Ustawa o dodatkowych ubezpieczeniach medycznych w 2014 r., wcześniej likwidacja centrali NFZ i elektroniczna karta pacjenta. To plany Ministerstwa Zdrowia. Premier dorzuca in vitro refundowane z budżetu.
Polacy wydają dziś 30 mld zł na zdrowie z własnej kieszeni, co stanowi połowę budżetu NFZ. Z tego 2,5 mld to abonamenty, 300 mln zł ubezpieczenia, a resztę stanowią leki. Mimo coraz większego udziału sektora niepublicznego w tej dziedzinie wciąż brakuje procedur odwoławczych, a ewentualne skargi klientów można rozwiązywać jedynie na drodze sądowej. Stąd propozycja ustawy regulującej rynek. Resort zdrowia pracuje nad jej założeniami.
Czas oczekiwania na zabiegi w niektórych placówkach / DGP
Z informacji DGP wynika, że nie przewidują one możliwości rezygnacji z NFZ i wybrania innego ubezpieczyciela. – To nie miałoby sensu, bo ilość pieniędzy i tak zostałaby taka sama, więc podzielenie rynku na większą liczbę płatników nie rozwiąże problemów – mówi wiceminister zdrowia Sławomir Neumann.
Ustawa ma za to wprowadzić przepisy, które ograniczą dyskryminację ze względu na wiek. Obecnie na rynku brakuje ofert dla osób powyżej 60. roku życia. Ministerstwo zaznacza, że prawo do korzystania z polis powinny mieć również osoby w tej grupie wiekowej.
Ministerstwo przekonuje, że ustawa nie naruszy koszyka świadczeń gwarantowanych. Każdy będzie miał dostęp do publicznego leczenia jak do tej pory. Resort liczy, że ustawa upowszechni prywatne usługi w zakresie podstawowej opieki medycznej, co znacznie odciąży NFZ.
– Dlatego można się spodziewać krótszych kolejek, bo w NFZ zostaną pieniądze ze składek osób, które wykupią ubezpieczenia dodatkowe i nie będą wykorzystywać świadczeń z publicznej opieki zdrowotnej – mówi Dorota M. Fal z Polskiej Izby Ubezpieczeń. Jej zdaniem musi być stworzonych wiele zachęt do wykupywania takiego dodatkowego ubezpieczenia. – System zadziała skutecznie tylko wtedy, gdy będzie masowy – przekonuje Fal.
Ministerstwo Zdrowia rozważa pomysł, by pracodawca mógł dofinansować zakup polis dla pracowników z funduszu świadczeń socjalnych. Jednak nie ma mowy o tych najważniejszych zachętach sugerowanych przez prywatnych ubezpieczycieli – przekazaniu na ten cel części składki zdrowotnej lub odpisach podatkowych.
Ustawa ma zmienić także sytuację publicznych szpitali. Dostałyby one możliwość wykonywania nie tylko kontraktów NFZ, lecz także zleceń od ubezpieczycieli prywatnych (mogliby podpisać umowę z wybranymi szpitalami i tam kierować swoich pacjentów). Obecnie placówki publiczne nie mogą przyjmować pacjentów poza kontraktem (zdarza się, że placówka kupiła drogi tomograf i wykorzystuje go jedynie dla pacjentów, których obejmuje kontrakt z NFZ). – Zmiana systemu byłaby korzystna dla szpitali. Dzięki temu mogłyby w pełni wykorzystać swoją infrastrukturę i obniżyć koszty stałe – komentuje Dorota Fal.
Minister zdrowia Bartosz Arłukowicz powiedział, że warunkiem wejścia w życie ustawy jest wcześniejsze wprowadzenie zmian w NFZ, w tym likwidacja centrali i uruchomienie systemu elektronicznej karty pacjenta. – Jest szansa, że ustawa zostanie uchwalona w przyszłym roku przez Sejm i wejdzie w życie w 2014 r. – mówi DGP wiceminister Sławomir Neumann.

Sposób na fundusz: centrala do likwidacji

Zadania dotyczące kreowania polityki zdrowotnej przejdą do regionalnych oddziałów funduszu. Ustawa likwidująca centralę zwiększy zarazem niezależność i kompetencje w regionach. Oddziały wykonają część zadań kas chorych sprzed 13 lat. Regionalne oddziały będą decydowały o profilaktyce, liczbie kontraktowanych zabiegów, będą współpracowały również z wojewodami.

Rejestracja pod kontrolą

Wojewoda poprowadził podwójny rejestr placówek: tych, które korzystają z kontraktów publicznych NFZ, i pozostałych. Jednocześnie nowy system rejestracji i wyceniania ma zapobiec – jak zapowiada minister zdrowia Bartosz Arłukowicz –„niekontrolowanej rejestracji” nowych podmiotów. Chodzi o niewielkie szpitale czy kliniki powstające masowo jedynie w celu wykonywania najbardziej opłacalnych procedur. Nie muszą one przy tym ponosić kosztów utrzymania mniej opłacalnych oddziałów jak zwykłe szpitale.

– A czasami wykonują najlepiej opłacane procedury nie tylko w Polsce, lecz także w Europie – mówił wczoraj minister, zapewniając, że korekty wycen są już dokonywane.



Czas na scalanie

Zlikwidowane zostaną również dwie instytucje: Agencja Oceny Technologii Medycznych i Centrum Monitorowania Jakości w Ochronie Zdrowia. W ich miejsce powstanie jedna. Ma zająć się także kwestią wyceny procedur medycznych.

– Nie będzie już tak jak dziś, gdy NFZ jest jednocześnie instytucją wyceniającą świadczenia, kontraktującą i płatnikiem – przekonuje Bartosz Arłukowicz. Dokładne kompetencje nowej instytucji określi ustawa, której założenia będą gotowe pod koniec roku. Nowe przepisy miałyby wejść w życie prawdopodobnie w wakacje, tak by regionalne oddziały NFZ zyskały czas na przygotowanie się do kontraktowania świadczeń na 2014 r.

Pacjent z kartą

Jednocześnie ze zmianami w organizacji NFZ ma zostać wprowadzona elektroniczna karta pacjenta. NFZ zacznie ją wydawać od stycznia 2014 r. Będzie potwierdzała tożsamość oraz to, czy dana osoba jest ubezpieczona. Na karcie znajdą się też dane o wystawianych receptach czy zwolnieniach lekarskich. Mają być do niej dodawane kolejne funkcje, m.in. wgląd w historię choroby i leczenia każdego pacjenta z zachowaniem tajemnicy lekarskiej. Karta umożliwi bieżące śledzenie, do ilu lekarzy zapisał się pacjent i czy zapisy do lekarzy tej samej specjalności się nie dublują.

Ostatnią proponowaną zmianą ma być zbudowanie sieci strategicznych szpitali przy resorcie zdrowia. – To one będą gwarantowały pacjentom stały i bezpieczny dostęp do najbardziej skomplikowanych procedur medycznych – dodaje Bartosz Arłukowicz. W ramach tej struktury ma powstać sieć leczenia nowotworów. Stworzą ją szpitale kliniczne i instytuty badawcze.

Decyzji o in vitro nie może podjąć Sejm

Premier Donald Tusk razem z ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem ogłosili wczoraj , że od połowy przyszłego roku resort zdrowia uruchomi program leczenia bezpłodności za pomocą metody in vitro. Oznacza to, że zabiegi będą refundowane przez budżet. Program ma potrwać trzy lata i będzie z niego mogło skorzystać 15 tysięcy par. Podstawą do zakwalifikowania będzie wykazanie się co najmniej rocznym leczeniem bezpłodności przez parę inną metodą. To oznacza, że z refundacji będą mogły skorzystać zarówno małżeństwa, jak i pary w konkubinatach, jeżeli będą w stanie potwierdzić, że już wcześniej starały się o dziecko. Refundowane mają być i zabiegi, i od 2014 r. poprzedzająca je kuracja hormonalna. Nadliczbowe zarodki, jakie powstaną przy okazji zabiegu, mają być zachowane. Szczegóły procedury ma opisać resort zdrowia. Więcej na ten temat mamy się dowiedzieć za tydzień na specjalnie zorganizowanej z ekspertami konferencji prasowej. Według szacunków MZ na zabieg oczekuje ok. 15 tys. par. Jeśli te dane się potwierdzą, to program spowodowałby, że po jego zakończeniu zabiegi in vitro byłyby dokonywane na bieżąco.

W przyszłym roku refundacja in vitro ma kosztować 50 mln zł, w kolejnych dwóch po 100 mln zł. Premier Tusk powiedział, że program ma dać równość szans w dostępie do leczenia niepłodności tą metodą, bo obecnie zabiegi są płatne, oraz zwiększyć ochronę zarodków, gdyż obecnie procedura in vitro nie jest opisana w polskim prawie. Możliwe, że decyzja premiera przyspieszy prace parlamentu nad rozwiązaniem ustawowym, obecnie PO ma problem z wypracowaniem własnego projektu. Tusk zapowiedział, że jeśli ustawa się pojawi, program zostanie dopasowany do nowych regulacji.