58 proc. ankietowanych uważa, że pracodawcy, a także właściciele np. kin czy restauracji powinni mieć możliwość weryfikacji, czy pracownicy lub klienci są szczepieni lub mają negatywny wynik testu na COVID-19. To wynik najnowszego sondażu United Surveys dla DGP i RMF FM. Przeciwnego zdania jest 40 proc. pytanych.

Badanie pokazuje, że pandemia nadal jest w kręgu tematów, które niepokoją Polaków, choć nie jest głównym wyzwaniem. Obecnie tygodniowa liczba przypadków na 100 tys. osób wynosi średnio 30,4. Jednak różnice są bardzo wyraźne, jeśli chodzi o regiony: ponad 70 jest w województwie lubelskim, na drugim miejscu znalazło się podlaskie - 61, i wreszcie Mazowsze - 47.
Rząd zwleka z wprowadzaniem obostrzeń, nawet lokalnie. Ankietowani podzielili się w ocenie tej polityki: 37 proc. badanych negatywnie ocenia to, że rząd mimo rosnącej fali nie ogłasza restrykcji, dla 25 proc. jest to obojętne, a jedna trzecia postawę rządu ocenia pozytywnie.
- To pokazuje, że większość badanych jest przeciwna obostrzeniom, po prostu ludzie ich nie chcą - podkreśla Marcin Duma, który przeprowadzał badanie. Paradoksalnie może to łączyć tych, którzy się zaszczepili i uważają, że ich nie powinny dotykać żadne restrykcje, z tymi, którzy się nie zaszczepili i restrykcjom są zasadniczo przeciwni.
Różnice widać w podziale na wiek - im starsze osoby, tym większa zgoda na obostrzenia. W grupie 70 plus ponad połowa źle ocenia to, że rząd nie podjął działań w tym kierunku.
Ministerstwo Zdrowia jeszcze raz wczoraj poinformowało, że nie będzie odgórnego lockdownu szkół ani zamykania gospodarki na podobnych zasadach jak wcześniej. Rzecznik resortu, Wojciech Andrusiewicz, tłumaczył, że większość zakażeń koronawirusem jest w powiatach wiejskich, gdzie rozproszenie ludności jest dosyć duże, ale „te osoby nie pracują w tych powiatach - to nic, że wprowadzimy obostrzenia w powiecie na obrzeżach Lublina, jeżeli osoby będą przemieszczały się do Lublina, do pracy”.
Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe
Profesor Robert Flisiak, członek Rady Medycznej przy premierze, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, ocenia, że rząd liczy, iż nie ucierpi wizerunkowo, bo liczba hospitalizacji jest niższa niż przy poprzedniej fali. Jednak jego zdaniem można było wcześniej wprowadzić lokalne rozwiązania, które wyhamowałyby rozwój epidemii. Dodaje też, że rząd przestał już się radzić Rady Medycznej w kwestii obostrzeń.
Jak wynika z badania, które przeprowadziliśmy w ostatni weekend, zanim migranci masowo ruszyli na granicę z Polską, największe wyzwania dla państwa to spór z UE, kryzys na granicy i wzrost cen. Na kolejnych miejscach jest epidemia koronawirusa i sprawy związane z aborcją.
Marcin Duma zwraca uwagę na wyraźny podział w elektoratach.- Inaczej postrzega rzeczywistość wyborca opozycji, a inaczej obozu rządzącego. Ci ostatni najbardziej martwią się kryzysem na granicy i pandemią, z kolei dla wyborców opozycji główny problem to spór Warszawa - Bruksela, a drugi to inflacja. Z kolei dla grupy niezdecydowanych dwa najważniejsze problemy to sytuacja na granicy i wzrost cen - wskazuje. Dodaje, że rozgrywając kwestię uchodźców, można oddziaływać na wyborców obozu rządzącego i niezdecydowanych, a to oznacza, że, jak w podobnych tego typu kryzysach, rząd może zyskać politycznie. ©℗