Jak wynika z informacji DGP, członkowie Rady Medycznej pozytywnie opiniują przyspieszenie szczepień cukrzyków. Na to nie ma zgody KPRM. Powód? Grupa jest za duża.

Chorzy z nowotworem, którzy byli hospitalizowani w ostatnim roku, mieli być uprawnieni do szczepień w grupie I, równolegle z najstarszymi. 11 dni temu (4 marca) do listy dopisano Polaków ze świeżą diagnozą raka oraz tych, którzy rozpoczęli chemio- lub radioterapię. Już niekoniecznie w szpitalu. Dzień później wyrzucono nowo zdiagnozowanych, aby 10 marca ‒ czyli w tę środę ‒ dodać ich z powrotem. To wszystko po to, by… dwa dni później doprecyzować, że do wcześniejszych szczepień w ramach grupy I będą uprawnione tylko te osoby, u których nie tylko wykryto raka, lecz także zakwalifikowano do leczenia chemioterapią lub radioterapią.
‒ Zwracaliśmy uwagę KPRM, że jest bałagan i że w takim brzmieniu można dopisywać osoby, które mają np. nowotwór łagodny, ale nie uwzględniono tego wcześniej – mówił DGP jeden z rozmówców pod koniec tygodnia. Na sprawę zwracał również uwagę portal cowzdrowiu.pl.
Na tym jednak nie koniec bałaganu. Nadal wiele niejasności jest z ozdrowieńcami – nie ma konkretów dotyczących liczby dawek, które należy im podać. W rozporządzeniu tego nie doprecyzowano, a komunikaty ze strony KPRM i MZ pozostają niejasne. ‒ Zapis jest na razie taki, że ozdrowieńcy zapisywać się będą mogli najwcześniej trzy miesiące po przebyciu choroby. Nie działa to wstecz: ozdrowieńcy, którzy mają już terminy, nie będą mieli ich przesuwanych. Nowością jest także to, że osoby – nawet sześć miesięcy po przebytej chorobie – nie podlegają kwarantannie, nawet jeżeli miałyby styczność z chorym.
Jak wynika z informacji DGP członkowie Rady Medycznej pozytywnie opiniują przyspieszenie szczepień cukrzyków. Profesor Krzysztof Strojek, konsultant ds. diabetologii, wskazuje, że w Polsce mamy 2,5 mln cukrzyków (to osoby, które choć raz w roku skorzystały z refundacji leków lub mają rozpoznanie takiej choroby przez lekarza). Ryzyko zgonu w tej grupie jest bardzo wysokie. Jak pokazują badania, sięga ono 30 proc. W grupie pacjentów poniżej 60 lat to cukrzycy – po osobach z chorobami nowotworowymi – są najbardziej narażeni na śmierć po zakażeniu.
Największym zmartwieniem dla rządu jest jednak teraz brak miejsc w szpitalach. Według rozmówców DGP jest pomysł, żeby wyznaczyć maksymalny czas przebywania na oddziale covidowym do ok. 14 dni, a następnie przesuwać takie osoby na inne oddziały, żeby nie blokowały miejsca. Jest także problem z preparatem AstryZeneki. W części państw został on wstrzymany w związku z wykryciem zakrzepów krwi u niewielkiej liczby zaszczepionych. KRPM przekonuje, że Polska będzie stosować preparat. Kłopotem pozostaje nastawienie pacjentów.
Nasi rozmówcy zwracają uwagę na kolejny paradoks: kwestia maseczek. Od czwartku z obowiązku noszenia maseczek zwolnione są osoby z zaawansowanymi schorzeniami neurologicznymi, układu oddechowego lub krążenia, przebiegającymi z niewydolnością oddechową lub krążenia. Już w połowie zeszłego roku był pomysł, żeby wybrane grupy były zwolnione z noszenia maseczek. Wówczas do resortu zdrowia wpłynęły opinie konsultantów krajowych na temat tego, czy ktoś powinien być zwolniony z takiego wymogu. Jak się wówczas dowiedział DGP, wszystkie były jednoznaczne: nie ma takiej choroby, która zwalniałaby z wymogu maseczki. Po tych opiniach MZ wycofało się ze zmiany.
Rząd szykuje się również do przyspieszenia szczepień w II kw. Wówczas do Polski ma dotrzeć 15 mln dawek. Jednym ze sposobów jest przeorganizowanie systemu.