- Pandemia – mimo wszystkich negatywnych jej cech – wymusiła rozwój pewnych rozwiązań, w medycynie sprowadziło się to do przyspieszonego kursu telemedycyny - mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
- Pandemia – mimo wszystkich negatywnych jej cech – wymusiła rozwój pewnych rozwiązań, w medycynie sprowadziło się to do przyspieszonego kursu telemedycyny - mówi Tomasz Zieliński, wiceprezes Porozumienia Zielonogórskiego.
Niedawno zwracali państwo uwagę na wykluczenie cyfrowe osób starszych w odniesieniu do Narodowego Programu Szczepień. Czy rzeczywiście zapisy na szczepienia przysparzają trudności osobom starszym?
Problem wykluczenia cyfrowego będzie się zmniejszał wraz z kolejnymi rocznikami szczepień, ale obecnie jest przez nas zauważany. Daleki jestem od krytykowania korzystania z SMS-owej formy komunikacji, ale zwróćmy uwagę, że seniorzy – w przeciwieństwie do młodszego pokolenia – mogą żyć bez telefonów. Stąd system oparty na SMS-ach, dzwonienie, rozmowy z chatbotami i voicebotami nie zawsze się sprawdza. Wystarczy, że telefon komórkowy jest traktowany jako aparat domowy i należy do kilku domowników – wtedy sytuacja, w której przychodzi SMS ze wskazaniem terminu szczepienia, wprowadza zamieszanie. Stąd konieczne jest wypełnienie tej luki – w tym konkretnym przypadku poprzez bezpośredni kontakt z placówkami podstawowej opieki zdrowotnej.
Obecna sytuacja sprzyja wprowadzaniu elektronicznych nowinek. Obok e-recept, e-skierowań, pojawiły się także elektroniczne stetoskopy. Resort zdrowia zapowiada wprowadzenie ich w ramach pilotażowego programu. Czemu ma to służyć?
Pandemia – mimo wszystkich negatywnych jej cech – wymusiła rozwój pewnych rozwiązań, w medycynie sprowadziło się to do przyspieszonego kursu telemedycyny. Dzięki temu obecnie, na fali zainteresowania nowoczesnymi rozwiązaniami, łatwiej jest je wdrażać. Tak właśnie jest z elektronicznymi stetoskopami, które są na rynku już jakiś czas, ale dotąd tylko w użyciu tych, którzy interesują się nowymi technologiami medycznymi.
Zastosowanie elektronicznego stetoskopu to oszczędność czasu – osłuchanie pacjenta, czyli odsłuchanie przesłanego odczytu urządzenia, trwa krócej niż odbycie wizyty. Ponadto, dzięki zastosowaniu m.in. algorytmów sztucznej inteligencji, będzie można łatwiej wychwycić, którzy pacjenci wymagają bezpośredniej konsultacji z lekarzem, a których można uspokoić, że wszystko jest w porządku. Jest to rozwiązanie o tyle ciekawe, że jesteśmy w sytuacji, gdy personelu medycznego brakuje. Działa to również na korzyść pacjenta – nie trzeba iść do lekarza, a samodzielnie się zbadać, co później zostanie zdalnie ocenione. Oczywiście w ramach pilotażu będzie wręcz na odwrót – pracy będzie dwa razy więcej, ponieważ trzeba będzie porównywać badanie w kontakcie osobistym oraz elektroniczne, konfrontując ich wyniki, by czegoś nie przeoczyć.
Czy używanie elektronicznego stetoskopu z perspektywy pacjenta jest skomplikowane?
Korzystałem z jednego urządzenia tego typu. Jest ono odrobinę większe niż kula bilardowa, może bardziej właściwe byłoby określenie „mały głośniczek”. Cała procedura polega na przykładaniu urządzenia w konkretne punkty. Do tego mamy aplikację w telefonie. Przykładamy, czekamy na komunikat, że badanie się nagrało, ewentualnie sygnał o konieczności przyłożenia w innym miejscu bądź ograniczenia hałasów w otoczeniu. Plik z nagraniem aplikacja wysyła do systemu. Wydaje mi się więc, że jeśli ktoś ma podstawową wiedzę, jak posługiwać się smartfonem, powinien sobie poradzić.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama