Jesienią tego roku projekt ustawy w sprawie zmian w NFZ, wiosną 2013 roku uchwalenie nowych przepisów, a latem wprowadzenie ich w życie. To scenariusz rozpisany przez Ministerstwo Zdrowia. Jak zapewnia w wywiadzie dla DGP Sławomir Neumann, wiceminister odpowiedzialny w resorcie za przygotowanie projektu, zmiany w NFZ są traktowane priorytetowo. – Efekt prac będzie skonkretyzowany w najbliższych dwóch – trzech tygodniach – zapewnia.
Jaka przyszłość czeka NFZ? Przede wszystkim podział na niezależne fundusze plus ewentualna likwidacja centrali. Świadczenia byłyby kontraktowane przez już samodzielne oddziały NFZ przy uwzględnieniu specyfiki danego regionu. W miejsce centrali funduszu powstałby urząd określający generalne zasady kontraktowania świadczeń. Nie zajmowałby się jednak wyceną procedur, która obecnie należy do NFZ. To zadanie przejęłaby albo agencja taryfikacji (trzeba ją stworzyć), albo już funkcjonująca Agencja Oceny Technologii Medycznych. – Kontraktowanie i wycenianie świadczeń trzeba rozdzielić – twierdzi Neumann.
Kolejna zmiana to wprowadzenie – w końcu – elektronicznej karty pacjenta. Na początku z najprostszymi funkcjami, do weryfikacji danych podczas wizyt oraz wystawiania e-recept i e-zwolnień. Ma to usunąć dotychczasowe problemy z wystawianiem recept refundowanych. Po wczytaniu karty lekarz będzie wiedział, czy pacjent jest ubezpieczony, i nie będzie się bał błędów w wypełnianiu recepty, bo dane zostaną wczytane z systemu. Od stycznia ma ruszyć Centralny Wykaz Ubezpieczonych i jeśli się sprawdzi, kolejną zmianą będzie właśnie wprowadzenie elektronicznej karty. Ma do tego dojść w 2014 roku.
Eksperci są wstrzemięźliwi w ocenie pomysłów resortu. Czekają na konkrety. Były minister zdrowia Marek Balicki chwali pomysł likwidacji centrali NFZ i utworzenie oddzielnej agencji zajmującej się wyceną świadczeń. Uważa jednak, że bardziej realne jest stworzenie 16 płatników na bazie dotychczasowych oddziałów NFZ – bo mają one silne powiązania regionalne – niż 3 (ten wariant także jest rozważany). Zdaniem Balickiego kompletnie nierealny jest jednak terminarz.
Suchej nitki na pomyśle resortu nie zostawia Michał Kamiński, były wiceprezes NFZ. – To nie jest najważniejsza rzecz, na którą czekają pacjenci. Może doprowadzić chociażby do zmonopolizowania rynku usług medycznych przez duże ośrodki. Rozwiązaniem jest wprowadzenie alternatywnych płatników – przekonuje Michał Kamiński. Na to jednak przyjdzie jeszcze poczekać. Sam resort zdrowia nie chce przesądzać, kiedy prywatne fundusze pojawią się na rynku oraz czy zostaną dopuszczone do zarządzania pieniędzmi z obowiązkowej składki. Jeżeli już, to raczej mają oferować dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne.
Co zakłada reforma?
- Podział NFZ na 3 – 4 subregionalne fundusze albo 16 niezależnych płatników
- Likwidację centrali, powstanie innego urzędu zależnego od ministra zdrowia
- Oddzielenie wyceny świadczeń od kontraktowania
- Przypisanie pacjenta do funduszu ze względu na miejsce zamieszkania
- Centralny podział pieniędzy ze składki na poszczególne fundusze
- Likwidację centrali, powstanie innego urzędu zależnego od ministra zdrowia
- Oddzielenie wyceny świadczeń od kontraktowania
- Przypisanie pacjenta do funduszu ze względu na miejsce zamieszkania
- Centralny podział pieniędzy ze składki na poszczególne fundusze
Komentarze (28)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeI to ma być ta likwidacja NFZ??? Jak go zwał tak go zwał, nieważna nazwa. Ważny jest nadal zbędny twór. Tyle, że pod inną nazwą! I nadal będzie utrzymywany z naszych horendalnych pieniędzy!
Nawet średnio rozgarnięty kapitan wie, że jak się steruje dużym okrętem to majstowanie przy sterze od burty do burty jest bardzo nie wskazane. To samo z NFZ - lepiej poprawiać (np. wprowadzić niezależne wyceny, elementy konkurencji w ramach NFZ) niż burzyć.
Poza tym genralnie szedłbym (drobnymi krokami) w kierunku urynkowienia państwowych szpitali, możlwości doubezpieczania się, tak aby jeszcze za mojego życia opieka medyczna nad człowiekiem mogła być lepsza niż obecnie nad moim kotem.
Przecież oczywistym jest fakt, że poziom finansowania ochrony zdrowia w naszym "dzikim kraju" jest dalece niewystarczający.
Jednak najgorsze w tym wszystkim jest to, ze za naprawianie systemu ochrony zdrowia biorą się politycy, czyli ignoranci.
Optymalnym rozwiązaniem wydaje się wybranie systemu ochrony zdrowia, który w miarę dobrze sprawdził się w jakimś cywilizowanym kraju i zastosowanie tamtejszych rozwiązań systemowych e Polsce.
Dobry ubezpieczyciel to jak dobry trener. Nawet najlepsi zawodnicy bez odpowiedniej strategii przegraja z gorszymi, mającymi dobrego trenera. Ale musi być pewna swoboda "gry" i swoboda zmiany ubezpieczyciela. Oczywiście nie liczmy na cuda, ale tak jak w futbolu chęć zwycięstwa powoduje, że mecz jest wart kupienia biletu, tak w ubezpieczeniach zdrowotnych obawa przed bankructwem niech poprawi jakość "gry". Aby była warta płaconych składek.
Tylko po co na siłę, odgórnie tworzyć 4,6,16 funduszy ubezpieczenia zadowotnego? Niech powstanie ich tyle ile będzie trzeba i tyle, ile będzie w stanie dobrze funkcjonować.
Kochany Narodzie, skladka zdrowotna w obecnej wysokosci jest w stanie pokryc 40% wszystkich kosztow osob chorych ubezpieczonych w NFZ.
Poniewaz od zasady taniego panstwa nie odejdziemy, kazdy chory musi placic 100% , zarowno w sektorze publicznym jak i prywatnym / przy tych samych cenach/, i otrzyma zwrot 40% poniesionych kosztow z ubezpieczalni na swoje konto.
W przypadlu leczenia szpitalnego, na podstawie rachunku, ubezpieczalnia przeleje na konto szpitala 40% kwoty na podstawie rachunku indywidualnego, 60% zaplaci pacjent.
Narazie w Polsce mamy wypaczona sytuacje, czesc ubezpieczonych ma tzw. 100% opieke lekarska, a inni, i to czesto nie bogaci, placa skladke zdrowotna i musza korzystac z uslug prywatnych.
Rozwiazmy w koncu te paranoje!
Wprowadzmy system rozliczania sie ubezpieczalni z pacjentem.
Stary dowcip mi się przypomina z PRL: Co się zbiera w razie nieurodzaju ? Posiedzenie KC PZPR !
Synekury dla znajomych króliczka są tam wyjątkowo opłacalne, bowiem panienka z okienka zarabia więcej niż kierownik przychodni, a nie ponosi ŻADNEJ odpowiedzialności!
Radosna twórczość nad pomnażaniem synekur trwa w najlepsze!
Teraz Arłukowicz musi ulokować gdzieś rodzinę i znajomych...
Mozna wprowadzic dobrowolne, z prywatnej kieszeni, dodatkowe ubezpieczenie jako uzupelniajace do 100% zwrotu kosztow leczenia pacjentowi.
W ramach podstawowego ubezpieczenia pacjent otrzymuje np. zwrot 40% albo 80% poniesionych kosztow / zalezy od wysokosci skladki/, a do pozostalych 20% moze wykupic sobie w tej samej ubezpieczalni, do ktorej wplywa podstawowa skladka zdrowotna,dodatkowe ubezpieczenie z prywatnej kieszeni.
W sumie pacjent moze otrzymac 100% poniesionych usrednionych kosztow za leczenie.
rozliczania sie platnika/ubezpieczalni z pacjentem
oraz
- oddzielny urzad zajmujacy sie wycena swiadczen, przy czym ceny powinny byc jednakowe dla sektora publicznego i prywatnego,
- 16 platnikow na bazie oddzialow NFZ,
- centralny podzial srodkow finansowych.
Pozostalby tylko do rozwiazania problem wysokosci skladki zdrowotnej w calosci odpisywanej od podatku oraz problem wysokosci zwrotu kosztow pacjentowi.
1. Kontraktowanie świadczeń m.in. w lecznictwie szpitalnym jedynie przez publiczne podmioty, które nie przebierają w opłacalnych procedurach i nie segregują pacjentów według kosztochłonności leczenia.
2. Kapitacyjny rozdział funduszy NFZ na poszczególne regiony - dlaczego Warszawa czy Ślask mają stać zawsze na uprzywilejowoanej pozycji, dlaczego pzacjenci z innych regionów mają być skazani na większe cierpienia. System podziału kapitacyjnego jet prosty i przejrzysty. Centrala jest zbędna - możliwy podział środków np. przez dyspozytora środków np. ZUS. Oczywiście rozliczenia miedzy regionami za przepływ pacjentów, ale to już na poziomie regionalnych jedostek.
3. Ujednolicenie zasad udzielania świadczeń dla podmiotów publicznych i niepublicznych - dlaczego prywatna jednostka z kontraktem z NFZ może przyjmować odpłatnie pacjentów, a publiczny zakład już nie. Powoduje to takie patologie, że dla zdobycia kontraktu prywatny zakład wystawia ceny poniżej kosztów usług a później kompensuje sobie stratę dodatkowymi opłatami pobieranymi od pacjentów - niestety publiczny przegrywa w ten sposób już na starcie.
Przykładów prostych zmian można by mnożyć, ale te podałem tak by nie mówiono że tylko narzekam. Są to zmiany proste i szybkie do wprowadzenia, ale niestety nierealne z tego powodu, że lobby prywatne jest tak silne że nie da sobie wyrwać kasy zabranej z NFZ.
A o przypadkach segregacji pacjentów wypowiadał się nawet NIK i nie mówcie że system obecny jest sprawiedliwy.