Ministerstwo opracowało projekt dodatkowych prywatnych ubezpieczeń zdrowotnych. Znamy szczegóły.
Resort zdrowia przedstawi projekt pod koniec marca. Publikujemy niektóre z propozycji, które się w nim znajdą. Ministerstwo – przygotowując się na zarzuty o prywatyzację służby zdrowia – zapewnia, że pacjenci z prywatną polisą będą traktowani tak samo jak ci leczeni z publicznych pieniędzy. Obiecuje też, że będzie kontrolowało, by nie mieli oni pierwszeństwa przed chorymi, którzy nie wykupili dodatkowej polisy.
Zdaniem resortu szpitale mają po wykorzystaniu kontraktu z NFZ jeszcze od kilkunastu do 30 proc. niewykorzystanych mocy. Są wolne łóżka, aparatura medyczna i dostępni lekarze, którzy nie leczą. Nie pozwala im na to ograniczona liczba pacjentów, których leczenie jest opłacane przez fundusz. Tę lukę mieliby zapełnić chorzy, których opiekę zdrowotną finansowałaby firma ubezpieczeniowa.
Część ekspertów zwraca uwagę, że plan wiceministra Sławomira Neumanna to oszczędność dla NFZ kosztem pacjentów. Dochodzić będzie do podwójnych opłat: chorzy będą płacili jeszcze raz za te same usługi, które już mają teoretycznie zapewnione w publicznej służbie zdrowia. Skusić ich ma poprawa jakości. Już teraz – jak wynika z raportu Polskiej Izby Ubezpieczeń oraz Infarmy – państwo oszczędza (dane z 2012 r.) ok. 750 mln zł na pacjentach, którzy korzystają z prywatnej oferty. To jednak miałoby się przełożyć na korzyści dla pacjentów, którzy zostaną w NFZ – będą mniejsze kolejki do publicznych placówek.
Planowane zmiany:
1 Placówki medyczne oprócz kontraktu z NFZ mogą zawierać umowy z prywatną firmą ubezpieczeniową
2 Wysokość „prywatnego” kontraktu jest procentowo uzależniona od kontraktu z NFZ
3 Ministerstwo sprawuje nadzór nad „medyczną” działalnością firm ubezpieczeniowych:
a) niewyrobiony kontrakt z NFZ automatycznie blokuje realizację umowy z ubezpieczycielem. Kontrole następują np. w cyklu miesięcznym, co ma zapobiec przyjmowaniu pacjentów prywatnych kosztem tych z funduszu
b) resort określa minimum, które musi się znaleźć w koszyku oferowanym przez ubezpieczyciela
c) resort określa, do kogo ubezpieczenie jest kierowane. Zapobiegnie to wykluczeniu np. osób starszych
4 Zakaz osobnych wejść, sal, łóżek i sprzętu dla pacjentów prywatnych
5 Pacjent ubezpieczony prywatnie może skorzystać w ramach polisy tylko z placówki, z którą ma podpisaną umowę jego ubezpieczyciel
6 Koszyk świadczeń gwarantowanych pozostaje bez zmian
7 Możliwe jest współpłacenie – pacjent może przy konkretnym zabiegu (resort ustala ich listę) dopłacić do lepszego standardu
8 Pacjent ubezpieczony prywatnie jest przyjmowany według „prywatnej” kolejności
Co uleczy służbę zdrowia
Dodatkowe ubezpieczenia to jeden ze sposobów na poprawienie sytuacji w służbie zdrowia, jakiego zamierza chwycić się Ministerstwo Zdrowia. Polisy dałyby zastrzyk gotówki do placówek medycznych i samych lekarzy. Ale resort przyznaje, że – oprócz ubezpieczeń – analizuje inne warianty. Wśród nich są pomysły zwiększenia składki, wyższych dopłat z budżetu oraz współpłacenia (pacjenci dopłacaliby do leczenia publicznego z własnej kieszeni). Wszystkie te możliwości obecnie są w trakcie analiz finansowych, w których bierze się pod uwagę długofalowe skutki gospodarcze.
Najpoważniej pod uwagę brane są dodatkowe ubezpieczenia oraz możliwość (nie obowiązek) dopłacania do niektórych zabiegów. – Zwiększenie składki jest w tej chwili mało realne. Nie ma sensu gospodarki, która zaczyna się coraz lepiej kręcić, okładać nowym podatkiem, mogącym ją spowalniać – tłumaczy wiceminister zdrowia Sławomir Neumann. Jego zdaniem głównym celem jest to, aby gospodarka rozwijała się coraz lepiej, bo dzięki temu wpływy ze składki zdrowotnej do NFZ będą coraz wyższe.
Zwiększenie składki oznaczałoby konieczność zabrania kolejnych środków z kieszeni pracownika, co nie wzmocniłoby wewnętrznej konsumpcji. – A ta jest bardzo ważna z punktu widzenia gospodarki wychodzącej ze spowolnienia – dodaje Neumann. Nie bierze też pod uwagę mikropłatności – czyli wprowadzenia obowiązkowych drobnych dopłat za każdą wizytę lekarską. Ale nie wyklucza wprowadzenia dopłat do niektórych zabiegów, szczególnie że praktykowały to do niedawana niektóre szpitale. Np. przy zaćmie pacjenci często dopłacali do lepszej soczewki, niż była im oferowana przy zabiegu finansowanym z NFZ. W praktyce część zabiegu pokrywał fundusz, a część – chory. Jednak takie praktyki zostały zakazane przez fundusz, który stwierdził, że to wbrew prawu. Teraz Ministerstwo Zdrowia planuje zalegalizować dopłaty, jednocześnie określając standardy, za które zapłaci fundusz i za co może dopłacić chory.
Największy zastrzyk gotówki do systemu zagwarantowałyby dodatkowe ubezpieczenia. Miałby powstać specjalny urząd nadzoru, który kontrolowałby działanie prywatnych ubezpieczeń w publicznym systemie. Jak zapewnia Sławomir Neumann, ministerstwo byłoby gwarantem, że firmy nie wykluczą osób starszych czy takich, których leczenie może wiązać się z większym obciążeniem finansowym.
Czy będzie można odpisywać koszty polisy od podatku? Trwają rozmowy z Ministerstwem Finansów nad wprowadzeniem jakiegoś rodzaju zachęty finansowej dla osób, które zdecydują się wykupić dodatkowe ubezpieczenie.
Zdaniem Agnieszki Pachciarz, byłej szefowej NFZ, szukając dodatkowych środków na ochronę zdrowia, należałoby się zastanowić nad uregulowaniem zasad płatności składki zdrowotnej. – Przyjrzeć się relacji wysokości wpływów ze składki zdrowotnej do wydatków na leczenie konkretnych grup uprawnionych osób. W przypadku emerytów i rencistów fakt, że przychody z ich składek mogą być niższe niż wydatki, jest konsekwencją zasady solidaryzmu. W pozostałych grupach należy ocenić, czy obciążenie składką jest wystarczające. Jednym z problemów jest to, czy przedsiębiorcy, którzy niezależnie od dochodów płacą składkę ryczałtem, nie powinni być obciążeni proporcjonalnie do dochodów. Przy okazji można by rozwiązać sprawę opłacania składek z kilku źródeł – wyjaśnia Pachciarz. I przypomina, że budżet NFZ traci także na KRUS-ie – dokłada do leczenia rolników blisko 2 mld zł rocznie.