Dochody szpitali zależą od punktowej wyceny usługi medycznej. Najlepiej punktowane są kardiologia i okulistyka, najgorzej pediatria i radioterapia. Dlatego każdy szpital w Polsce chce mieć kardiologię. Nieskomplikowany zabieg angioplastyki – poszerzenia naczyń krwionośnych – NFZ wycenia na niespełna 100 pkt (1 punkt to 52 zł).
– Oprócz solidnej wyceny usług kardiologicznych specjalizacja ta ma zasadniczą zaletę – mówi Robert Moudach z PKPP Lewiatan. Usługi kardiologiczne nie są limitowane, więc nie ma tu niebezpieczeństwa, że NFZ nie zapłaci szpitalowi za nadwykonania. Taka sytuacja dla pacjenta oznacza jedno: dostęp do specjalistów bez długich kolejek. Dlatego jak już chorować, to na serce.
Nie najgorzej jest też w okulistyce. Zwykłe leczenie zachowawcze niewymagające sali operacyjnej i anestezjologa wyceniane jest na 42 punkty, czyli prawie 2,2 tys. zł. Ale jeśli pacjent zgłosi się na chirurgię z wyrostkiem robaczkowym do wycięcia, może liczyć na głuopie 47 pkt – 2444 zł. Jeszcze słabiej wyceniane jest leczenie zapalenia płuc – tylko na 1300 zł. Najgorzej ma pediatria, np. leczenie urazu głowy i urazu mózgu dziecka to niespełna 1200 zł, drgawki gorączkowe – 884 zł. Najwyżej punktowana procedura w pediatrii to 7-dniowe szpitalne leczenie nowotworów: 101 pkt, czyli 5252 zł.
Od czego wycena zależy i jak jest robiona, tego do końca nie wie nikt. Dr Andrzej Mądrala, wiceszef zarządu Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Szpitali Niepublicznych, przytacza opinię panującą w środowisku lekarzy, że w dużej mierze punktacja zależy od siły przebicia konsultanta krajowego danej specjalizacji.
W ubiegłym roku NFZ zapowiadał obniżenie od 5 do 20 proc. wyceny wybranych procedur kardiologii inwazyjnej. Na zapowiedziach się skończyło. Za to w radioterapii punktację obniżono. Za badania SPECT, w którym wykorzystuje się radioaktywny izotop, NFZ zamiast 56 pkt przyznaje dziś 30. Lekarze twierdzą, że tak drastyczny spadek jest nieuzasadniony i znacznie ograniczy dostęp chorych do badań radioizotopowych, które dostarczają informacji o zmianach nowotworowych. – Radioterapia jest najmniej docenianą specjalizacją, która w dzisiejszych warunkach nie zwróci się nawet po 30 latach – mówi Witold Ponikło, wicedyrektor ds. infrastruktury i techniki medycznej w małopolskim urzędzie marszałkowskim. Koszt uruchomienia bloku radioterapii to wydatek 70 mln zł, kilka razy wyższy niż podobnej wielkości bloku kardiologicznego.
Eksperci twierdzą jednak, że radioterapia będzie zyskiwała na znaczeniu z powodu braku konkurencji i starzejącego się społeczeństwa. WHO szacuje, że popyt w tej dziedzinie wzrośnie nawet o 20 proc. w 20 – 40 lat, a z nią pójdą w górę wyceny usług.