Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że zwiększy wynagrodzenia ratownikom. Tuż przed protestem środowiska medycznego resort dorzuca pieniądze. Na razie jednej z grup.
Ministerstwo Zdrowia zapowiada, że zwiększy wynagrodzenia ratownikom. Tuż przed protestem środowiska medycznego resort dorzuca pieniądze. Na razie jednej z grup.
Mimo przyjęcia ustawy o najniższych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia ratownicy medyczni wciąż zarabiają najmniej. Potwierdza to nawet resort zdrowia. Z raportu NFZ wynika, że na regulacji wynagrodzeń skorzystało prawie 250 tys. osób pracujących w sektorze medycznym. Połowa ratowników zatrudnionych na kontrakcie nie została objęta podwyżkami – wskazywał minister zdrowia. Żeby rozwiązać ten problem, resort proponuje nową wycenę tzw. dobokaretki. Nowe stawki mają obowiązywać od 1 października i wynosić 5583 zł w przypadku karetki z lekarzem (tzw. eski) oraz 4186 zł w przypadku karetki podstawowej. W sumie to dodatkowe 60 mln zł jeszcze w tym roku. Mimo to ratownicy zapowiadają, że wezmą udział w planowanym na 11 września proteście pracowników ochrony zdrowia.
Na ten cel trafi dodatkowych 60 mln zł, a w przyszłym roku – 240 mln zł. Ratownicy to faktycznie, jak wynika z analizy DGP, jedna z najgorzej zarabiających grup medycznych. Większość z nich z powodu zatrudnienia na firmę nie mogła skorzystać z podwyżek oferowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Ich zarobki wyglądają szczególnie źle w porównaniu z lekarskimi.
Z danych, które otrzymaliśmy z resortu, wynika, że wynagrodzenie brutto z tytułu umowy o pracę dla tej grupy zawodowej wynosiło w styczniu 2021 r. 2,7 tys. zł, zaś tzw. łączne brutto – 5,047 tys. zł.
– Ratownicy medyczni skorzystali z podwyżki wynagrodzenia w formie dodatku z OWU w wysokości 1600 zł brutto brutto na etat – wskazuje przedstawiciel ministerstwa. Została ona przekazana zarządzeniem prezesa NFZ z 23 kwietnia 2021 r.
Jednak już trochę inne wyliczenia podają przedstawiciele zawodu. Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych, podkreśla, że zarabiają oni tzw. stawki minimalne wynikające z ustawy o ustalaniu najniższego wynagrodzenia w ochronie zdrowia (współczynnik 0,73 – 3772 zł i 0,81 – 4186 zł brutto wynagrodzenia zasadniczego). Dotyczy to jednak wyłącznie umów o pracę. I tu jest problem – na który wczoraj zareagowało ministerstwo – bo spora część ratowników medycznych pracuje na kontraktach, gdzie brak jest ustandaryzowanej stawki. – W zależności od pracodawcy, który organizuje konkurs, wyglądają one różnie. Wahają się od 18 do 30 zł kwoty bazowej brutto plus dodatki. Średnia to ok. 40 zł za godzinę, co przy wyrobionym etacie godzinowym (160 × 40 zł) daje 6,4 tys. brutto. Po odjęciu opłat obowiązkowych, czyli ZUS i US oraz kosztów prowadzenia działalności gospodarczej, daje na rękę ok. 3,8 tys. – wylicza Dymon.
Jak wygląda kwestia zarobków lekarzy? Jeden z dyrektorów szpitala powiatowego w południowej Polsce mówi wprost: zarabiają nieźle, ale pracują ponad miarę. Średnia stawka to między 80 a 100 zł za godzinę. Przy dodatkach za pracę przy COVID-19 wynagrodzenia sięgały 30–40 tys. Teoretycznie można było dostać do 15 tys. zł, jednak przy pracy w kilku placówkach wynagrodzenia wynosiły już dwukrotność. Przy dodatkowych dyżurach można było zarobić jeszcze więcej. – W wakacje wypłaciłem jednemu z anestezjologów ok. 45 tys. zł z wszystkimi dodatkami. Za miesięczną pracę, w sumie 340 godzin. Być może pracował jeszcze gdzieś indziej – mówi jeden z dyrektorów. W normalnych warunkach – bez dodatków za pracę przy pandemii – pensje wynoszą średnio kilkanaście tysięcy złotych. – Ale bliżej 20 tys. niż 10 tys. zł – mówi nasz rozmówca. Jednak jak przyznaje, pracownicy mają szansę dorobić w innych miejscach. To powoduje, że pracują ponad miarę i w złych warunkach. Są przemęczeni.
Zróżnicowanie płacowe jest spore. – Jako związek nie wyobrażamy sobie, by obecnie któryś z lekarzy rezydentów zarabiał mniej niż 4750 zł. W praktyce wynagrodzenia te oscylują między tą kwotą a 5200 zł. Z tym że mowa tu o podstawie, bo do tej kwoty należałoby doliczyć również wynagrodzenia za dyżury, ponieważ nawet rezydenci w miarę możliwości dyżurują. A to z kolei kwota 80–90 zł za godzinę – podkreśla Władysław Perchaluk, prezes Związku Szpitali Powiatowych Województwa Śląskiego. Najlepiej opłacani są obecnie anestezjolodzy i chirurdzy. – Przy założeniu, że również dyżurują, wynagrodzenia kształtują się w okolicach od 15 do 30 tys. – mówi.
Ministerstwo Zdrowia wylicza, że na podwyżki lekarzom przekazało spore kwoty. Zgodnie z danymi na 3 września bieżącego roku blisko 254 tys. osób zatrudnionych w sektorze ochrony zdrowia, w tym ponad 100 tys. pielęgniarek, skorzystało z ustawy podnoszącej wynagrodzenia.
Jak to przełożyło się na realny poziom wynagrodzeń np. u lekarzy? Tego nie wiadomo. Wiadomo jednak, jak kształtują się wypłaty tzw. dodatku covidowego. Zgodnie z danymi resortu od maja 2020 r. do końca sierpnia 2021 r. NFZ wypłacił łącznie kwotę prawie 8 mld zł na rzecz 700 podmiotów. Skorzystać z tego miało ponad 105 tys. osób, w tym ponad 26 tys. lekarzy, prawie 50 tys. pielęgniarek, ok. 18,5 tys. ratowników medycznych i prawie 11 tys. osób wykonujących inne zawody medyczne.
W najgorszej sytuacji płacowej są ratownicy medyczni
Dalszy ciąg materiału pod wideo
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama