Resort zdrowia planuje uruchomienie – na razie na próbę – programu leczenia uzależnień dzieci od nowych technologii. Część ekspertów zwraca jednak uwagę, że nie ma jeszcze opracowanej jednolitej metodyki udzielania takiego wsparcia.

Przypomnijmy, niedawno zakończyły się konsultacje projektu rozporządzenia w sprawie pilotażowego programu leczenia dzieci i młodzieży nałogowo używających nowych technologii cyfrowych oraz ich rodzin. Wprowadza ono standardy, które muszą spełnić placówki, by wziąć w nim udział, ustanawia również mierniki (m.in. liczba pacjentów w ciągu roku, w tym tych korzystających z terapii zdalnej, czy długość okresu od pierwszej porady do rozpoczęcia procesu diagnostycznego), na podstawie których NFZ oceni jego realizację.
Potrzebny system, ale co z metodyką?
Osoby, które na co dzień zajmują się prowadzeniem psychoterapii uzależnień, w pełni popierają tę ideę. – Założenie, że tworzymy pilotaż, który z jednej strony ustrukturyzuje system, a z drugiej – dzięki któremu będzie wiadomo, które placówki prowadzą programy leczenia, jest bardzo dobrym pomysłem – podkreśla dr Bernadeta Lelonek-Kuleta ze Stowarzyszenia Natanaelum. Wskazuje bowiem, że obecnie problemem jest znalezienie czy nawet zarekomendowanie odpowiedniej lecznicy. – Wiem, że w Polsce są pojedyncze ośrodki, które zajmują się takimi osobami, ale nie jest to pomoc systemowa, ale incydentalna. Taka placówka po prostu oddolnie wypracowała sobie program, sprawdza go (więc poniekąd prowadzi pilotaż), deklaruje gotowość pracy. Ale ciągle trudnością jest dostępność – wskazuje.
Ekspertka zwraca jednak uwagę, że obecnie nie istnieją jednolite standardy pracy z osobami uzależnionymi od technologii cyfrowych. Również omawiany projekt określa jedynie zagadnienia techniczno-organizacyjne. Natomiast istotą jest merytoryczna zawartość programu pilotażowego: na czym będzie bazował program, na jakim nurcie. Tym bardziej że 1 kwietnia br. został powołany zespół ds. opracowania reformy systemu leczenia uzależnień, a zagadnienie walki z uzależnieniami behawioralnymi jest jednym z wątków jego prac. – Pojawiały się postulaty, by to zespół wypracował standardy pracy z osobami uzależnionymi od nowych technologii, zwłaszcza z dziećmi czy młodzieżą, bo to jest obecnie największy problem. Stąd moje zaskoczenie, że nie mamy jeszcze standardów, a już rozpoczynamy pilotaż – mówi dr Lelonek-Kuleta.
Przewodniczący zespołu i jednocześnie dyrektor Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii Piotr Jabłoński wskazuje jednak, że obie inicjatywy są na innym etapie zaawansowania, ale w zamyśle prace zespołu mają konsumować osiągnięcia pilotażu. Uspokaja również, że metody istnieją, choć rzeczywiście wypracowane są oddolnie. – Zanim jeszcze państwo zaproponowało wsparcie dla rozwiązania problemu związanego z uzależnieniami behawioralnymi, wielu terapeutów i wiele ośrodków leczniczych na własną rękę, korzystając ze swojego doświadczenia oraz innych źródeł (w tym międzynarodowych), opracowywało własne metody. W większości takich przypadków dominuje tzw. dialog motywujący czy praca oparta na terapii behawioralno-poznawczej – podkreśla.
Co ciekawe, w trakcie posiedzenia parlamentarnego zespołu ds. cyberbezpieczeństwa dzieci, które miało miejsce 18 maja, Bogusława Bukowska z Krajowego Biura ds. Przeciwdziałania Narkomanii wskazywała, że brak wskazania konkretnego modelu terapii jest działaniem zamierzonym. – Niejako cedujemy tę odpowiedzialność na podmioty biorące udział w pilotażu z nadzieją, że są to grupy ekspertów, które przygotują odpowiednie projekty, zaś w drodze ewaluacji będziemy mieli możliwość dokonania oceny, który z tych modeli wydaje się najbardziej obiecujący – argumentowała.
Jaki będzie efekt?
Pozostaje pytanie, czy uda się wyciągnąć merytoryczne wnioski z pilotażu, jeśli podejścia różnych placówek do terapii będą zgoła odmienne? Piotr Jabłoński uważa, że tak. – Jestem zwolennikiem tezy, że bez względu na to, jak manifestują się uzależnienia (w sposób chemiczny, czynnościowy), to i tak zawsze pracujemy z człowiekiem. Pracujemy z kompleksem zjawisk psychicznych, psychologicznych oraz społecznych, powiązanych z jakąś objawiającą się dysfunkcją. W związku z tym każde zebranie danych ma duże znaczenie. Zaś pilotaż może nam pomóc choćby w dogłębnym wypracowaniu zarówno standardów pracy, jak i systematycznego monitorowania oraz wdrażania rozwiązań adekwatnych do potrzeb – przekonuje.
Zespół ma się zajmować m.in. analizą zagadnień związanych z dostępnością do różnych form pomocy – również we współpracy z NFZ. – Chcemy omówić te sprawy również z perspektywy organizacyjnej, technicznej czy finansowej – podkreśla Piotr Jabłoński. Wskazuje, że równie dużym wyzwaniem będzie zniuansowanie metod pracy z dziećmi i nastolatkami. Jego zdaniem bowiem trudno jest przełożyć formy pracy charakterystyczne dla terapii dorosłych na dzieci i młodzież.
W związku z wątpliwościami co do chronologii prowadzenia działań zwróciliśmy się również z prośbą o komentarz do resortu zdrowia. Nie uzyskaliśmy jednak odpowiedzi, natomiast przedstawicielka MZ podczas kolejnego posiedzenia zespołu ds. cyberbezpieczeństwa dzieci (z 25 maja) przyznała, że w toku konsultacji odnotowano wiele uwag dotyczących braku ustalenia choćby podstaw metodyki. Wskazała, że wymaga to sprawdzenia, na ile należy regulować tę kwestię, a na ile zaś – biorąc pod uwagę, że jest to program pilotażowy – pozwolić na większą swobodę i rozwiązania, które zostaną zaimplementowane, poddać po prostu ewaluacji, a w późniejszych etapach sprawdzić również sposób prowadzenia terapii.
Etap legislacyjny
Projekt rozporządzenia po konsultacjach