Normalnie do przewozu tlenu do szpitali wykorzystywaliśmy osiem cystern. Dziś 41, a to i tak nie starcza – alarmuje jedna z firm.

Dostawcy tlenu boją się, że będą musieć wybierać między dwoma szpitalami, w których brakuje gazu ratującego życie. Nie chcą podejmować tak dramatycznych decyzji. Dlatego, jak się dowiedział DGP, proszą rząd o wyznaczenie priorytetów: który szpital mają ratować pierwszy.
Producenci apelują też o przyjrzenie się, z czego wynika nierówne zużycie tlenu w lecznicach. Przekonują, że w części placówek przy mniejszej liczbie pacjentów jest zużywane więcej tlenu niż w szpitalu, który ma więcej chorych. I wskazują, że może wynikać to ze wzrostu konsumpcji np. przy stosowaniu wysokich przepływów u pacjentów.
Zdaniem resortu dowodem na to, że dochodzi do takich sytuacji, może być skokowy wzrost zużycia tlenu w godzinach nocnych lub weekendy. Dlatego Ministerstwo Zdrowia już kilka dni temu skierowało do szpitali apel, by nie stosować trybu maksymalnego, kiedy to nie jest konieczne. Nie tylko stanowi to nieuzasadnione użycie gazu, którego potem brakuje, lecz także może skutkować niewydolnością instalacji.
Z kolei na Mazowszu, jak podaje Tok FM, urząd wojewódzki poinformował szpitale, że „w najbliższych dniach możemy mieć do czynienia z sytuacją, że cysterna nie dojedzie do szpitala, zatem pozostanie on bez tlenu. (…) Dołączamy się do apelu firmy i prosimy o ograniczenie konsumpcji tlenu medycznego (...). Tylko takie działanie pozwoli nam uniknąć tragedii”.
Dyrektorzy szpitali przekonują, że nie da się tak łatwo porównać „słupków” zużycia: to, ile i w jaki sposób używany jest tlen, jest uzależnione od stanu pacjenta, a nie tylko od liczby chorych.
Minister zaapelował również, żeby ograniczyć stosowanie małych butli, bo tych brakuje w obrocie i w transporcie medycznym. Ma to pomóc rozwiązać fatalną sytuację m.in. w karetkach, które czasami nie mają możliwości przewieźć chorego z COVID-19 z jednego szpitala do drugiego, bo nie są odpowiednio wyposażone.
Z kolei problem starych i niewydolnych szpitalnych instalacji resort zdrowia chce rozwiązać poprzez ich codzienne rozmrażanie. Równocześnie prosi, żeby zorganizować to tak, by w tym czasie… nie korzystać z butli, których brakuje. Apeluje także, aby zapewnić dostępność dużych dostaw przez drogi pożarowe lub ewakuacyjne, tak aby szpital był gotowy w każdym momencie na przyjazd cysterny z gazem.
Jak się dowiedzieliśmy, trwają starania, żeby zwiększyć liczbę punktów, z których będą jeździć cysterny. Bo to właśnie nie sam tlen, a dostawy – jak już DGP pisał wielokrotnie – są największym problemem. Tym bardziej, że powoli przestaje się sprawdzać model konwertowania cystern do transportu innych gazów na tlen medyczny.
– Normalnie do przewozu tlenu do szpitali wykorzystywaliśmy osiem cystern. Dziś 41 i mamy w planach dołożenie kolejnych. To jednak oznacza, że mamy kłopoty z realizacją na czas zamówień na inne gazy – tłumaczy pracownik jednej z firm produkującej tlen medyczny. Dostawcy potwierdzają, że opóźniają kontrakty realizowane na rzecz hut, przemysłu przetwórczego czy spożywczego. ‒ Życie ludzkie jest ważniejsze – dodaje pracownik jednej z firm i mówi, że nie obawia się na razie o konsekwencje, bo w takiej sytuacji dostawców chroni ustawa covidowa.
A to nie jest jedyny problem.Przeróbka cystern kosztuje, a pieniądze na to wykładają z własnej kieszeni dostawcy. Zaczyna się też gromadzić niezużyty azot, bo jego dostawy dla firm są ograniczane. ‒ Już niedługo trzeba będzie ograniczać jego produkcję. To też nie jest korzystne, bo musi zostać zachowany balans między produktami w firmie. Poza tym jego przechowywanie też kosztuje – komentuje pracownik jednej z firm.
Do zawirowań z organizacją leczenia dochodzi chaos z harmonogramem szczepień. Oprócz krajowych problemów z zapisami (w niekontrolowany sposób uwolniono zapisy dla części 40-latków) dochodzą niepokojące decyzje innych państw w sprawie AstryZeneki. 1 kwietnia Niemcy zdecydowali, że osoby poniżej sześćdziesiątki, które dostały szczepionkę tej firmy, drugą dawkę powinny otrzymać od innego producenta. Jak pisze „Deutsche Welle”, oficjalny powód jest taki, że ochrona słabnie po 2 tygodniach. Zastosowanie dwóch różnych preparatów ma poprawić mechanizmy obronne.
Choć liczba nowych przypadków w Polsce delikatnie spada, liczba zajętych miejsc w szpitalach jest nadal bardzo wysoka i może wciąż rosnąć. W niedzielę zajętych było 32 565 łóżek na 43 930 dostępnych i 3269 respiratorów (na 4213).