdaniem samorządu zawodowego – nieprawidłowości. Większościowe udziały w przedsiębiorstwach powinni mieć wykwalifikowani farmaceuci.
Naczelna Rada Aptekarska sugeruje także uzależnienie tworzenia i funkcjonowania aptek od kryteriów geograficznych i demograficznych: jedna placówka na określoną liczbę osób, potencjalnych pacjentów. Należy też przekształcić punkty apteczne w apteki. Pracują tam technicy farmaceutyczni, którzy nie udzielają informacji o działaniu leków, co – zdaniem niektórych – stwarza zagrożenie dla zdrowia lub nawet życia nabywców.
Ograniczenie swobody
Propozycja wprowadzenia moratorium wyjątkowo nie podoba się prawnikom.
– Proponowane zmiany godziłyby w konstytucyjne podwaliny swobody działalności gospodarczej w Polsce. Zmniejszenie liczby miejsc sprzedaży leków też raczej ograniczy, niż pozytywnie wpłynie na ich dostępność – mówi Tomasz Kaczyński, radca prawny, członek Praktyki Life Sciences w Kancelarii Domański Zakrzewski Palinka.
Krzysztof Kumala z tej samej kancelarii dopowiada: – Takie rozwiązania mogłyby mieć negatywny wpływ na konkurencję rynkową i w rezultacie zostać uznane za niekonstytucyjne. Należy pamiętać, że planowane działania powinny być za każdym razem proporcjonalne do problemu.
Kumala zarazem podpowiada rozwiązanie, które powinno być do przyjęcia dla wszystkich. Twierdzi, że można stworzyć odpowiedni system monitorowania sprzedaży produktów leczniczych pomiędzy apteką a hurtownikiem. Tym samym pojawiłby się faktyczny nadzór nad lekarstwami i łatwo byłoby ustalić, gdzie trafiły.
Samorząd aptekarski nie widzi jednak nic niekonstytucyjnego w swojej propozycji. Jak podkreślają jego przedstawiciele, podobne ograniczenia były wprowadzane już w innych krajach europejskich, np. – na kilkanaście lat – w Belgii. Swoboda działalności gospodarczej, położona na szali z ochroną życia i zdrowia ludzkiego, musi ostatecznie przegrać to starcie – co potwierdza europejskie orzecznictwo.
– Trzeba pamiętać, że wyroki stanowiące, iż zdrowie jest najwyższą wartością, dotyczyły zawsze konkretnej sytuacji. W rezultacie z pewnością nie będą mogły stanowić uniwersalnego usprawiedliwienia dla wprowadzania sugerowanych przez NRA ograniczeń – przestrzega Krzysztof Kumala.
Podobnie sceptyczny jest dr Mariusz Bidziński, wykładowca w SWPS oraz szef departamentu prawa gospodarczego w kancelarii Chmaj i Wspólnicy. Podkreśla on, że tworzenie prowizorycznych i tymczasowych rozwiązań, w tym sztucznych barier prawnych skutkujących naruszeniem równowagi rynku oraz ograniczeniem dostępu, może być odczytywane jako sprzeczne m.in. z art. 20 i 22 konstytucji, które stanowią o wolności działalności gospodarczej. Dodaje, że zbyt prewencyjne i daleko idące koncepcje samorządów zawodowych uznane mogą być z kolei za sprzeczne z art. 17 konstytucji. Zgodnie z nim przedstawiciele branży nie mogą bowiem ograniczać swobody przy podejmowaniu działalności.
Tomasz Kaczyński podkreśla, że nie jest wcale tak, iż ustawodawca nic nie robi dla uzdrowienia sytuacji. W toku prac parlamentarnych znajduje się projekt nowelizacji ustawy – Prawo farmaceutyczne.
– Planowane zmiany są daleko idące i nie mają wcale charakteru kosmetycznego. Projekt zakłada wprost zakaz sprzedaży detalicznej do podmiotów innych niż pacjenci. A to wychodzi naprzeciw oczekiwaniom izby aptekarskiej – mówi ekspert.
Oznaczałoby to, że wszelkie wątpliwości prawne co do odwróconego łańcucha dystrybucji zostaną przecięte.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama