"Jest skandalem, że w państwie Unii Europejskiej, które ma aspiracje, okazuje się, że w kolejkach do lekarzy czekają dzieci. Ja rozumiem, że dorosły może poczekać, ale dziecko ma określoną potrzebę i ta potrzeba powinna być załatwiona niezwłocznie" - powiedział na czwartkowej konferencji prasowej w Katowicach szef sejmowej Komisji Zdrowia Bolesław Piecha (PiS).
W środę prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział złożenie wniosku o wotum nieufności dla Arłukowicza, jeżeli ten nie podejmie właściwych działań, by zapewnić opiekę zdrowotną dzieciom.
Piecha stanowczo zaprzeczył zarzutom, że jego partia używa dzieci do walki politycznej. Podkreślił, że PiS jedynie wskazuje na konkretne zagrożenia. Przypomniał, że problem braku środków na planowe leczenie dzieci wypłynął z konkretnego szpitala i jako pierwsze podchwyciły go media.
"Nie wolno używać chorych dzieci i nieszczęścia ludzi, i absolutnie nie było to naszym zamiarem, natomiast naszym obowiązkiem jako polityków jest apelować, żeby takie skandaliczne sytuacje nie miały miejsca" - oświadczył.
PiS chce, żeby minister do środy - kiedy ma się zebrać Komisja Zdrowia - wskazał na doraźne działania, które zażegnają kryzys. Według Piechy są sposoby na pomoc szpitalom, którym grozi zakłócenie ciągłości leczenia. Za rządów PiS w ramach specjalnego programu na mocy rozporządzenia przekazano placówkom kilkaset milionów złotych - powiedział. "To samo można zrobić dzisiaj, a nie kombinować jak zapłacić za procedurę in vitro. Środki przekazane na procedury in vitro wystarczyłyby aż nadto, żeby załatwić te problemy, z którymi borykają się szpitale pediatryczne" - uważa b. wiceminister zdrowia.
Piecha zarzucił Arłukowiczowi, że pytany o problemy szpitali zamiast podawać fakty, używa "marketingowego bełkotu". Jego zdaniem należy do nich opinia, że pediatryczne procedury są prawidłowo wyceniane. "Pięć lat rządzi ta formacja i chyba od pięciu lat się zorientowała, że procedury pediatryczne nie są najlepiej wyceniane" - podkreślili b. wiceminister zdrowia.
"Czas wziąć się do roboty, a nie kombinować i ciągle mamić polską opinię publiczną różnymi oświadczeniami" - dodał. Odnosząc się do opinii, że kolejki do lekarzy wynikają ze zbyt małej liczby specjalistów, wskazał, że problem można było załatwić, zwiększając kilka lat temu nabór na studia medyczne.
Podczas najbliższego posiedzenia Komisji Zdrowia posłowie chcą też zapytać ministra o jego zamierzenia na przyszłość, bo - jak powiedział Piecha - nic o nich nie wiadomo. Szef komisji zarzucił rządzącym, że podczas pięciu ostatnich lat doprowadzili do "bałaganu", wręcz "rozpadu" systemu ochrony zdrowia. "Rządzący od pięciu lat pokazują jedno: +Nie my+. Winna jest zima, powódź (), dyrektorzy, lekarze, pielęgniarki. Winni są również pacjenci, jak się okazało" - powiedział.
Zdaniem Piechy, aby naprawić system ochrony zdrowia, trzeba zwiększyć nakłady na tę dziedzinę, bo te są zbyt niskie - 4,5 proc. PKB, podczas gdy średnia europejska to 6 proc. "Nie wiem dlaczego Rumunię, Bułgarię, Czechy, Słowację, nawet Węgry w kryzysie na to stać, a nas nie stać" - powiedział szef komisji. Zaznaczył, że samo zwiększenie wydatków nie da skutków, jeżeli nie uporządkuje się całego systemu. "Pogłębia się rozpad tego systemu i być może za kilka lat nie będzie co zbierać. Wtedy dopiero pewnie nasi rodacy zrozumieją, a rządzący, no cóż, pewnie będą musieli - mam nadzieję nie tylko politycznie - za swoje błędy odpowiadać" - podsumował Piecha.
W woj. śląskim poważne kłopoty ma Chorzowskie Centrum Pediatrii i Onkologii. Według dyrekcji jeśli NFZ nie zapłaci temu szpitalowi za świadczenia wykonane w tym roku ponad limit określony w kontrakcie, placówce grozi destabilizacja. Szpital podkreśla, że będzie przyjmował dzieci, bo zaprzestanie tego byłoby niemoralne. (PAP)