Rząd uzgodnił z przedstawicielami lokalnych władz działania zachęcające do zastrzyków przeciwko COVID-19.

Szczegółowe wyniki sondażu DGP i RMF FM pokazują, że najbardziej przeciw potencjalnemu szczepionkowemu przymusowi byliby wyborcy Konfederacji (w całości) i Lewicy (80 proc.). Bardziej elastyczne podejście wykazali wyborcy KO (49 proc. przeciwko) i PSL (26 proc.). Ale to, co w największym stopniu może zniechęcać rząd do zaostrzenia polityki szczepionkowej, to wysoki odsetek sceptycznie nastawionych do tego pomysłu wyborców PiS – aż 70 proc.
Jeśli chodzi o podział badanych ze względu na wiek, to widać, że najbardziej zagrożeni, czyli seniorzy, opowiadają się za wprowadzeniem obowiązku szczepień. W grupie 60–69 lat chce tego połowa badanych, a wśród 70 plus powyżej 62 proc.
Dziś rząd nie ma zamiaru wprowadzać przymusowej wakcynacji. Co jednak niepokojące, chęć do szczepień zaczyna słabnąć. Za chwilę będziemy mieli preparaty, ale nie będzie chętnych do ich przyjęcia. – Postawa „szczepimy się” jest oczekiwana, więc w badaniach łatwiej mówić, że to zrobimy. A czemu ludzie mieliby przestać chcieć się szczepić? To miała być droga do normalności, a skoro obostrzenia i tak są znoszone, to dla części Polaków szczepienie może stać się zbędne – tłumaczy Marcin Duma z United Surveys.
Dlatego rząd zaczął już akcję profrekwencyjną, m.in. za pomocą spotów z Cezarym Pazurą. Teraz porozumiał się również z samorządowcami.
Ustalenia dotyczą kilku filarów akcji promocyjnej. Jeden to konkursy w gminach. Pierwszym jego elementem jest ryczałt dla gmin na działania promocyjne, przy czym wysokość środków zależeć będzie od wielkości jednostki. Te do 30 tys. mieszkańców miałyby otrzymać kwotę 10 tys. zł, gminy od 30 do 100 tys. mieszkańców – 20 tys. zł, te między 100 a 500 tys. – 30 tys. zł, a największe, powyżej 500 tys. mieszkańców – 40 tys. zł. Pieniądze te miałyby sfinansować takie działania jak telefoniczny kontakt z mieszkańcami, pikniki rodzinne czy lokalne konkursy.
W finale loterii wylosowane zostaną dwie nagrody po 1 mln zł
Drugi element to nagroda dla samorządów z wysokim wyszczepieniem. Plan przewiduje kwotę 100 tys. zł dla pierwszych 500 gmin, które przekroczą 75-proc. odsetek zaszczepionych mieszkańców. Pieniądze te samorządy mogłyby przeznaczyć na dowolne cele społeczne.
Trzeci element to konkurs na najbardziej odporną gminę. Tu do wzięcia ma być 1 mln zł dla wsi lub miasta z najwyższym odsetkiem zaszczepionych w każdym z 49 byłych województw. Dodatkowo ma być 1 mln zł dla gminy z najwyższym odsetkiem zaszczepionych w Polsce.
Od 1 lipca, przy udziale Totalizatora Sportowego, uruchomiona zostanie też loteria. Co 2000. osoba przystępująca do niej wygra 500 zł. Co tydzień będą losowane dwie nagrody po 50 tys. zł, co miesiąc dwie po 100 tys. zł, a w finale dwie po 1 mln zł.
Drugi filar dotyczy zmian w samym programie szczepień. Władze lokalne zobowiązały się kontaktować z seniorami w wieku 60 plus. Będą to mogły robić np. poprzez ośrodki pomocy społecznej, POZ czy inne placówki medyczne i samorządowe jednostki organizacyjne, które mają styczność z seniorami.
Dodatkowo utworzone mają być kolejne zespoły wyjazdowe (docelowo szczepienia w domu mogą być oferowane wszystkim w wieku 70 plus). Nowe zespoły mają być organizowane w oparciu o jednostki ochotniczych straży pożarnych i punkty zabiegowe.
W grę wchodzą też doraźne akcje szczepień (w przypadku preparatów jednodawkowych). Zalecana ma być ich organizacja podczas imprez masowych, takich jak koncerty czy wydarzenia sportowe. Niewykluczone, że ponowiona zostanie akcja przypominająca tę z majówki, gdy w największych miastach utworzono mobilne punkty podające zastrzyki bez uprzedniego zapisu. Dodatkowo od 1 lipca mają się pojawić uproszczenia procedur włączania się POZ-ów do narodowego programu szczepień.
Wstępnie była też mowa o tym, by w akcję włączyć szkoły. Niektórzy dyrektorzy deklarowali chęć organizacji choćby szczepień dla własnych uczniów. Ostatecznie to rozwiązanie nie wejdzie w życie. Z jednej strony przeciwne były niektóre samorządy, które nie chciały dodatkowej konkurencji, z drugiej czas zmasowanych akcji to czerwiec–lipiec, czyli okres, gdy zaczynają się wakacje.
Wiceminister zdrowia Anna Goławska przyznaje, że oddolne akcje mają sens, co widać już po działaniach, które wdrożył resort. – Dzwoniliśmy przez infolinię do osób, które nie zgłaszały się na drugą dawkę, chodzi o kilka procent szczepionych. Pytaliśmy o powody. Wychodziło, że wiele osób zrezygnowało, bo wyjeżdżało w tym czasie i nie pasował im termin. Część z nich zachorowała – wylicza minister Goławska. I dodaje, że osobista rozmowa i umówienie nowego terminu pomagało. Stąd pomysły, by uelastycznić wyznaczanie terminu drugiej dawki oraz zaangażować gminy do telefonicznego kontaktu z seniorami.
Czy twoim zdaniem szczepienia przeciw COVID-19 powinny być obowiązkowe?

Sto tysięcy dla gmin prymusów

Tylko 36 proc. ankietowanych uważa, że szczepienia przeciw COVID-19 powinny być obowiązkowe. Większość (62 proc.) jest przeciwna. Bardziej przychylne twardym regułom są kobiety (39 proc. za, wobec 33 proc. mężczyzn).

Ale dla PiS najważniejsze jest, że aż 70 proc. wyborców tej partii sprzeciwia się obowiązkowi szczepień. Ta droga osiągania odporności zbiorowej wydaje się więc dziś zamknięta. Wiceminister zdrowia Anna Goławska potwierdza: nie ma planów wprowadzenia obowiązkowych szczepień. I dodaje, że rząd chce postawić na akcje oddolne i przekonywanie Polaków do zastrzyków. Stąd porozumienie z samorządowcami, które zawarł wczoraj szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Przewiduje ono, że gminy będą premiowane za wysoki odsetek zaszczepionych mieszkańców. Te z najlepszymi wynikami będą mogły liczyć na nagrody pieniężne, np. po 100 tys. zł dla pierwszych 500 gmin w Polsce, które przekroczą̨ 75-proc. poziom wakcynacji wśród dorosłych. Z kolei zaszczepieni lub już na zastrzyk zapisani wezmą udział w loterii, w której do wygrania będą nagrody pieniężne lub rzeczowe (np. hulajnogi elektryczne czy auta hybrydowe).

Samorządowcy zorganizują też – na mocy decyzji wojewodów – akcję, w ramach której dotrą do niezaszczepionych osób po 70. roku życia i spróbują je zachęcić do zmiany zdania. Podobną akcję prowadzi już resort zdrowia, który m.in. przez lekarzy POZ i infolinię dzwoni do ludzi, którzy nie przyszli na szczepienie i przekonuje ich do przyjęcia preparatu. Z doświadczeń urzędników wynika, że to działa.

Jak dowiedział się DGP, największy problem z chętnymi do szczepienia jest obecnie na Podlasiu oraz w małych miejscowościach: tak wynika ze wstępnych analiz mapy zaszczepionych. – Duże miasta są świetnie zorganizowane, ale mniejsze mają kłopoty – tłumaczy wiceminister zdrowia Anna Goławska. Wyzwaniem pozostaje także przekonanie młodszych roczników.

Czy szczepienia przeciw COVID-19 powinny być obowiązkowe?