Jesteśmy na ósmym miejscu w Europie, jeśli chodzi o skalę wydatków na tzw. nieformalne opłaty za leczenie. Przy skali, na której 1 oznacza: „nigdy nie daję się łapówek”, a 3 – „bardzo często” – Polacy otrzymali punktację 1,8.
Tymczasem w większości państw Europy Zachodniej, takich jak Szwajcaria, Szwecja czy Dania, łapówka w służbie zdrowia w ogóle nie funkcjonuje.
Nasze łapówkarstwo to, zdaniem autorów badania, efekt systemu wynagradzania lekarzy, a przede wszystkim długości oczekiwania na leczenie (chodzi o niektóre zabiegi chirurgiczne oraz dostęp do specjalistów). Zdaniem Wojciecha Misińskiego, eksperta z Centrum im. Adama Smitha, sytuację poprawiłoby wprowadzenie dodatkowego ubezpieczenia, a najlepiej konkurencji dla NFZ. Kwestia dostępności do leczenia nie zostanie jednak rozwiązana dopóty, dopóki nie zmienią się niekorzystne proporcje liczby lekarzy w stosunku do pacjentów. Jesteśmy na przedostatnim miejscu (za nami tylko Albania) – na 100 tys. obywateli przypada 220 lekarzy, gdy np. w Norwegii jest ich 400.
Ale to niejedyne problemy w funkcjonowaniu służby zdrowia. Zagrożeniem dla życia pacjentów jest nieskuteczne leczenie chorób nowotworowych. I znów mamy więcej niż jeden powód takiego stanu rzeczy. Oprócz późnego wykrywanie tej choroby na nieskuteczność terapii wpływa brak jednolitej procedury postępowania, która by była przejrzysta dla pacjenta. – Chory dowiaduje się, że ma raka, i nie wie, co ma dalej robić. Ma wolny wybór, ale to niekoniecznie dla niego korzystne – mówi Adam Kozierkiewicz, współautor „Białej księgi zwalczania raka piersi i raka jelita grubego”.
W rankingu Euro Health Consumer Index, badającym jakości usług zdrowotnych, najwyżej znalazła się Holandia, zaraz za nią uplasowała się Dania. Oba państwa okupują pierwsze miejsca od kilku lat. Co ciekawe, oba mają zupełnie inne systemy. Holandia stawia na dodatkowe ubezpieczenia, zaś Dania odwrotnie – nie ma minimalnego koszyka świadczeń, a każdy obywatel ma prawo do leczenia uzasadnionego względami medycznymi. Leczenie szpitalne jest bezpłatne dla wszystkich. Pacjent ma wolny wybór szpitala w całym kraju. Obowiązuje maksymalny miesięczny czas oczekiwania na leczenie planowe w szpitalach publicznych. W przypadku przekroczenia czasu pacjent ma prawo do leczenia w szpitalu prywatnym, a nawet za granicą, a koszt do wysokości stawek płaconych przez regiony jest pokrywany. Ewentualną różnicę pokrywa pacjent lub ubezpieczenie prywatne. W Holandii każdy musi się dodatkowo ubezpieczyć i choć zakres świadczeń jest szeroki, obowiązuje w większości usług współpłatność. Świadczenia spoza koszyka są dostępne, pacjenci mogą je kupić z własnych pieniędzy lub w ramach ubezpieczeń dobrowolnych. – Wskaźnik zadowolenia jakości z usług nie zawsze idzie w parze ze wskaźnikiem zdrowotnym. W Danii ludzie żyją krócej niż np. w Szwecji, a pomimo to są bardziej zadowoleni ze swojego systemu – mówi Adam Kozierkewicz.
Z danych dotyczących umieralności Polaków wynika, że ocena pacjentów to jednak nie tylko efekt braku przyjaznych procedur, ale także realnych błędów w funkcjonowaniu ochrony zdrowia. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że w naszym kraju kobiety żyją 2,8 roku krócej niż Holenderki. W przypadku mężczyzn różnica ta wynosi ponad 7 lat.