W ramach relokacji pacjentów ze Śląska największa grupa może być skierowana na Pomorze Zachodnie. Do dyspozycji są nie tylko karetki, ale również śmigłowce, a nawet samoloty wojskowe.

Chorzy na COVID-19 z województw, w których szpitale pękają w szwach, będą przewożeni do regionów, gdzie są jeszcze wolne miejsca. Dziś problem dotyczy głównie Śląska. Na razie to karetki mają rozwozić pacjentów do ościennych województw. Jeśli problem z miejscami będzie narastał również tam, zostanie uruchomiony transport lotniczy.
– Mamy sześć śmigłowców w dyżurach poszukiwawczo-ratowniczych, które w razie potrzeby są do dyspozycji Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Kolejne trzy śmigłowce z wyposażeniem ratowniczym też mogą być użyte w tym celu. Dziś wydano decyzję, że w dyspozycji są dwa samoloty CASA do transportu na dłuższe odległości. Jeśli będzie taka potrzeba, możemy udostępnić śmigłowce transportowe – deklaruje wiceminister obrony Wojciech Skurkiewicz. Na razie 18 pacjentów ze Śląska przewieziono karetkami do Kędzierzyna-Koźla. – Jeśli będzie trzeba, podstawą działań będą helikoptery LPR, bo dysponują odpowiednim sprzętem. Dopiero na końcu samoloty i helikoptery wojskowe – opowiada jeden z rozmówców.
Jak szacuje rząd, transport lotniczy siłami LPR daje możliwość przewiezienia 40 pacjentów na dobę. Szpital tymczasowy w Pyrzowicach został uruchomiony tuż przy lotnisku i gdy się wypełnia, łatwo można ewakuować pacjentów drogą lotniczą do województw mniej dotkniętych przez epidemię. Drogą powietrzną mieliby być wysyłani na północ, bo w Małopolskiem czy Podkarpackiem sporo łóżek już jest zajętych. – Dużo miejsc jest za to w Zachodniopomorskiem. Właśnie jest tam otwierany szpital tymczasowy. Sytuacja poprawiła się także w Warmińsko-Mazurskiem i na Pomorzu – słyszymy od naszych rozmówców.
Dalsze działania są uzależnione od danych epidemicznych, jakie spłyną z poniedziałku i wtorku. – Na tej podstawie zrobimy symulacje sięgające piątku. Jeśli sytuacja będzie zła, od środy zaczniemy relokację. Jeśli sytuacja będzie pod kontrolą, kolejne symulacje zrobimy w święta – dodaje osoba z rządu. W ostatnich dniach ustalano szpitale, które mogłyby przejąć chorych ze Śląska. – Chodzi zwłaszcza o placówki, które są w stanie przyjąć ciężkie helikoptery, mogące transportować po kilka osób – wskazuje nasz rozmówca. W grę wchodzi też scenariusz, w którym w poszczególnych województwach niektóre szpitale zostaną w całości lub częściowo przekształcone w covidowe z priorytetem dla pacjentów ze Śląska. – Jeden z takich szpitali powiatowych jest w Łódzkiem – wskazuje rozmówca z rządu.
Poza Śląskiem najgorsza sytuacja panuje na Dolnym Śląsku, Mazowszu i w Świętokrzyskiem. Wszędzie tam przekroczono pułap 80 proc. zajętych łóżek. Do pojedynczych relokacji dochodzi już teraz. – Mamy pacjentów ze Śląska i Dolnego Śląska – przyznaje Dariusz Madera, dyrektor Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Opolu. W tamtejszym szpitalu tymczasowym oddano kolejne 16 łóżek i 10 łóżek OIOM. Problemem pozostają kadry. Na razie główne zabezpieczenie stanowią anestezjolodzy ze szpitala klinicznego w Opolu. Aby byli dostępni, zmniejszono liczbę operacji planowych.
Sytuacja jest trudniejsza niż jesienią. Chociażby dlatego, że pacjenci wymagają teraz o wiele dłuższego wsparcia respiratorami niż w poprzedniej fali. – Dłużej trwa, zanim się rozstrzygnie, czy uda się szybko wyprowadzić pacjenta na prostą, czy nie uda się go uratować – mówi jeden z lekarzy. Według danych oficjalnych na 3,7 tys. dostępnych respiratów 2,9 tys. jest zajętych. Widać spore regionalne różnice. Wczoraj na Mazowszu było wykorzystywanych więcej respiratorów niż było teoretycznie dostępnych.
– Korzystamy z respiratorów transportowych. To jednak nie jest sprzęt, który powinien być wykorzystywany w takim trybie – mówi lekarz z jednego z powiatowych szpitali pod Warszawą. Zresztą i z takimi maszynami jest problem. Wiele karetek nie ma dobrego sprzętu. – Efekty są takie, że przygotowujemy pacjenta, intubujemy, chory czeka z anestezjologiem na karetkę, a kierowca, który przyjeżdża po wielu godzinach, mówi, że nie ma respiratora – mówi dyrektor jednego z dużych szpitali.
Akcję relokacji krytykuje opozycja. – Pytanie, dokąd tych ludzi przewieźć, skoro w wielu regionach rezerw już nie ma, a tam, gdzie są, za chwilę ich nie będzie – dopytuje Jan Grabiec z PO. Jego zdaniem rząd próbuje ratować wizerunek. – Ludzi na skalę masową przewieźć się nie da. To będzie zapewne akcja PR-owska, mająca udowodnić, że rząd próbuje coś zrobić, podczas gdy i tak wiele osób będzie w tym czasie skazanych na śmierć – przekonuje.