Utworzenie Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom, na bazie połączonych dwóch instytucji, które w tej chwili realizują podobne zadania, ale w różnych zakresach, czyli Krajowego Biura do spraw Przeciwdziałania Narkomanii oraz Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – przewiduje projektowana nowelizacja ustawy o zdrowiu publicznym. Choć co do zasady zmiana nie budzi zastrzeżeń, posłowie opozycji zarzucają rządowi, że chce walczyć z uzależnieniami bez udziału ekspertów w tej dziedzinie.

Wczoraj rano komisja zdrowia rozpatrzyła poprawki zgłoszone do projektu podczas II czytania, co oznacza, że nowelę można już poddać pod głosowanie (blok głosowań zaplanowany był jednak po zamknięciu tego wydania gazety). Na etapie prac sejmowych przyjęto kilka poprawek merytorycznych i kilka doprecyzowujących. Jak mówiła Józefa Szczurek-Żelazko (PiS), która była sprawozdawcą w tej sprawie, m.in. dodano do Rady do spraw Zdrowia Publicznego przedstawiciela Krajowej Rady Fizjoterapeutów, doprecyzowano też regulacje dotyczące specjalizacji w dziedzinie psychoterapii uzależnień. Wprowadzono też poprawkę – zdaniem posłów opozycji wykraczającą poza materię ustawy – korygującą zapisy Polskiego Ładu (piszemy o tym w tekście obok). Część odrzuconych przez komisję poprawek zgłoszono jako wnioski mniejszości. Od przyjęcia niektórych z nich posłowie opozycji uzależniali poparcie dla projektu.
Rajmund Miller (KO) podkreślał, że chociaż sama idea projektu wydaje się uzasadniona, to szczegółowe zapisy budzą poważne wątpliwości. Wskazał m.in. na sposób powoływania i skład Krajowego Centrum Przeciwdziałania Uzależnieniom. – To nie jest stworzenie merytorycznego ośrodka, a kolejnego ciała politycznego – ocenił. Dlatego opozycja proponowała wprowadzenie do tej instytucji, w miejsce przedstawicieli resortów, które mają najmniej wspólnego z tą problematyką, przedstawiciela ministra edukacji i nauki, specjalistów w dziedzinie uzależnień, samorządu terytorialnego i przedstawiciela rzecznika praw obywatelskich. Przedstawiciel KO wskazywał również, że nowela spowoduje drastyczne zmniejszenie liczby osób upoważnionych do prowadzenia terapii uzależnień. – Zmusza się osoby, które mają zdany egzamin państwowy, do ponownego zdawania egzaminu po to, żeby uzyskały stopień specjalizacji – mówił.
Posłowie Lewicy zwracali natomiast uwagę na niejasności związane z finansowaniem leczenia uzależnień behawioralnych, czym również ma się zajmować nowa instytucja. Wskazywali również – podobnie jak ich koledzy z Koalicji Polskiej i Polski 2050 – na szereg nieprecyzyjnych przepisów w projekcie.
Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski zapewniał, że pieniądze na leczenie są zapewnione, a połącznie dwóch dotychczasowych instytucji zajmujących się uzależnieniami w jedno ciało nie służy szukaniu oszczędności, ale zwiększeniu efektywności. – Problemem są nie tylko uzależnienia, którymi do tej pory zajmowały się dwa urzędy podległe Ministerstwu Zdrowia. Chodzi o alkoholizm oraz uzależnienie od narkotyków. Są również inne uzależnienia, z którymi mamy coraz więcej problemów. Ta instytucja będzie miała za zadanie zająć się również nimi – zapowiadał.