W projekcie reformy, który zostanie przedstawiony w przyszłym tygodniu, mają pojawić się cztery kategorie placówek, dwie zielone i dwie czerwone.

Podział zostanie taki sam, jak zapisany w pierwszych założeniach reformy przedstawionej pod koniec maja. Będą dwie „dobre”, zielone kategorie, czyli A i B, oraz czerwone, wymagające poprawy – C i D. Jak się dowiedzieliśmy, kategorie będą przyznawane na trzy lata, ale placówki będą miały możliwość ich zmiany wcześniej.
Kategorie szpitali będą wyznaczane przede wszystkim według kryteriów ekonomicznych, nie ma na razie bezpośredniego powiązania z jakością świadczonych tam usług. – Będziemy skupiać się przede wszystkim na wskaźnikach finansowych, bo nie mamy dziś dobrych wskaźników jakościowych – tłumaczył podczas jednej z sejmowych komisji zdrowia poświęconej reformie wiceminister zdrowia Sławomir Gadomski. Placówka mająca największe kłopoty ze spłatą zobowiązań wymagalnych będzie typowana do przeprowadzenia działań naprawczych przez nowo utworzoną Agencję Rozwoju Szpitali. Na razie nie wypracowano konkretnych kryteriów, te znajdą się w osobnym rozporządzeniu do ustawy.
Zespół powołany przez ministra zdrowia, w skład którego wchodzą głównie prawnicy oraz pracownicy resortu zdrowia, przygotowuje ostateczną wersję założeń do reformy szpitalnictwa. Zgodnie z zapowiedziami mają się one ukazać w przyszłym tygodniu, czyli z pewnym opóźnieniem. Początkowo zapowiadane były jeszcze na sierpień, później na 3 września. Wszystko wskazuje na to, że tym razem termin zostanie dotrzymany i zgodnie z obietnicą założenia ukażą się we wrześniowym wykazie prac legislacyjnych. Jak wynika z naszych informacji, opóźnienia wynikały z konieczności doprecyzowania przepisów prawnych dotyczących działań naprawczych w „czerwonych” szpitalach.
Projekt, który zostanie przedstawiony w przyszłym tygodniu, to najbardziej łagodne z rozważanych rozwiązań w reformie szpitali. Nie będzie zmiany właściciela (a były takie pomysły), zdecydowano jedynie, że te placówki, które najgorzej sobie radzą finansowo, będą otrzymywały plan naprawczy z agencji, która będzie miała prawo dokonać czasowego przejęcia zarządzania szpitalami. Plan transformacji będzie przygotowywany z uwzględnieniem map potrzeb zdrowotnych opisujących, jakie są regionalne wyzwania i potencjał opieki medycznej. W efekcie może dojść do zmiany struktury, a część łóżek zostanie zamieniona z „ostrych” na świadczące opiekę długoterminową.
Podczas prac nad projektem dyskusja dotyczyła tego, czy agencja będzie miała nadrzędną władzę, czy też będzie musiała zatwierdzać plan we współpracy z NFZ. Ostatecznie fundusz ma mieć duży wpływ na decyzje. To może być kluczowe, to fundusz jest bowiem płatnikiem i ostatecznie decyduje, na co dana placówka otrzyma kontrakt. To NFZ ma realne narzędzia, żeby zmienić strukturę w danym regionie: część świadczeń może być ograniczona w trybie szpitalnym i przekierowana do leczenia otwartego u specjalistów.
Jednak jak przyznają sami autorzy założeń, to, że choć jest to wariant najmniej inwazyjny, może być jego minusem i negatywnie przełożyć się na sukces reformy. Jak piszą autorzy w zaprezentowanych w maju założeniach, „wyzwaniem jest jednak brak pełnego nadzoru nad szpitalami, a tym samym ryzyko wystąpienia sporów pomiędzy Agencją Rozwoju Szpitali a podmiotami nadzorującymi szpitale oraz brak zupełnego wyeliminowania zjawiska «wielowładztwa» i negatywnego zjawiska braku współpracy pomiędzy szpitalami”. Autorzy boją się też, że agencja może sobie nie poradzić z restrukturyzacją najbardziej zadłużonych jednostek.
Minister zdrowia Adam Niedzielski przekonuje, że reforma ma szansę, jest bowiem kompleksowa i towarzyszy jej wejście w życie ustawy o jakości, która ma zagwarantować, że będą się liczyć standardy opieki nad pacjentami (będzie to miało wpływ na finansowanie). Co więcej opracowano mapy potrzeb zdrowotnych, czyli dokument diagnozujący potrzeby oraz stan zabezpieczenia zdrowotnego w regionach. Minister oraz premier dopiero co ogłosili również powstanie Funduszu Modernizacji Szpitali, z którego ma pochodzić 7 mld zł na remonty szpitali.
To jednak nic nowego – taki subfundusz powstał w ramach przyjętego w 2020 r. Funduszu Medycznego. A tutaj, jak mówi Marek Wójcik ze Związku Powiatów Polskich, były konkretne pieniądze m.in. na modernizacje podmiotów leczniczych (m.in. na wymianę łóżek), jednak z ponad 60 mln zł nie wydano na razie nic, bowiem resort zdrowia nadal nie ogłosił konkursu, w którym można by startować po te pieniądze. To jego zdaniem nie jest najlepszym prognostykiem dla wprowadzanych zmian.