Minister spraw zagranicznych uważa, że resort zdrowia wprowadza bariery w dostępie do świadczeń. Domaga się zawiadomienia Brukseli.
Leczenie bez granic / Dziennik Gazeta Prawna
Dyrektywa transgraniczna miała ułatwić dostęp do świadczeń w innych państwach UE. Zamiast czekać w kolejce do lekarza w Polsce, pacjenci mają mieć prawo wybrać dowolną unijną placówkę leczniczą, a po powrocie do kraju otrzymać od NFZ zwrot części poniesionych kosztów.
Państwa członkowskie UE miały czas do 25 października na jej wdrożenie. Polska z implementacją przepisów się spóźniła.
Jednak w październiku Sławomir Neumann, wiceminister zdrowia, zapewniał, że poślizg będzie niewielki i chorzy z możliwości, które daje im dyrektywa, będą mogli skorzystać już od nowego roku. Termin jest jednak nierealny. Wszystko przez przedłużające się prace nad projektem ustawy implementującej dyrektywnę transgraniczną. W grudniu miał on trafić do parlamentu, a tymczasem nie zajął się nim jeszcze nawet rząd. Dziś projekt rozpatrzy Komitet do Spraw Europejskich. Do projektu ustawy transgranicznej minister spraw zagranicznych (MSZ) oraz szefowie innych urzędów centralnych zgłosili wiele uwag. Resort zdrowia dokonał zmian w regulacji, ale większości zaleceń nie uwzględnił. Jeśli komitet uzna, że jest niezgodna z dyrektywą, wydłuży to prace nad nią.

Różnica zdań

Jak ustaliliśmy, MSZ chce, aby resort zdrowia powiadomił Komisję Europejską o jednym z rozwiązań przyjętych w polskiej ustawie. Chodzi o mechanizm, który ma chronić budżet NFZ przed katastrofą finansową. Po wyczerpaniu puli pieniędzy przewidzianych na dany rok na leczenie transgraniczne fundusz będzie mógł zawiesić wypłaty. Chorzy, których wnioski o zwrot pieniędzy nie zostały do tego czasu zrealizowane, będą musieli czekać do wznowienia wypłat w kolejnym roku. Dyrektywa dopuszcza w tej kwestii pewne ograniczenia, ale wymaga powiadomienia o nich Brukseli. Jednak Ministerstwo Zdrowia nie widzi takiej potrzeby.
– Na etapie prac nad projektem ustawy wdrażającej dyrektywę Polska nie jest zobowiązana do informowania Komisji Europejskiej o planowanych rozwiązaniach prawnych – podkreśla Krzysztof Bąk, rzecznik prasowy resortu zdrowia.

Dodatkowa przesłanka

Różnica zdań między resortami dotyczy także warunków realizacji innego ograniczenia, z którego postanowiła skorzystać Polska. W przypadku części świadczeń – w tym wszystkich szpitalnych – warunkiem zwrotu kosztów będzie uzyskanie uprzedniej zgody NFZ. Jednak jest to rozwiązanie wątpliwe ze względu na orzecznictwo europejskie.
– Od dawna wskazuje ono, że w sytuacjach medycznie uzasadnionych pacjent nie musi czekać na zgodę – może najpierw skorzystać z procedury medycznej, a o zwrot ubiegać się potem – wskazuje Natalia Łojko, radca prawny z kancelarii Backer & McKenzie. Podobnie uważa MSZ, powołując się na wyrok Trybunału Sprawiedliwości w sprawie Bułgara, który z uwagi na stan zdrowia i konieczność pilnego poddania się operacji nie był w stanie czekać na uzyskanie zgody.
– W projekcie ustawy implementującej dyrektywę transgraniczną należałoby uwzględnić przesłankę nadzwyczajnych okoliczności, o których mowa w przywoływanym wyroku – podkreśla Piotr Serafin, wiceminister spraw zagranicznych. Resort zdrowia nie zamierza zrealizować tego zalecenia. Podkreśla, że brak uprzedniej zgody na leczenie za granicą może być wystarczającą przesłanką odmowy zwrotu kosztów leczenia w innym państwie UE. Wskazuje, że ewentualne nadzwyczajne okoliczności, usprawiedliwiające skorzystanie ze świadczeń bez uprzedniego pozwolenia NFZ, powinny być oceniane na etapie badania decyzji odmownych przez sądy administracyjne.
Minister zdrowia został także zobowiązany do uzupełnienia regulacji o przepisy gwarantujące pacjentowi szybkie udzielenie zgody na leczenie. Tymczasem w przygotowanym przez niego projekcie rozporządzenia w tej sprawie nie ma wskazanych żadnych terminów obligujących NFZ do sprawnego wydania decyzji. Niezgodne z dyrektywą ma być także rozwiązanie, zgodnie z którym NFZ będzie potrącał pacjentom koszty przelewu należnych im środków.

Pacjenci czekają

Zdaniem ekspertów długa lista zastrzeżeń do ustawy transgranicznej nie wróży dobrze na przyszłość.
– Stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych ma kluczowe znaczenie, bo rodzi się pytanie, czy wdrożenie tej dyrektywy jest prawidłowe. Uwagi będą wymagały starannego rozważenia, a to może wydłużyć prace nad ustawą – podkreśla dr Aleksander Proksa, były prezes Rządowego Centrum Legislacji. Ministerstwo Zdrowia obecnie nie wskazuje żadnego konkretnego terminu, od którego dyrektywa transgraniczna zacznie być w Polsce realizowana.
Zdaniem ekspertów prace nad nią najpierw w rządzie, a potem w parlamencie mogą potrać jeszcze nawet kilka miesięcy. To nie znaczy, że pacjenci zechcą tyle czekać. Chorzy nie nękają na razie NFZ rachunkami za leczenie transgraniczne. Jak ustalił DGP, do funduszu nie wpłynął jeszcze żaden wniosek w tej sprawie.
– Nawet gdyby został złożony, musielibyśmy go odesłać, ponieważ nie ma ustawy – wyjaśnia Jerzy Wachowiak, p.o. rzecznika prasowego wielkopolskiego oddziału NFZ.
Jednak Aleksander Proksa przypomina, że pomimo braku wdrożenia dyrektywy pacjenci mogą dochodzić swoich uprawnień na drodze sądowej, powołując się wprost na jej przepisy.
Jest więc tylko kwestią czasu, kiedy o prawo do leczenia transgranicznego upomną się w sądzie.
Etap legislacyjny
Projekt w trakcie konsultacji