Płacenie z własnej kieszeni za leczenie w szpitalach publicznych to rozwiązanie, które chce wprowadzić Ministerstwo Zdrowia. Komisja Europejska jednak nie zgadza na komercyjne wykorzystywanie urządzeń dofinansowanych z unijnych funduszy.
Jak dowiedział się DGP, przy takich odpłatnych usługach najprawdopodobniej nie będzie można wykorzystać nowoczesnego sprzętu, który placówki zakupiły przy wsparciu funduszy unijnych. Problem jest na tyle poważny, że resort zapytało o to Komisję Europejską. I choć odpowiedzi jeszcze nie ma, z nieoficjalnych informacji wynika, iż zgody nie będzie.
Według Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia łączna wartość dofinansowania z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego wyniosła 1 584 246 268,94 zł. Część pieniędzy poszła na remonty budynków i rozwój ratownictwa, ale sporo przeznaczono na nowoczesny sprzęt, np. tomografy i lasery. Teraz może się okazać, że placówka będzie mogła przyjąć pacjentów chcących zapłacić za leczenie, ale nie oferując najnowszego sprzętu. Jedną z przyczyn, dla których ministerstwo chce wprowadzić możliwość sprzedawania usług, jest właśnie pełniejsze wykorzystywanie potencjału placówki. Zdarzają się przypadki, gdy zakupiony za duże pieniądze tomograf jest używany raz w miesiącu, bo szpital otrzymał od NFZ kontrakt na przyjęcie jednego pacjenta. – Jest przestrzeń, by po wykonaniu kontraktu dla NFZ wykorzystać moce przerobowe, środki, ludzi i sprzęt. Musimy skończyć z fikcją – mówił wiceminister zdrowia Sławomir Neumann podczas debaty w Uczelni Łazarskiego „Optymalny model organizacji systemu ochrony zdrowia”.
Rygorystyczne umowy na pieniądze unijne mogą jednak te plany pokrzyżować. Lech Chyczewski, rzecznik Akademii Medycznej w Białymstoku, przyznaje, że kupili dużo sprzętu z pieniędzy z różnych grantów czy funduszy. – Mamy m.in. nowoczesny ultrasonograf, urządzenia do badań prenatalnych czy skomplikowanych badań okulistycznych, większość była kupowane z funduszy norweskich, ale też i w ramach programów unijnych i na pewno nie można tego wykorzystywać w celach komercyjnych. Przynajmniej przez pięć lat – mówi Chyczewski. Za złamanie tych zasad grozi zwrot dotacji wraz z odsetkami.
Grzegorz Nowicki, wicedyrektor Wojskowego Instytutu Medycyny Lotniczej (WIML), tłumaczy, że wszystko zależy od rodzaju umowy, jaką zawarł szpital. Jeśli określono w niej, iż kupiony sprzęt będzie wykorzystywany do realizacji świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych – a tak się działo w większości placówek – pobieranie opłat od pacjentów jest zakazane. W WIML już w specyfikacji zaznaczyli, iż sprzęt będzie wykorzystywany w celach komercyjnych.
– Musieliśmy, bo robimy badania na zlecenie Ministerstwa Obrony, które są traktowane jako działalność komercyjna – wyjaśnia Nowicki.