Zwolennicy Krajowej Sieci Onkologicznej dążą do jak najszybszego wdrożenia rozwiązań z pilotażu. Organizacje pacjentów zaś alarmują, że nie wiadomo, czy nowy model poprawi sytuację chorych na nowotwory
Zwolennicy Krajowej Sieci Onkologicznej dążą do jak najszybszego wdrożenia rozwiązań z pilotażu. Organizacje pacjentów zaś alarmują, że nie wiadomo, czy nowy model poprawi sytuację chorych na nowotwory
Jeszcze tylko do końca tygodnia trwają konsultacje społeczne projektu ustawy o Krajowej Sieci Onkologicznej (KSO). Przypomnijmy, jest on pokłosiem prowadzonego od lutego 2019 r. programu pilotażowego i w większości korzysta z jego rozwiązań.
Zgodnie z projektem całość opieki nad dorosłymi pacjentami onkologicznymi (poza świadczeniami z dziedziny hematologii) będzie sprawowana przez KSO, którą będą tworzyć szpitale oraz podmioty zajmujące się diagnostyką w ramach ambulatoryjnej opieki specjalistycznej, posiadające stosowną umowę z NFZ. Tylko placówki wchodzące do sieci będą mogły leczyć nowotwory.
Pajęcza budowa sieci
Sama KSO będzie składała się ze Specjalistycznych Ośrodków Leczenia Onkologicznego (SOLO) o trzech poziomach referencyjności. Najprostsze świadczenia będą realizowane na pierwszym poziomie, zaś najbardziej skomplikowane – na trzecim, wysokospecjalistycznym.
Poszczególne ośrodki będą prowadzić leczenie zabiegowe, chemioterapię i inne metody leczenia systemowego, a także radioterapię onkologiczną.
Spośród SOLO zostanie wybrany Ośrodek Satelitarny oraz Centrum Kompetencji. Natomiast drugi filar KSO stanowić będą tzw. ośrodki kooperacyjne czyli inne niż SOLO lecznice, które zawarły z NFZ umowę o udzielanie świadczeń opieki onkologicznej realizowanych w trybie ambulatoryjnym.
Jakość sieci będzie monitorowana z poziomu krajowego przez Krajowy Ośrodek Monitorujący (KOM). Ustawa wskazuje, że będzie nim Narodowy Instytut Onkologii im. Marii Skłodowskiej-Curie – Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie. Z poziomu wojewódzkiego jakością będą zajmować się tzw. WOM-y, czyli ośrodki wojewódzkie, wybierane z placówek o najwyższym poziomie referencyjnym w danym regionie. Całościowy nadzór nad siecią będzie należał do ministra zdrowia.
Działanie Krajowej Sieci Onkologicznej będzie finansowane przez NFZ. Rozliczanie środków uwzględniać będzie m.in. współczynniki korygujące, uzależnione od osiągnięcia określonych wskaźników jakości. Dokładna wysokość tych parametrów ma zostać określona w rozporządzeniach.
Projektowana ustawa powszechnie wprowadza znaną z pilotażu instytucję koordynatora opieki onkologicznej. Uszczegóławia jednak zakres jego działań – ma udzielać informacji o leczeniu, gwarantować współpracę między podmiotami i zapewniać właściwy przepływ informacji na wszystkich etapach leczenia. Przy czym jeden koordynator będzie zajmował się nie więcej niż 40 pacjentami.
Natomiast NFZ uruchomić ma w ramach KSO infolinię onkologiczną – zarówno na poziomie ogólnopolskim, jak i wojewódzkim. Dzięki niej pacjent będzie mógł się dowiedzieć m.in., jaki jest czas oczekiwania na poszczególne świadczenia w konkretnych lecznicach, a także uzyskać wskazówki, gdzie powinien się zgłosić.
Organizacje mówią: sprawdzam
Ustawa ma wejść w życie w ciągu 14 dni od ogłoszenia, jednak we wcześniejszych deklaracjach resort zdrowia zakładał, że miałaby obowiązywać od 1 stycznia 2022 r. Ten pośpiech niepokoi ekspertów. – Tak naprawdę nie wiemy, czy zaproponowane w ustawie rozwiązanie organizacyjne jest dobre, bo nie mamy sprawozdania końcowego z pilotażu. Skoro zatem nie wiemy, czy poprawił on sytuację chorych, to tym trudniej rozmawiać o tym, czy ustawa to zrobi – podkreśla Wojciech Wiśniewski, ekspert z zakresu ochrony zdrowia.
Tymczasem publikacja raportu końcowego jest zaplanowana na marzec przyszłego roku. Co oznacza, że do końca prac parlamentarnych raczej nie należy się go spodziewać. – Dopóki nie będzie sprawozdania z pilotażu, upowszechnianie jego rozwiązań jest bardzo ryzykowne – ocenia Wiśniewski.
Jak udało nam się ustalić, organizacje społeczne wraz z organizacjami pacjentów na podstawie sprawozdań cząstkowych przewidzianych w pilotażu samodzielnie przeanalizowały dostępne dane. Wynika z nich, że nie ma dowodu na to, aby nowy model poprawiał jakość opieki nad pacjentem. – Na bazie tych raportów nie można uznać, że cokolwiek się zmieniło. Jest to jednak poniekąd spowodowane m.in. sposobem, w jaki pilotaż został zaprojektowany. Trudno bowiem jest coś ocenić, jeśli nie oceniło się sytuacji na wejściu – podkreśla Anna Andrzejczak z Fundacji Onkologia 2025. Wskazuje, że dotyczy to m.in. opinii pacjentów. – Co prawda w ubiegłym roku pojawiły się tezy, że pacjenci bardzo dobrze oceniają nowy system. Problem w tym, że były to wyrywkowe opinie z ankiet, które nie były przeprowadzone ani przed pilotażem, ani w żadnej innej jednostce. Co więcej, nie objęto nią nawet połowy uczestniczących w pilotażu pacjentów – podkreśla.
Środowisko organizacji pacjenckich wskazuje, że nie wiadomo również, czy udało się osiągnąć podstawowy cel, czyli niwelowanie nierówności w dostępie do świadczeń onkologicznych. Argumentują, że pilotaż był prowadzony na niewielkim obszarze (cztery województwa), przez co dane trudno odnieść do całego kraju. – Niestety nie wiadomo, co przyniósł on np. na poziomie powiatowym. Jeśli nie sprawdzimy, na ile poprawił się los pacjentów poza granicami województw, to naprawdę trudno będzie ruszyć się dalej – argumentuje Wojciech Wiśniewski. Podkreśla, że często kluczowy jest łatwy dostęp do najbardziej podstawowych świadczeń, nie zaś rozwiniętych struktur. – Walka o polską onkologię w większości nie odbywa się w miastach wojewódzkich, a bardziej lokalnie – wskazuje.
Jak coś działa, to należy to wdrożyć
Takich wątpliwości nie podziela prof. Adam Maciejczyk z Dolnośląskiego Centrum Onkologicznego, które brało udział w pilotażu. – Jeśli badanie kliniczne wychodzi bardzo dobrze, to się je przerywa i wdraża lek, a nie czeka na jego długoletnie wyniki. Tak samo jest z KSO. Ja i tak ubolewam, że pilotaż został przedłużony do końca 2021 r. – podkreśla, wskazując, że końcowe sprawozdanie powinno być traktowane wyłącznie jako obowiązek zespołu sterującego.
Zdaniem prof. Maciejczyka już z surowych danych przekazywanych do resortu zdrowia wynika, że mechanizm sieci się sprawdził. – Jeżeli wprowadzenie pilotażu sprawiło, że właściwie z dnia na dzień w moim województwie zwiększyła się liczba poradni onkologicznych, a co za tym idzie, skrócił się czas oczekiwania na pierwszą wizytę u onkologa, to już z tego wynika, że warto takie rozwiązanie wprowadzić w całym kraju – przekonuje.
Tym bardziej że – jak wskazuje – wiele rozwiązań obecnych zarówno w pilotażu, jak i ustawie (m.in. ścieżki leczenia, infolinie czy ustandaryzowane checklisty) jest powszechnie stosowanych na świecie. – Skoro resort zdrowia sprzyja obecnie poprawie jakości opieki onkologicznej, to my, onkolodzy, musimy zrobić wszystko, by to uchylone na poprawę koordynacji okno jak najszerzej otworzyć. Bo pacjentom się ona należy – kończy prof. Maciejczyk. ©℗
Etap legislacyjny
Projekt ustawy w konsultacjach
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama